Wpis z mikrobloga

@EndlessDream: Z drugiej strony albo to albo zawalone chodniki samochodami. Mieszkałem w jednym "otwartym" osiedlu gdzie nie było zakazów i kończyło sie to tak że chodnikiem sie nie dało przejść.
Z jednej strony szkoda, z drugiej jedyne publiczne miejsce na tym osiedlu, którym był parking dla gości / klientów pobliskich sklepów, był codzienie okupowany przez te same samochody. W końcu ktoś sie #!$%@?ł i parking już nie jest publiczny, tylko prywatny