Wpis z mikrobloga

@Strahl u mnie najlepsze były studia dzienne. Byłem normikiem, studentem-#!$%@?. Mieszkałem w akademiku z naprawdę dużą i fajną ekipą (z 5 - 6 pokojów), więc nigdy nie było nudy. Na zajęcia chodziło się możliwie jak najmniej, w czasie wolnym, którego szło zorganizować sporo to albo piwerko, albo granie w gry na singlu, albo turnieje w PESa(kupę lat temu) , albo spanie, czytanie książek, łazenie po mieście, no i obowiązkowo co najmniej 3
@Tesiorka Jak dla mnie wszystko ma "plusy dodatnie i plusy ujemne". Szkoła jest fajna ze względu na beztroskę, znajomych, na to, że prawie każda dziewczyna jest wolna i często to w szkole poznajesz miłość życia (mam na myśli liceum). Ale z drugiej strony jak pomyślę o nauczycielach - debilach, o wkuwaniu na pamięć gówna, które nigdy mi się do niczego nie przyda, o tym, że nie mam pieniędzy, że jestem zależny od