Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czołem mirko! Przychodzę do was z dylematem co do związku. Ja mam 21 lat, ona 20. Problem dotyczy zamożności naszych rodzin oraz podejścia do finansów. Może zacznijmy ode mnie:

Pochodzę z takiej normalnej polskiej rodziny. Ojciec trochę Janusz, mama już bardziej na czasie, oboje w okolicach 50. Nigdy mi niczego nie brakowało, zawsze chodziłem dobrze ubrany, najedzony. Zwykła klasa średnia. Oboje pracują w budżetówkach, po jakimś czasie udało im się dorobić domu. Domu, który ojciec sam wyremontował, sam wybrukował podwórko, włożył w to ogrom pracy. Na boku dorabiał sobie naprawą aut, ale to nic wielkiego. I tak na prawdę dopiero od 8 lat żyjemy na takim no nieco wyższym niż średnim poziomie, że nie żałujemy sobie wyjść raz na jakiś czas do restauracji, na wakacje w egzotycznych krajach, czy nawet ojciec kupił sobie swój wymarzony motocykl za również niemałą sumę. No ogólnie rodzice dorobili się całkiem fajnego majątku i np. nie muszę się martwić, że nie dadzą sobie rady bez mojej pomocy w przyszłości. Mnie rodzice nauczyli oszczędzać i wydawać pieniądze mądrze. Było ciężko bo np. koledzy w podstawówce czy gimnazjum wydawali pieniądze w szkolnym sklepiku, na jakieś drobne zabawki, itp. Ja natomiast nie skąpiłem sobie dajmy na to cheesburgera w McD wychdząc ze znajomymi, ale wydawałem nieco rozważniej pieniądze. Dzięki temu za zaoszczędzone pieniądze, kupiłem sobie Xboxa, potem jakiegoś laptopa, potem telefon- spodobało mi się takie oszczędzanie. Odmawianie sobie chwilowych przyjemności w zamian za coś co posłuży mi dłużej. Z czasem, jak już miałem 16 lat to zacząłem gdzieś dorywczo pracować, kilka razy w miesiącu. Były to nic nie znaczące, proste prace jak zamiatanie placu czy wiązanie balonów na jakieś otwarcie sklepu. I tak jakoś odkładałem sobie te pieniążki, tu dostałem trochę kasy na święta czy na urodziny od babci czy ciotki, tutaj trochę dorobiłem. W efekcie mam teraz swój samochód, fajnie umeblowany pokój, jakiś tam motocykl 125, macbooka i 20k oszczędności na koncie. Wiadomo, sytuacja finansowa mojej rodziny dużo pomogła, trochę własnych pieniędzy, wakacyjna praca za granicą, ale przede wszystkim umiejętność oszczędzania. Często korzystam też z jakichś zniżek, happy hours jak gdzieś wychodzę na miasto no i dzięki temu wydaje mniej pieniędzy. No to myślę, że macie jakiś obraz mojej osoby.

No a teraz moja różowa:

