Wpis z mikrobloga

# kartka z kolonii
Pierwsze złamanie "mojego" dziecka. Czy warto kłamać lekarzom i czy kara boska działa?

Będąc wychowawcą na omawianej kolonii, miałem najstarszą grupę dzieciaków - 14,15 i 16 lat, mieszaną. Czyli dziewczyny i chłopacy. Generalnie każda grupa wiekowa ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Np. gdy się ma najmłodszą grupę, nie trzeba ich ganiać spać, tylko grzecznie po 22 leżą w łóżkach. Natomiast trzeba większej uwagi, gdy się jest na mieście, by je upilnować i żadnego dzieciaka nie zgubić. Rozróżnienie na płeć też ma swoje wady i zalety. Jak masz chłopaków, no to szybciej znajdą sobie jakieś zajęcie, niż dziewczyny. Za to, gdy ma się dziewczyny, nie chodzą po 22 po chłopakach, bo zazwyczaj chłopacy chodzą do nich.

Wracając do sedna. Miałem mieszaną najstarszą grupę 14 kochanych dzieciaków. Jedząc pierwszy posiłek na stołówce kierowniczka powiedziała, że ma zwyczaj puszczać do pokojów dzieciaki gdy zjedzą. Zaprotestowałem, bo moim zdaniem to dość nieodpowiedzialne działanie, bo co, gdy sobie coś zrobią itp. Lepszym rozwiązaniem, praktykowanym na innych koloniach, byłoby wyjście razem, gdy wszyscy z wychowawców(wychowawcy dostają jedzenie ostatni) już zjedzą, bądź wychodzenie grupami. No cóż, życzyłem powodzenia w odpowiadaniu dla prawie 50 dzieciaków za każdym razem gdy będą wychodzić "tak, można pójść, dziękuję, do widzenia".

Pewnego dnia podczas posiłku, przybiega moja jedna dziewczyna zdyszana i wystraszona i mówi, że chłopak z mojej grupy wypadł przez balkon i chyba złamał sobie rękę. Zerwaliśmy się i prawie biegiem doszliśmy do niego. Faktycznie wracał z podwórka z ręką bezwładną i dziwnie zwisającą. No nic, trzeba jechać na SOR, zrobić prześwietlenie i zobaczyć co się stało. Chłopakowi słabo, ledwo stoi, brak jakiegokolwiek pojazdu na miejscu, a SOR w innym mieście oddalony o kilkadziesiąt km.

Ogólnie wypadek wyglądał tak, że wychylał się przez balkon, by zobaczyć co się dzieje na innych balkonach na tej samej długości, tylko zasłaniała taka ścianka. Wypadając z balkonu chwycił się jedną ręką, ale gdy cały ciężar poszedł na dół, to ręka nie wytrzymała takiego ciężaru i gdzieś coś pękło i poleciał na ziemie. Szczęściem było to, że te balkony były na wysokości 1 metra od ziemi.

Udało się załatwić przejazd. Chłopak pojechał z kierowniczką i w międzyczasie zawiadomieni zostali rodzice, którzy również udali się do tego szpitala.

Wychowawczynie trochę rozgorączkowane, bo ręka złamana, co to będzie. A masz ubezpieczenie od NW? Ręcę się trzęsą, serce szybciej im bije, zcykane na całego, i że jak to moje dziecko to grozi mi kryminał, że sąd itd. A ja na #!$%@? do nich -weźcie wyluzujcie xD.

Po prześwietleniu ręki okazało się, że nadgarstek został złamany i trzeba było go nastawić, a później zrobić kolejne prześwietlenie.

I teraz uwaga! Po przyjeździe kierowniczka mówi do nas, że kazała powiedzieć chłopakowi w szpitalu lekarzom, którzy wypisują taki protokół powypadkowy, że się przewrócił idąc drogą xD. Od razu do głowy mi przyszła myśl z dr. house - everybody lies i mówię, że to trochę głupie kłamać lekarzowi, który cię leczy. Zatajając całą sprawę lekarz może niewłaściwie rozpoznać czy leczyć. Przecież jak chłopakowi został nastawiony nadgarstek i prześwietlenie zostało zrobione ręki, to kto wie, może też ma jakieś uszkodzenia barku itp? Kierowniczka do mnie, że ratuje swoją i nasze dupy byśmy nie poszli do kryminału. No super #!$%@?, kłamstwem? Brzydzę się.

Ale nie to było najlepsze, tutaj warto dodać tag #bekazkatoli Ogólnie chłopak był tam jednym z najstarszych uczestników, ale bardzo się obwiniał za wiele rzeczy. Ogólnie miał wielkie poczucie winy nawet za rzeczy, na które nie miał żadnego wpływu. Również za ten wypadek się bardzo mocno winił. Umiem rozpoznać zdrowe poczucie winy, od takiego, na które się zwraca uwagę z myślą, że tutaj potrzebna jest rozmowa z psychologiem. Tak też było i w tym wypadku. Kierowniczka z chłopakiem przyjechali z SORu wrac z jego rodzicami. Gdy miałem chwilę wolnego, zamieniłem kilka słów z ojcem i uwaga. Mówię, że nie chcę wchodzić w kompetencje rodzicielskie, ale zauważyłem, że chłopak się bardzo obwinia za ten wypadek, ale i nie tylko bla bla bla. A ojciec: i bardzo dobrze, niech wie że to jego wina, i dalej ciągnie do mnie. Wie Pan co? Ja to myślę, że to jest taka kara boska, że Maryja pokarała go (chłopca), bo nie był w niedzielę w kościele, tak jak obiecywał ( _). Tak, tak powiedział jego ojciec. Że syn, wraz z bratem nie poszli do kościoła, to dostali taką karę boską.

Siedzę i słucham jego gadania. Pytaliśmy się dzieciaków kto chce pójść do kościoła, ale nikt się nie zgłosił. No i dobra, wiem, że moja uwaga o tym, że warto byłoby porozmawiać z dzieckiem poszła do kosza, tematu dalej nie chciałem ciągnąc, bo to nie moja sprawa i wiedziałem, że ojca też nie przekonam.

Ale co najlepsze? Przyszła druga niedziela na koloniach i jak myślicie, synowie poszli do kościoła? #!$%@? mieli xD

#studbaza #pracbaza #zalesie #kolonie #przemyslenia #oswiadczenie
  • 5
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Castellano: nie, ale swoje widziałam jako wieloletni uczestnik :)
I z uwagi na to że kończyłam technikum związane z turystyką dużo na ten temat słyszałam od nauczycieli związanych z zawodem, między innymi opiekunow wyjazdów dla dzieci
Zastanawiałam się nad zostaniem wychowawca kolonijnym, ale niepodolalabym ( ͡° ͜ʖ ͡°) zbyt dużo wrażeń jak dla mnie
Ale Ty swoje historie pisz, będę czytać chętnie :)