Wpis z mikrobloga

@za_miske_zupy nie rozumiecie myślenia kobiet xD
Chodzi o to, że motocykl = śmiertelny wypadek.
Jest większe prawdopodobieństwo, że po wypadku na motocyklu albo będziesz warzywem, albo zginiesz.
I co wtedy ma zrobić żona? Płakać, że ożeniła się z osobą, która nie myśli o przyszłości, jest ryzykantem? Ma w samotności wychowywać dzieci bez ojca. Może ma się opiekować do końca życia tobą jako warzywo i jeszcze dziećmi i pracować na utrzymanie?

Znam gościa
@om606: w wieku 6 lat mialem wywrotke przy sporej predkosci na mz 250 z ojcem, niby nic mi sie nie stalo ale wszystko pamietam. Nastepny raz na motorze jechalem dopiero 20 lat pozniej z kumplem. Nie ze strachu ale akurat nie bylo okazji ¯\_(ツ)_/¯ zanim wyjechalismy z osiedla 2 samochody probowaly wymusic pierwszenstwo, a jeden wymusil... Moje wspomnienia plus rozne ciekawe filmiki sprawiaja, ze nie wytrzymalbym nerwowo gdyby na motorze jezdzil
@Rak-Pustelnik: nie, to wypadek i o to im chodzi. Chociaż i na chodniku można zginąć, jednak regularne #!$%@? z dużą prędkością w cienkim kaftaniku (nawet kombinezon skórzany) po drodze pełnej twardych, ciężkich, szybko poruszających się przeszkód, prowadzonych przez niekoniecznie dobrych kierowców, to igranie z losem większej skali niż spacer. Z kolei jak ktoś traktuje motocykl jak magnes na cipy to w ogóle #!$%@? z nim i żadna nie powinna dawać #!$%@?