Wpis z mikrobloga

@Zabojcza_Rozowa: Kuźwa, mam dwójkę dzieci, mieliśmy różne sytuacje awaryjne, ale jakoś nigdy nie zdarzyło mi się wysadzać dzieci w restauracji, albo innym miejscu, które na bank ma w budynku toaletę. Raz nam się zdarzyło, że utkneliśmy w kolejce na lotnisku w sekcji, gdzie nie było toalet, więc w pośpiechu zakładaliśmy pod ścianą trzylatkowi pampersa (których już wtedy nie nosił), żeby sobie mógł ulżyć, ale nie sadzaliśmy nigdy dziecka na nocniku przy
@Futerix:

Głupio rozegrane. Chodziłam też do takiego miejsca, że przy stolikach bawiły się dzieci i walały się zabawki a obok była sala bez dzieci.

Nie kumam tego, ludzie nie rozumieją specyfiki lokalu zakładając go czy jak? xD Kto w ogóle idzie do kawiarni siedzieć z wrzeszczącymi bachorami? Od biedy ich rodzice, ale to raczej mała część klienteli ¯\_(ツ)_/¯
@Zgrywajac_twardziela: Nie zgadzam się z tym. Rodzic to też człowiek i może wyjść na kawę i robi to często. Rodzice z dziećmi to ogromna klientela. Tak wynika z moich obserwacji jako mamy. Przed kowidem wychodziłam do kawiarni z koleżanką i wybierałam lokal przyjazny dzieciom czyli taki, gdzie jest sala dla dzieci. Sala dla dzieci jest lepszym rozwiązaniem niż kącik dla dzieci, bo nie każdy ma ochotę słuchać dzieciaków, a niektóre są