Aktywne Wpisy
czympyrympym +115
KonwersatorZabytkow +186
Teraz mi się przypomniało, że kilka lat temu była podobna sytuacja z dwoma laskami z Danii i i Norwegii. Poleciały do Maroko i spały pod namiotem w jakimś miejscu z dupy, daleko od cywilizacji, ciemne, niebezpieczne rejony, nikt o zdrowych zmysłach by tam się nie rozbił, nawet dorośli mężczyźni unikali takich miejsc. Znaleziono je zgwałcone z uciętymi przez Islamistów głowami.
Może sytuacja nie identyczna ale podobna - One też, tak jak Anastazja
Może sytuacja nie identyczna ale podobna - One też, tak jak Anastazja
Zacznę od ciotki - idealny wzór roszczeniowości, typowa #p0lka . Jej potrzeba to jej się należy. Ktoś inny coś potrzebuje - weź się za robotę. Nie wiem na kogo głosuje, ale się domyślam. Jak jej coś potrzeba - chlip chlip, ja taka biedna, rodzino pomusz. Ktoś z rodziny - no ja nie wiem, może pomogę może nie, ale pamiętajcie, ja wiecznie żyć nie będę. A dzieci wychowała na swój obraz i podobieństwo.
Moja rola w tej opowieści - ot, człowiek który umie parę rzeczy w domu zrobić, prosta stolarka, murarka, hydraulika i elektryka. Zajmie mi to dwa razy tyle co fachowcowi, ale dam sobie radę. Wykończyłem mieszkanie które rodzice kupili pod wynajem, i moja matula przy jakiejś okazji pochwaliła się ciotce.
Do rzeczy, telefon:
C - O, witaj mannoroth, ja już teraz dzwonię bo potem nie będzie głowy do tego, wszystkiego najlepszego na święta, odpoczynku, bla bla bla. (pierwszy telefon od 2 lat, dobra, ja nie jestem lepszy, po prostu obydwoje wiemy, że nie jesteśmy sobie nawzajem w życiu potrzebni)
M - No dzięki ciociu, nawzajem blablabla.
C - No tak, tak, musicie do mnie przyjechać kiedyś, Ty wiesz że ja zawsze o Was pamiętam (żółta lampka się zapaliła, jak wspomina swoje (nieistniejące) przysługi dla rodziny, to wiadomo że coś chce).
M - No, chętnie, jakoś po świętach chętnie, tylko daj znać kiedy Ci pasuje.
C - No tak tak, koniecznie, a nie uwierzysz co, Zosia (córka) sobie u Was gdzieś tam (tzn w moim mieście) mieszkanie kupiła. Piękna okolica, cudowny widok, prawie centrum. No, piękne, nie uwierzysz, nie uwierzysz.
M- No, to super, wreszcie na swoim blablabla.
C - Ale to wiesz, takie całkiem gołe, tyle tam jeszcze do zrobienia...
M - Aha... (czerwona lampka się zapala)
C - A bo Twoja mama mówiła jak to im pięknie mieszkanie wykończyłeś...
M - (pier.olona choinka na desce rozdzielczej, dzięki mama)
C - ....i może byś zobaczył co tam u Zosi jest do zrobienia, wiesz, ona o Was tak pamięta (sratatatata)
M - No jak stan deweloperski no to chyba wszystko jest do zrobienia.
C - no tak, to oni wiedzą, ale wiesz, nie wiedzą jak, bo oni to się nigdy takimi rzeczami nie zajmowali, wezmą kogoś to oszuka... Pomóc im trza. Wziąłbyś porobił co potrzeba, oni Ci pomogą.
Wdałem się w dysputę i tak wiedząc o co chodzi - mam za frajer wykończyć jej mieszkanie przy lichej pomocy córy i jakiegoś tam jej niezaradnego kawalera. Niby temat do ucięcia, ale nie - dam ci po nosie franco.
M - No dobra, to niech spiszą dokładnie co tam jest do zrobienia, to powiem ile to będzie kosztowało.
C - No tak, tak, oni tam wszystko kupią co potrzeba, tylko powiesz im co, pojadą i kupią.
