Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
To bardzo długa i nietypowa historia, która przydarzyła mi się jakiś czas temu. Trochę o #zwiazki trochę o #niepelnosprawnosc Choć tak naprawdę, ten drugi tag powinien dotyczyć się wielu osób, ale ostatecznie nie jej.

Był to długi i zabiegany dzień. Wypadło mi nagle wiele spraw i dużo jeżdżenia po mieście. Tym razem wybrałem komunikację miejską, licząc, że jak się wyrobię ze wszystkim, to uczczę ten dzień jakimś dobrym, zimnym piwskiem. Zawsze trzeba znaleźć pozytywny aspekt, nawet tam, gdzie na pierwszy rzut oka go nie widać. Piwo jest pozytywnym aspektem zawsze. Nic nie zapowiadało się, że aspektów będzie jednak dużo więcej. Gdzieś między przesiadkami trafiło mi się coś niezwykłego. Zwykła okoliczność z efektem, którego się nie spodziewałem.

Już wspominałem, że mam problemy z emocjami. Jestem w jakiś sposób emocjonalnie upośledzony i moje odczuwanie i ocenianie świata różni się nieco od większości. Jestem trochę emocjonalnym wampirem, jestem uzależniony od emocji innych osób, bo sam nie potrafię ich porządnie wszystkich przeżyć. Trafiłem wtedy na drobne apogeum. Zasłuchany, zapatrzony i myślami gdzieś daleko zauważyłem dziwne poruszenie w tramwaju. Jakby nagle zabrakło powietrza. Współtowarzysze podróży zwrócili się niemal w jednym momencie w jedną stronę. W jedno drobne dziewczę, które siłowało się ze swoją podpórką rehabilitacyjną. (Tak naprawdę to nie używam tej nazwy, bo jest trochę nędzna). Dziewczyna w wieku studenckim, szczupła, z wspaniałym rudo-blond warkoczem, aktualnie walczyła ze swoją podpórką próbując wejść na stopień, mając dość mocno niesprawne podwozie. Zanim w ogóle zdążyłem zareagować, to jakiś miły człowiek postanowił jej pomóc. Tak naprawdę, to nie jestem pewien, czy jej wtedy pomógł. Właściwie to pomógł jej podpórce przekroczyć próg, jej samej już nie. Ludzie dziś tak bardzo boją się dotyku drugiej osoby, że nikt jej nie podał ręki. Dziewczyna jakoś jednak sobie poradziła. Już ustępowałem jej miejsca przy drzwiach, by mogła się zmieścić i oprzeć, kiedy fuknęła na mnie tekstem w stylu "mogę?!".

Mój świat na chwilę się zatrzymał. Nie wiem jak jeden tramwaj mógł pomieścić tyle emocji na raz. Stała tam ona, a na jej czerwonej twarzy malowała się złość na przemian ze wstydem. Wściekłość na nas, na siebie, na swoją niesprawność, na swoje ciało, drżące przez nogi, nie działające tak jak trzeba, na wszystko. Wstyd, że musi wprawiać w ruch tę masę dookoła, pomocne dłonie. Ludzie patrzyli na nią i robiło im się coś dziwnego z twarzami. Jakiś żal, że biedna, młoda dziewczyna nie jest jak inni, wstyd, że oni sobie siedzą, stoją, przebierają nogami i nie drżą. Każdy wtedy chciał drżeć, by nie czuć się tak dziwnie. Każdy unikał jej spojrzenia. Ona sama spojrzeniem też unikała wszystkiego. A ja stałem zachwycony tą sytuacją. Nigdy nie widziałem takiego zmieszania. Dziewczyna wywróciła rzeczywistość do góry podpórkami. Spojrzałem na nią, na chwilę, bo nie mogłem się powstrzymać, prosto w jej twarz, w jej oczy. Chciałem zobaczyć co czuje. Miała dość ładną buzię, zachmurzoną teraz, z zaciśniętymi ustami. Jakby chciała panować nad każdym mięśniem twarzy. Zdawała się być tam najbardziej żywą osobą, choć starała się stać jak kamień. Zdjąć z siebie spojrzenia.

