Wpis z mikrobloga

Czy leczenie #depresja ma w ogóle sens? Z tego co mi wiadomo większość ludzi i tak potem wraca do depresji. Powiecie, że nie wszyscy, więc i tak warto. No dobrze, ale niektórym pewnie się jeszcze bardziej pogarsza albo nie zmienia to nic.

A co jakbyście zmienili podejście? Według mnie to depresja jest wlaśnie stanem prawdziwej świadomości. I dlatego ona wraca, bo po prostu, gdy ktoś już go doświadczył i ma potencjał na dostęp do tej świadomości i pewnego rodzaju wrażliwości - to nie będzie się wiecznie oszukiwał, że życie ma sens. Sztuczna i naiwna nadzieja dana przez różnego rodzaju terapie po prostu w końcu zniknie, ludzie nie będą się wiecznie oszukiwać.

Oczywiście mówię o tych intensywnych depresjach.

#antynatalizm #psychologia #przegryw #przemyslenia #filozofia
  • 63
@Thachi: myślę, że trzeba sobie uświadomić, że jeśli masz depresję z powodu poczucia beznadziejności, braku kontroli nad swoim życiem itd. i jesteś w stanie posunąć się do samobójstwa - to tak na prawdę nie masz nic do stracenia i powinieneś robić rzeczy, które uczynią Cię szczęśliwym, bez oglądania się na innych. Przynajmniej podjąć próbę i dać sobie czas na realizacje tego założenia.
@Thachi:

"Psychiatria nadal wychodzi z założenia, że to, co „zdrowe” i sprzyjające życiu, jest tożsame z największym dobrem człowieka. Depresja, „trwoga przed życiem”, odmowa przyjmowania pokarmów itp. to bez wyjątków oznaki patologii i choroby, którą należy poddać leczeniu. Natomiast w wielu przypadkach jest tak, że owe fenomeny stanowią właśnie przesłanie pochodzące z głębszych i bardziej bezpośrednich pokładów życia, przesłanie będące gorzkim owocem geniuszu uczuć i myśli. Przez to stają się one
@Bellie: Zmierzam do tego, że prawdziwe szczęście jest bullshitem, a te które jest chociaż bliskie prawdziwemu szczęściu nie jest możliwe dla większości ludzi, więc po prostu ludzie żyją w fałszywym poczuciu nadziei i de facto zmuszają się do życia, przyzwyczaili do niego - gonią za tak naprawdę niczym.
@Thachi: Sam często o tym myślę. Znam osobę, która leczyła się, bierze leki, a i tak dalej ma problemy, podejrzewam, że jeszcze gorsze niż przed tym zanim się leczyła. Może to kwestia oszukiwania siebie. Kiedy po wizycie u psychiatry dowiadujemy się, że mamy depresję, to możemy nią szastać wszędzie, wręcz chwalić się.
Ja cierpię chyba na tę depresję filozoficzną, jeśli takie coś istnieje. Im więcej myślę o sensie itd. tym większa.
@Thachi: bzdura. Większość osób po prostu umysłowo sama się ogranicza, albo słucha babci, ojca, koleżanki "ty tego nie będziesz robił", "nie stać nas na to", "tego i tego nie osiągniesz, bo nie jesteś złodziejem, krętaczem" - jak zaczynasz wierzyć w takie rzeczy to nigdy nie wyjdziesz z dołka. Nieszczęście, czy szczęście to tylko stan - w 100% zależy od danego człowieka. Ja wiele razy decydowałam się na wyzwania, chociaż wiedziałam, że
@Bellie: Jeżeli według ciebie życie jest proste to mamy fundamentalnie inne założenia. Ale operujesz w zakresie swojej percepcji, więc to normalne, ze nie będziesz widziała w mojej wyższej rozdzielczości.
@Thachi: nie napisałam, że jest ok. Życie to walka i poszukiwanie harmonii. Nie ma sensu walczyć z naturą, bo odbija się to czkawką. Czasem będzie dobrze, czasem źle, ale twoje nastawienie zależy tylko od Ciebie.
@Bellie: Poza ty zapominasz, że natura to nie tylko świat zewnętrzny, ale też indywidualny świat wewnętrzny. I człowiek musi wejść zawsze w jakąś relacje z tym światem, mały światek konfrontuje się z całym światem. Ja po prostu uważam, że nie ma w świecie miejsca do tego by istniała zgoda ze wszystkimi małyi światkami, czyli inny słowy: nie każdy jest przystosowany do tego by uznawał sens życia i był spełniony i pogodzony
@Thachi:

Według mnie to depresja jest wlaśnie stanem prawdziwej świadomości.