Jej matka za młodu poznała jakiegoś gościa, zaszła z nim w ciążę, pobrali się, kupili dom i żyli szczęśliwie, ale do czasu. Jak różowa miała jakoś 10-12 lat to jej ojciec wyjechał do Norwegii na saksy. Niestety kilkumiesięczny wypad zarobkowy trochę się przedłużył i osiadł tam na stałe. Szybko poznał nową kobietę i zostawił matkę z dzieckiem w Polsce. Matka mojej różowej wpadła w jakieś potężne długi, prawdopodobnie dlatego, że nie chodziła do pracy tylko czekała na męża który miał wrócić z Norwegii a utrzymywała się z pożyczek, kredytów. On oczywiście nie wrócił, no i zaczęła się szara rzeczywistość. Jej matka wróciła do rodziców i zaczęła spłacać długi. W międzyczasie miała jakieś przelotne przygody z innymi facetami- zamieszkiwała z nimi na kilka miesięcy, oni pewnie trochę pomogli w spłacie długów. Nie szczędziła sobie jednak picia alkoholu, palenia papierosów czy stołowania się na mieście. Nie szczędziła córce również widoków intymnych chwil ze swoimi partnerami. Różowa często wracając ze szkoły zastała matkę skaczącą po kolesiu którego zna kilka miesięcy. 6 lat temu znalazła sobie faceta, który całkiem dobrze zarabia. Wzięła kredyt konsolidacyjny i "wspólnie" udało im się go spłacić. Tak wspólnie, że jej matka zmęczona pracą wykorzystała jakąś operację po złamaniu i przeszła na zasiłek, który ciągneła 3 lata. Także żyła jak pączek w maśle. Kasę dostawała, alimenty od ojca z Norwegii też wpadały, nowy fagas, też przynosił kasę do domu a jej obowiązek to było ogarnięcie małego mieszkania, a resztę czasu to czas na przyjemności i spotkania z koleżankami. Oczywiście była zdolna do pracy już dawno, ale na komisji w zusie była świetną aktorką. Przez cały ten czas nie oszczędzała kasy w ogóle. Paczka, dwie fajek dziennie, kilka win w tygodniu, nowy telewizor, nowy telefon, solarium- mało się zarabia żyje się jak hrabia. No i co ma do tego moja różowa? A no to, że po części wdała się w matkę. Na początku chciała, żebym za nią płacił w każdej sytuacji. Stanowczo odmówiłem i rozpocząłem resocjalizacje jej osoby. Wytłumaczyłem jej, że codzienne wycieczki do żabki po słodycze to nie jest dobra droga, że palenie jest niezdrowe i drogie. I tak z osoby, która wiecznie nie miała kasy w końcu zaczęła myśleć jakoś ekonomicznie. I tutaj nagle znalazły się pieniążki, żeby gdzieś wspólnie jechać, żeby kupić sobie nowego laptopa, żeby mieć na wyjścia do restauracji. I na obecny moment jestem nawet z niej dumny. Serio, jak ją poznałem to #!$%@?ła kasę jak leci, teraz oszczędza i nie wydaje na głupoty. A no i jeszcze jedno- różowa za wszystko sobie płaciła dotychczas "sama", czyli z kasy którą dostała od rodziny na okazje. Musiała sobie opłacać sama ubrania, miesięczny czy korepetycje, matka rzadko jej dawała na coś. Nawet na leki na cukrzycę musi wydawać z własnych pieniędzy. No i teraz jak jej matka zorientowała się, że różowa zaczęła oszczędzać i mieć trochę kasy w portfelu to odcięła ją od kasy całkowicie. Nie daje jej na nic, zupełnie na nic. Zaraz zaczyna się rekrutacja na studia i różowa musi ją opłacić. Zwróciła się z pomocą do matki, a ona, powiedziała, że żadnej kasy jej nie da bo jedzie ze mną do chorwacji i zamiast lecieć na wakacje to mogłaby sobie opłacić studia xD A w tym czasie mamuśka nadal pali fajeczki, nadal solarium, nadal winko się leje. A ten chłop nowy to pantofel ma #!$%@?, też prawdopodobnie ma problem z alkoholem i nie wyda kasy bez zgody starej. No i #!$%@?ę, rozumiecie to xD? Matka odmawia dziecku kasy na studia, na naukę, gdzie sama sobie nie żałuję na inne, drogie i często bezsensowne przyjemności.

No i mam szczery dylemat czy nie #!$%@?ć od tej rodziny. Jesteśmy ze sobą już prawie 3 lata, zaczyna się robić trochę poważniej. No i jakoś sobie nie wyobrażam mieć takich teściów, co kładą #!$%@? na własne dziecko. Ja rozumiem, że z rodziną się ślubu nie bierze, ale echh. Młody jestem, mam jeszcze możliwość ułożyć sobie to życie z kimś innym, kimś kto ma w miarę normalną rodzinę. Ciężko było by mi skończyć ten związek bo jest całkiem dobrze, ale no cholera- zawsze mogło by być lepiej. Co mi radzicie? #!$%@?ć, czy zostać?

#pytanie #zwiazki #rozowepaski #feels

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f3719afe3135a007e5a06d8
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Wesprzyj projekt

[====================....................] 51% (120zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 2 lat działania AMW!
  • 47
via Wykop Mobilny (Android)
  • 322
@AnonimoweMirkoWyznania: #!$%@? w jej rodzinę. Przecież to z różową będziesz żył, a nie z matką. No chyba, że szukasz tylko wymówki do zakończenia związku i wygodnej ewakuacji.