Wyszła na moim przystanku. Przez jakiś czas szliśmy zrównani, z tym dziwnym uczuciem, że ktoś idzie w tym samym tempie. Potem skręciła i widziałem jak niezgrabnie, drżąc, znika gdzieś w ślepym tłumie. Załatwiałem wtedy sprawy z umowami na telefon, jeden numer firmowy źle mi się przeniósł i musiałem wyjaśnić rzeczy. W kolejce było kilka osób, a ja mając do dyspozycji za dużo czasu nie mogłem oderwać myśli od tej sytuacji. Te kilka chwil było jak narkotyk. Mógłbym napawać się dziwnością tej sytuacji w nieskończoność. W kolejce, czułem się jakby ktoś odebrał mi całą zabawę ze świata.

Jestem farciarzem. Urodziłem się farciarzem, wszystko mi zawsze wychodziło, moje porażki były prawdziwymi naukami i nie marnowałem drugich szans. Los mnie i tym razem nie zawiódł. Przez szerokie okna fioletowego salonu komórkowego wychwyciłem ten niezgrabny krok. Cóż, najwyraźniej nie tylko ja mam sprawy do załatwienia w paskudnych przekoloryzowanych galeriach hedonizmu i konsumpcjonizmu.

Nie miałem tym razem planu, ale po prostu musiałem z nią porozmawiać, jakoś ją zdobyć, dotknąć, choćby mentalnie tej aury. Ona każdym krokiem zmieniała rzeczywistość dookoła. Chciałem poczuć jak to jest. Wyszedłem w połowie kolejki.

Bogowie farta ponownie uśmiechnęli się do mnie, bo dziewczę zmierzało na ostatni przystanek, mój oczywiście. Zrównałem się z nią, niby niechcący i palnąłem pierwszą głupotę jaka mi przyszła na myśl.
- Śledzisz mnie. - Raczej stwierdziłem. W odpowiedzi jej drżący krok zwolnił. Jej buzia zmieniła się na bardziej wrogą, brwi na bardziej zmarszczone i zdziwione. Nie spodziewałem się braku odpowiedzi, więc fart mnie wyręczył. Podjeżdżał autobus na południe. (Z tego miejsca, wszystkie jadą na południe). Więc nie odpuszczałem. Gdy drzwi się otworzyły zaoferowałem jej pomoc. Powiedziałem jej, że podam jej rękę, a potem przeniosę jej podpórkę jak już się czegoś złapie. Plan był dobry, gorzej, że pan-niech-go-ścisną-drzwi-kierowca postanowił zamknąć autobusowe wrota, kiedy wykonywaliśmy dość trudny manewr. Po raz kolejny był to trochę szczęśliwy zbieg okoliczności, bo nie musieliśmy stać obok siebie, gdyby nie dało się nam porozmawiać. Czemu? Bo kiedy zablokowałem drzwi i wykonaliśmy manewry ruszyłem pogadać z idiotą za kierownicą i wytłumaczyć mu, co sądzę o nim i o jego kompetencjach i pracy jaką ewentualnie powinien wykonywać.

