Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drodzy wykopowicze znalazłem się w sytuacji bez wyjścia i szukam rozwiązania. Otóż wraz z żoną i rocznym dzieckiem mieszkamy wraz z moimi rodzicami w jednym domu. Są owszem oddzielne wejścia, ale podwórko jest to samo. Póki nie było naszej córeczki naprawdę dogadywaliśmy z rodzicami. Jednak od kiedy ona się urodziła zaczęły się co chwilę dogadywania z ich strony. A to, że źle chowamy dziecko, a to że za mało ich odwiedzamy (bo szczerze nie mamy chęci jak co chwilę jest dogadywanie), a to że nie chcemy im jej zostawiać (bo naprawdę na ten moment nie widzimy takiej potrzeby). Zazwyczaj próbowaliśmy im to tłumaczyć, żeby nam zaufali że wszystko dla dziecka robimy dobrze. Ostatnio jednak ojciec nie wytrzymał i dosłownie #!$%@?ł moją żonę dając jej do zrozumienia, że to jest jego posesja i on będzie tu robił co chce. Potem dalej od słowa do słowa i wiadomo teraz jak to dalej wygląda każdy jest na siebie obrażony i urażony. Żona niestety mi zakomunikowała, że dłużej tak nie wytrzyma i chce się wyprowadzić. Nie zamykam się na opcję przeprowadzki, bo sam czasami mam dosyć tego wszystkiego, ale z drugiej strony wolałbym zostać. Przede wszystkim w sam remont tego naszego mieszkania jest wsadzone 40 tys. na który jeszcze spłacamy połowiczny kredyt. Typowo własność to nasza nie jest. Dom jest własnością rodziców, ja jako jedynak jestem prawnym spadkowiczem i później przejdzie w moje ręce. Ale to wszystko dopiero za lata, lata. Chociaż w przypływie złości mogą to utrudnić, bo teraz to już niczego po nich nie jestem pewien. Wynająć komuś nie mam prawa. Jedyna opcja to kredyt na nowe mieszkanie i przeprowadzka tam. Jednak nawet na wkład własny nie mamy, bo wszystko zostało tam wpakowane już nie wspominając czy w ogóle mamy zdolność kredytową, gdzie z tamtym kredytem zalegamy. Wynajem czegoś odpada, bo to tylko pchanie pieniędzy komuś w kieszeń, gdzie równie za to samo moglibyśmy spłacać ratę kredytu. Dosłownie nie mam w tej chwili pomysłu co począć. Wymiana mieszkań z kimś z rodziny? Zostanie i przeciwstawienie się żonie? Prędzej czy później może to się skończyć rozwodem, gdy żona sama będzie chciała opuścić loku, a tego najbardziej bym nie chciał zostać sam w tym mieszkaniu z opcją widywania córki raz na dwa tygodnie. Przekonywać o pozostaniu? Dać szansę rodzicom? Tylko jak przekonać żonę? Albo jak żyć na jednym podwórku z takimi urazami. Takie rany mogą szybko się nie zagoić. Czyżby tylko ucieczka za granicę została, aby tam jakoś uzbierać na wkład własny? Mnóstwo wątpliwości, mnóstwo problemów. Może ktoś po prostu był w podobnej sytuacji, albo spojrzy z boku na tą całą sytuację i podpowie jakieś sensowne rozwiązanie.

#rodzice #rodzina #dzieci #zwiazki #rozowypasek #niebieskipasek #nieruchomosci #kredyt #dom #mieszkanie #problem #praca #emigracja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 24
@AnonimoweMirkoWyznania: @AnonimoweMirkoWyznania: Ehhh nigdy się nie nauczycie.
Najpierw pieniądze potem dziecko.
Klasyka gatunku; dziecko, mieszkanie kątem u rodziców, awantura, wyprowadzka i rozwód.
Idiota z ciebie. Może lepiej ze rozważasz rozwód tak wcześnie bo jak się nie możesz w takiej kwestii z zona dogadać to to małżeństwo i tak się rozpadnie.
@AnonimoweMirkoWyznania:
Nie ma to jak zrobić sobie bąbelka nie mając pieniędzy i mieszkania.
Ciekawe co byś zrobił gdyby się jeszcze dzieciak z porażebniem mózgowym, urodził?
Jak można być tak nieodpowiedzialnym?!

Poza tym Twoja mentalność cebularza, że nie wynajmiesz mieszkania, bi to "pakowanie komuś pieniędzy do kieszeni" też pozostawia wiele do życzenia.