Jeżeli ukrytą funkcją aparatu poznawczego jest mamienie poznającego, to zepsuty aparat poznawczy może przybliżać go do "prawdy" (o ile taka istnieje). To, że coś jest normalne (tj. zgodne z normą) nie oznacza, że jest najbliższe "prawdy", lecz co najwyżej, że jest najużyteczniejsze. Nic nie jest jednak użyteczne samo w sobie, lecz dla jakiegoś celu. Dlatego życie promuje to, co jest użyteczne
@Thachi: masz depresje poniewaz twoj mozg ci podpowiada ze musisz cos zmenic w swoim zyciu lecznie farmakologiczne sprawi ze bedziesz szczesliwy ale to wysztko bedzie nie naturalne
Sam o tym mysle o leczeniu depresji ale pjscie do pscyhiatry ale niestety nie potrafie tego zrobic ,bo to by oznaczalo zyciowq porażkę ze ja wieku 23 lat musze sie leczyc u psychiatry zalsone
@rivaldo77: Jedyne najbliższe sensu życie to życie na własnych warunkach. I ja uważam, że po prostu nie dla każdego jest ono możliwe. Tym czasem jeśli boisz się iść do psychiatry to już żyjesz na czyichś warunkach
@Thachi: niestety moja rodzina sie porusza bardzo w kregach mwdycznych wiec to wszystko nie jest takie proste ,po za tym w glebi samego sie nie wierze ze moze mi ktos pomóc ,pojscie do pychiatry i jezeli mu sie my nie uda Odrzuci moj powod dlaczego jesCze tu przebywam na tym swiecie "nadzieje "ze cos moze sie moim zyciu zmienic
@Thachi: Jako osoba z depresją (psycholog 5 lat, psychiatra 3) zdecydowanie stwierdzam, że nie, depresja nie jest "naturalnym stanem". Widzenie bezsensu we wszystkim (w tym w rzeczach które sprawiały nam kiedyś przyjemność), brak radości i chęci do życia, które po jakimś czasie przeradzają się w chęć śmierci to nie jest normalne.
@TotalDisaster: Nie, dlatego ludzie z silną depresją albo się zabijają albo łagodzą jej objawy, starają się jej leczyć.

Ale to nie znaczy, że myśli samobójcze nie będą powracać. Leki je tylko tłumią. I psychoterapia na pewnym poziomie też.

Ludzie z depresją są po prostu w zupełnie innym położeniu niż normicy i mają zupełnie inną świadomość, o to mi chodzi.

Może faktycznie nie do konca nalezy potępiać leczenia, bo to często jedyne
@Thachi: #!$%@?, właśnie nie.
Jeśli mówimy o depresji klinicznej (czyli dosłownie Twój mózg jest zepsuty i nie produkuje wystarczająco serotoniny/dopaminy, albo nie wychwyca) to leki to główny sposób na jakąkolwiek pomóc choremu. Terapia potem. Taka depresja ma silny zauważalny początek i koniec, w sensie może przejść sama (o ile pacjent nie zrobi sobie krzywdy), dlatego leki są po to żeby utrzymać pacjenta przy życiu i zdrowiu. Można taką depresję przeżyć i
@TotalDisaster:

Myślisz, że słuszne jest, żeby człowiek był w takiej agonii, że nic nie chce tylko śmierci?


Dopuszczasz możliwość, że "[w]idzenie bezsensu we wszystkim (...), brak radości i chęci do życia(...)", jak to ująłeś, jest wynikiem rzetelniejszego oglądu rzeczywistości dostępnego dla umysłu chorego, niż tego dostępnego dla umysłu zdrowego?
@Phiaas: Nie. Uważam, że jeśli nic nie sprawia Ci radości i codziennie masz myśli o tym czy warto żyć czy nie to prawdopodobnie jesteś chory i potrzebujesz pomocy.
W sensie rozumiem, że można być cynikiem itd ale zdrowo funkcjonującym, depresanci z reguły mają problemy z normalnym funkcjonowaniem i z kontaktem z rzeczywistością.
@TotalDisaster:

Uważam, że jeśli nic nie sprawia Ci radości i codziennie masz myśli o tym czy warto żyć czy nie to prawdopodobnie jesteś chory (...).


Ale widzisz chyba różnicę między "być zdrowym", a "mieć rację"?

Sam piszesz, że

Jeśli mówimy o depresji klinicznej (czyli dosłownie Twój mózg jest zepsuty i nie produkuje wystarczająco serotoniny/dopaminy, albo nie wychwyca) to leki to główny sposób na jakąkolwiek pomóc choremu.


Skąd przekonanie, że zdrowy człowiek,