Dziewczyna nie usiadła, chyba bała się, że nie wstanie na czas i wolała usadowić się gdzieś przy drzwiach, na wypadek też gdyby miała przed sobą grube, kwadratowe, sześćdziesięcioletnie przeciwniczki, które nie uznają żadnej słabości. Level hard na pełnej #!$%@?. Wtedy usłyszałem też pierwsze, skromne i wymierzone gdzieś obok mnie. "Dzięki...".
- Nie ma sprawy.
Nie miałem pomysłu jak to ogarnąć, ale nauczyło mnie doświadczenie, że prawda bywa całkiem zabawna i przełamuje wiele pierwszych lodów, więc odpowiedziałem.
- Właściwie to zwiałem z kolejki po telefon. - Miałem wrażenie, że jej buzia nie przywykła do dziwienia się.
- Dlaczego?
- Chciałem się upewnić, że mnie nie śledzisz. - Ładny uśmiech. - Mieszkasz tu, czy studiujesz?
- Oba...
Rozmawialiśmy przez chwilę o pierdołach, o studiach, o mieście, ot rozmowa na kilkanaście minut, trasa nie miała parwa trwać dłużej. Dowiedziałem się, że wysiada dwa przystanki przede mną, więc ponownie pomogłem jej się wydostać z żółto-czerwonej strzały i poprosiłem o numer. (PS. nie róbcie głupstw, po prostu podsuncie im swój telefon i tryb ma być dokonany, wpisują bez namysłu. Nawet jeśli to skomplikowane, by trzymać podpórkę na hamulcu jedną ręką, a drugą jakoś niezgrabnie wpisywać cyferki).

Musiałem potem dwa przystanki cisnąć z buta.

Ona twierdzi, że poderwałem ją odpowiedzią na jedno z jej pytań w stylu "dlaczego?", gdy napisałem "miałem nadzieję, że jeśli gorzej od innych chodzisz, to lepiej myślisz". Pierwsze randki były wyzwaniem, bo z jednej strony nie miałem wobec jej żadnej litości, a z drugiej nie mogłem też popełnić żadnego głupstwa. Spacery ograniczamy, bo choć nawet ją zaczęło bawić podejście ludzi do jej niepełnosprawności i często robimy sobie z tego żarty, to jednak jej ciało czasem odmawia posłuszeństwa. Szybko się męczy i musi robić przerwy. Nigdy nie jeździła na rowerze, za to bardzo lubi jeździć ze mną na motorze, choć to też skomplikowane i nie zbyt długo.

Jest też, przy okazji, najbardziej kochaną osobą na świecie. Ma dziwny zwyczaj, że lubi spać w moim salonie, gdzie w nocy wymyka się czasem, siada na fotelu i szydełkuje gapiąc się jak śpię. Kilka razy ją przyłapałem. Jest bardzo ambitna, oczytana, silna i wytrwała. Mam wrażenie, że jest mądrzejsza ode mnie. Może nie we wszystkim, ale często mnie zaskakuje.

Świat nas raczej bawi, ale nasi znajomi traktują nas dziwnie. Wszystko przy niej jest nienaturalne poza nią. Wszędzie jakaś dziwna obłuda i sztuczność, ona na tym tle jest jak anioł, który powoduje, że ludzie nakładają przy niej maski ze wstydu. Wszyscy jesteście niepełnosprawni, a ona ma tylko popsute podwozie.

#vireenocturne

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 8
Jestem trochę emocjonalnym wampirem, jestem uzależniony od emocji innych osób, bo sam nie potrafię ich porządnie wszystkich przeżyć


@AnonimoweMirkoWyznania: Uczciwie by było, gdybyś jej o tym powiedział. Mogłaby wtedy zadecydować czy chce nadal szydełkować w twoim salonie i zobaczyć dokąd ją to zaprowadzi. Wiązanie się z kimś takim jak ty, to ogromne ryzyko. Odpuść tą znajomość, bo ją tylko skrzywdzisz.
OP: @GoSiulKa: Rozmawiałem z nią o tym i wyspowiadałem się z wielu smutnych cech mojego charakteru (i nie tylko mojego). Ludzie mają w sobie jakąś blokadę dotyczącą prawdy. Każdy twierdzi, że prawdę chce znać, ale tak naprawdę to nie. Niemal nikogo nie stać na prawdę i nikogo ona nie interesuje. Okłamujemy nawet sami siebie i nie potrafimy docenić tych wszystkich konsekwencji, jakie płyną z prawdy. Dobrych i złych. Prawda jest