Wynajem to opłata za spokój i komfortowe mieszkanie, co miesiąc,właśnie za to płacisz i naucz się tego wreszcie. Za darmo
@AnonimoweMirkoWyznania:
Jeden człowiek u mnie w bliskiej rodzinie był w podobnej sytuacji - jedno podwórko z rodzicami, a oni humorzaści. Oststecznie młodzi z dzieckiem się wyprowadzili, choć powodem przeprowadzki były inne czynniki. Teraz młodzi wynajmują coś i bardzo sobie chwalą. Mówią, że zmiana lokum pozwoliła im spojrzeć na sprawę z dystansu. Rodzice też zmienili nastawienie. Relacje stały się bardziej klarowne i życzliwe. Młodzi już wiedzą jak się widzą za kilka lat,
Wynajem czegoś odpada, bo to tylko pchanie pieniędzy komuś w kieszeń, gdzie równie za to samo moglibyśmy spłacać ratę kredytu.


@AnonimoweMirkoWyznania: To nie jest merytoryczny argument, a wręcz strasznie emocjonalny i infantylny. Wzięcie kredytu w banku to też pchanie komuś pieniędzy w kieszeń - tylko pracownikom banku zamiast osobie prywatnej, to jest główna różnica. Jak bank ma na was zarobić w odsetkach 60% wartości nieruchomości i więcej przy 30-letnim kredycie to
@AnonimoweMirkoWyznania: żona i dziecko to Twoja najbliższa rodzina i musisz właśnie z żoną znaleźć rozwiązanie. I myślę, że to Ty powinieneś wyznaczyć granicę z ojcem - nawet jeśli miała być to brutalna rozmowa.
Ona jest trochę gościem u Ciebie więc ją rozumiem.
Ale potyczka słowna może skończyć się "wyrzuceniem" skoro to ich posiadłość.

Z drugiej strony żona też nie może być oderwana od rzeczywistości - musicie omówić sytuację, jak to może
Po kilku dniach/tygodniach z rodzicami się ułoży, dotychczasowe mieszkanie wynajmiecie i z tego można opłacić wynajem zanim zorganizujecie się z ewentualnym zakupem.


@mawojciech: Myślisz, że wynajęcie obcym ludziom części domu rodzinnego, to dobry pomysł, kiedy sposób bycia własnego syn i synowej zaczął być powodem do kłótni? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@AnonimoweMirkoWyznania: Wynajmijcie i koniec. Wsadź sobie w buty argument, że to pakowanie kasy komuś innemu w kieszeń, bo sam wpakowałeś kasę w kieszeń swojemu ojcu, który okazał się gburem. Pomyśl o swojej rodzinie i swojej kobiecie, to powinny być Twoje priorytety. Wynajmijcie coś, spłaćcie stary kredyt i wtedy się ogarniecie co dalej. Rodzice może też zmiękną, jak zobaczą, że jesteś twardy i walczysz o swoje. Nie bądź miękką fają, zadbaj o
yolo: Uciekaj jak najdalej od rodziców. Mieszkałem w takim właśnie domu, więc wiem co mówię. W Polsce może być ciężko, więc polecam emigrację. Jeśli znacz trochę język obcy to się ogarniecie. Jeśli do tego żona będzie pracować, go będziecie żyć na naprawdę dobrym poziomie.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
RadosnaRozowypasek: @siea01: @mawojciech: @e-w-a: @martinlubpl: @jabukasiga: @HaloHet: @jkca: @cyjanek_potasu: @Dionizja: @cooles: @Pantegram: @RandomowyMirek: @zagoraco: Wstępnie postanowiliśmy, że się wyprowadzamy. Jednakże nie na wynajem a na kredyt. Zaczniemy zbierać na wkład własny i coś kupimy. Pewnie to potrwa rok, półtora ale musimy się przebiedzić. Gdyby wynikła gorsza sytuacja to wtedy faktycznie jedynie wynajem zostanie. Przede wszystkim boję się, że
Pewnie to potrwa rok, półtora ale musimy się przebiedzić


@AnonimoweMirkoWyznania:
Takie #!$%@?, "rok, półtora" = nigdy.
A jak ktoś cię spyta za rok, to dalej będziesz mówił "rok, półtora". Czyli nic nie zrobicie, nigdzie się nie wyprowadzicie.
Konflikt żony z teściami będzie narastał.
W miarę jak dziecko rośnie, rosnąć będzie upierdliwość dziadków.

W końcu żona (jak ma jaja) stwierdzi, że #!$%@? takie życie, zgarnie dzieciaka i pójdzie w długą. I wcale