Różowa dała się "naprawić" to chyba szkoda to teraz kończyć przez matkę. Odciąć się od niej i tyle.

A skoro różowa jest już pelnoletnia to może zwrócić się do komornika, żeby przelewał alimenty bezpośrednio na jej konto, bo już nie potrzebuje "matczynego pośrednika".

To
@AnonimoweMirkoWyznania: mając 21 lat to jeszcze wiele różowych ci się trafi. Dobrze, ze mama na razie nie chce pieniędzy od córki. Jak zacznie wam się lepiej powodzić, to ja bym się bała tego, ze mama będzie domagała się utrzymywania od niej :o ogólnie mówisz, ze różowa cię słucha i zmieni nawyki wiec to dobrze. Z czasem się całkowicie usamodzielni, jak dobrze pójdzie, i nie będzie musiała o nic prosić mamy i
via Wykop Mobilny (Android)
  • 334
@AnonimoweMirkoWyznania: Generalnie masz pretensje o to, że nie dostaje kasy od rodziny tak jak ty. Ciągle wspominasz o sytuacji finansowej twojej rodziny, o tym jak dostajesz kasę od cioci i babci i ja oszczędzasz. Coś tam zarabiasz dorywczo, a o stałej pracy nie wspominasz. Odniosłem wrażenie, że cały Twój majątek opiera się na jakiś dorywczych pracach i oszczędzaniu pieniądz które dostałeś od rodziny. Wymyśliłeś teraz, że odłożycie sobie kasę na Chorwację,
@AnonimoweMirkoWyznania Tak tak, niby z rodziną ślubu nie bierzesz, tylko z różową, ale jednak będziesz już z tymi ludźmi też jakoś związany i będziesz utrzymywał kontakty. Skoro Ty masz normalny dom i rodziców, to naturalne że chciałbyś też mieć w miarę normalnych teściów. Skoro widziałeś już wcześniej że to taka patola to było uciekać już wtedy, ale lepiej późno niż później. Następnym razem po prostu lepiej dobieraj różowe. I pomyśl przyszłościowo, czy
@AnonimoweMirkoWyznania: przemysl to dobrze. Jesteś młodziutki i ogarniety, wiec nie będziesz miał problemu znaleźć sobie dziewczynę z podobnego środowiska, co ty.
Jeśli jednak uważasz, ze obecna różowa jest w stanie dać ci szczęście, to jedynym wyjściem w tej sytuacji moim zdaniem jest odciąć się całkowicie od patologi, pozwać matke o alimenty, żeby było na studia i zabezpieczyć się na przyszłość (rozdzielność majątkowa, jeśli się pobierzecie).
Porozmawiaj z różowa jak to widzi.
Generalnie masz pretensje o to, że nie dostaje kasy od rodziny tak jak ty. Ciągle wspominasz o sytuacji finansowej twojej rodziny, o tym jak dostajesz kasę od cioci i babci i ja oszczędzasz. Coś tam zarabiasz dorywczo, a o stałej pracy nie wspominasz. Odniosłem wrażenie, że cały Twój majątek opiera się na jakiś dorywczych pracach i oszczędzaniu pieniądz które dostałeś od rodziny. Wymyśliłeś teraz, że odłożycie sobie kasę na Chorwację, a już
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@E_li_mi_nator: Ja i moja żona, pracowaliśmy na etacie i uczyliśmy się, więc można. Byliśmy w podobnym wieku co OP. Obydwoje nie braliśmy pieniędzy od rodziców, chociaż mogliśmy. Nie jeździliśmy wtedy na drogie wczasy. Przychodzi taki czas, że trzeba zacząć myśleć o samodzielnym życiu i nie wypada żyć na rachunek swoich rodziców.
@Qutaphone: > : Ja i moja żona, pracowaliśmy na etacie i uczyliśmy się, więc można. Byliśmy w podobnym wieku co OP. Obydwoje nie braliśmy pieniędzy od rodziców, chociaż mogliśmy. Nie jeździliśmy wtedy na drogie wczasy. Przychodzi taki czas, że trzeba zacząć myśleć o samodzielnym życiu i nie wypada żyć na rachunek swoich rodziców.

Z jednej strony cię rozumiem, bo ja zrezygnowałam ze studiów, żeby nie obciążać rodziców i poszłam do pracy.