M - Nie mówię o materiałach tylko o robocie.
C - co
M - O robocie, mojej. Paręnaście tysięcy to będzie jak nic (rzuciłem tak z d..y XD)
C - Jakiej robocie, przecież, gdzie, co, rodzina, dzieci (przez telefon czuję swąd palonych zwojów)
M - Znaczy co, mam jechać i wykańczać komuś mieszkanie za darmo? Bo nie rozumiem.
C - No nie, przecież... Rodzina, pomóc trzeba, ja przecież coś bym Ci dała, ale jak to, paręnaście tysięcy?
M - No z tego co mówisz co jest do zrobienie to co najmniej tyle.
No i jazda:
C - JA WAM CAŁE ŻYCIE POMAGAŁA A TY MI TAK MÓWISZ, DO GROBU MNIE CHCECIE WPĘDZIĆ, NIKT STAREJ KOBIECIE NIE CHCE POMÓC.
M - Oczekujesz że właduję się w kilkanaście dni roboty za darmo?
C - RODZINIE TRZA POMAGAĆ!!
M - Przykro mi, ale nie mam zamiaru. Mam pracę i rodzinę. Do widzenia, Wesołych Świąt.
I tu byłby koniec, gdyby nie telefon od matki parę godzin później. Niestety, asertywności nauczyło mnie życie a nie rodzice. Pretensje, że jak mogłem tak ciocię potraktować, że źle się czuje przeze mnie. Zapytałem czy wie co chciała - żebym rypał za darmo przy cudzym mieszkaniu.
Na to matula - no wiesz, jak nie masz czasu to można to było inaczej powiedzieć, inaczej załatwić
Ja - Mam czas - po prostu nie zamierzam rypać kilkanaście dni na jej życzenie.
Matula - No nie wiem ale cioci jest przykro. Powinieneś do niej zadzwonić i sprawę załatwić, bo...
Rozłączyłem się.
W dupie mam ciocię.
Przepraszam za brak składni i chaos, ale musiałem to gdzieś wyrzucić. Mam wrażenie, że moja rodzina wiecznie ma być na usługi innych partii rodziny, bo tak trzeba. I takie jest podejście mojej matki. Jest wiele fantastycznych osób które wiele razy nam pomogły, ale są też pasożyty - a ja mam im usługiwać bo to rodzina.
Nie dziwię się, że długo po pójściu na swoje uczyłem się asertywności... Mirki i Mirabelki, pamiętajcie, słowo "rodzina" do niczego Was nie zobowiązuje.
#zalesie #logikarozowychpaskow
"Nie ma sprawy ciociu. Trzeba rodzinie pomagać. To ja pomogę w wykończeniu mieszkania Zosi, a Zosia przez rok wpada u mnie sprzątać w domu i obiady robić. Rodzinie trzeba pomagać"
Normalnie za taka robote biore 15k, ale ze wzgledu ze jestesmy rodzina/dobrymi znajomymi to
Myślę że głównym problemem teraz jest nie to iż nie zgodziłeś się pomóc, ale to iż nawet nie wysiliłeś się aby wymyślić pretekst tylko chciałeś "dać po nosie
Ale mam też dalszą rodzinę, która sobie przypomina jak coś chce. Ile ja się tam naoglądałem dram :)
Ja pomagam chętnie tym, z którymi mam serio kontakt, lubimy się i jest to jakieś naturalne. Rok temu znajomi robili przeprowadzkę. Z
Wlasciwie to z zadna nie mam kontaktu,chyba ze za rodzine rozumiemy mame,babcie i dziadka.
Bardzo dobrze, jak ktos ma do ciebie pretensje to przeciez nic nie stoi na przeszkodzie wziąć te robote i #!$%@? za darmo zeby ktos zaoszczędził na fachowcu ( ͡° ͜
Hhha
Przypomniała mi zupełnie mojego kumpla któremu przez 10 lat z 1000zl w dwu i 5 złotówkach pożyczyłem.
Jak raz powiedziałem że pasuje oddawać to się obraził XD