Wpis z mikrobloga

Ostatnio dużo myślę o śmierci i o tym, czemu się jej boję. Co się urodziło, musi umrzeć - taka kolej rzeczy, więc strach przed śmiercią zdaje się niedorzeczny. A jednak istnieje i będzie istniał tak długo jak żyjemy, bo dopiero martwemu jest wszystko jedno. Dopóki żyjemy, żyje też strach. No więc czemu właściwie boję się śmierci? Wydaje mi się, że największym strachem w moim wypadku jest FOMO. Fear of missing out. Strach przed tym, że śmierć to faktycznie koniec i że nie będę mógł doświadczać już niczego nowego. Nie dowiem się jak się potoczyła historia w genshin impact, nie nauczę się japońskiego, nie zobaczę ludzkiej kolonii na Marsie, nie zobaczę nowych, rozwalających mózg technologii, ani wykopu, jak się wywraca i sobie ryj rozbija. Jest tyle rzeczy, których chciałbym doświadczyć, dożyć, zrobić, ale nie starczy mi na wszystko czasu - zawsze będzie coś, co mi ucieknie. Co za gówno.

A wy? Czego się boicie w śmierci? Tutaj odpowiedzi z wyjaśnieniami, bo w ankiecie jest limit znaków:

1. FOMO.
Fear of missing out, strach przed końcem możliwości doświadczania czegokolwiek i przed końcem możliwości bycia świadkiem jakichkolwiek wydarzeń. Strach przed tym, że coś was ominie. Niczego więcej nie zobaczycie, niczego więcej się nie nauczycie, nie poznacie już żadnych nowych ludzi, nie zwiedzicie żadnych nowych miejsc, nie dowiecie się jak się skończył wasz ulubiony serial czy seria książek.

2. Strach przed bólem związanym z umieraniem.
Śmierć śmiercią, sam stan wiecznej nicości i spokoju może dla niektórych wydawać się wręcz kuszący, ale żeby umrzeć, to trzeba przejść proces umierania, a ten, mówiąc łagodnie, może być dość nieprzyjemny. Śmierć w pożarze, utonięcie, śmierć głodowa - to raczej nie są rodzaje śmierci, jakich chciałby doświadczyć jakikolwiek normalny człowiek.

3. Strach przed nieznanym.
Być może całe życie byliście ateistami, tak jak ja, ale czy jesteście ze sobą absolutnie szczerzy? Czy nie macie czasem pytań "a co jeśli"? Co, jeśli śmierć jednak nie jest końcem i dalej jest coś więcej? Jakby nie było, życie pośmiertne jest nieudowadnialne - nie da się, przynajmniej według naszej obecnej wiedzy, sprawdzić, czy istnieje życie po życiu. A jeśli nie można czegoś udowodnić, to raczej zakłada się, że tego czegoś nie ma. No ale... co, jeśli? Co, jeśli jednak po śmierci jest coś więcej? Ba, co, jeśli po śmierci czeka na nas jeszcze więcej cierpienia i bólu?

4. Strach przed odarciem z godności.
Nasza instynktowna wola życia może nas popchnąć do dramatycznych działań w sytuacji realnego zagrożenia. Być może waszym strachem jest to, że kiedyś upadniecie na chodniku z zawałem i będziecie krzyczeć "pomocy"? Albo, że umrzecie w jakiejś upokarzającej pozycji? Śmierć nago pod prysznicem, albo podczas wypróżniania - nie brzmi ciekawie.

Podobnie też z grzebaniem w prywatnych rzeczach, do którego na pewno dojdzie, przez co wasi znajomi i rodzina mogą się o was dowiedzieć rzeczy, które przed nimi ukrywaliście. Oczywiście, po śmierci nie będzie to miało dla was żadnego znaczenia, tak jak każdy inny strach czy obawa - zanim jednak umrzecie, to musicie żyć, a póki żyjecie, możecie się bać. Wyobraźcie sobie, że wasza rodzina po waszej śmierci przegląda waszą historię przeglądania. Pewnie mieliby tematy do rozmowy przy wigilijnym stole na najbliższe 20 lat.

5. Ja niczego się nie boję, mam w dupie dwa naboje.

6. Tylko sprawdzam / nie mam zdania / nie obchodzi mnie

Wyjaśnienie odpowiedzi we wpisie

  • 1 42.2% (35)
  • 2 8.4% (7)
  • 3 16.9% (14)
  • 4 3.6% (3)
  • 5 20.5% (17)
  • 6 8.4% (7)

Oddanych głosów: 83

  • 19
@Hedage: FOMO to nie do końca strach przed śmiercią i brakiem dalszych doznań. To bardziej ten nieco proziaiczny strach przed tym że coś nas ominie - jakaś istotna wiadomość, jakiś news itp. - Raczej się to wiąże z obecnym obiegiem informacji i social mediami.
@Hedage: Bardzo bałam sie smierci, ale juz sie nie boje. Nie boje sie bolu, bo mozna odejsc bez swiadomosci.
Nie boje sie, czy cos bedzie pozniej, czy nie.
Odkad moj przyjaciel odszedl, nie ma to wiekszego znaczenia. To cierpienie tak rozrywa mi serce, ze smierc wydaje sie byc lepsza alternatywa, niz wieczne bycie tutaj, ktore zaczelo byc dla mnie tozsame z cierpieniem, jakiego wczesniej nie znalam. Zycie stalo sie prostu rzecza
@karenkristi: Zauważyłem, że im więcej myślę o cyklu życia i śmierci, tym bardziej dochodzi do mnie, że właściwie nic co robimy nie ma żadnego znaczenia i jest to dość dołujące... Ktoś może powiedzieć, że te dołowanie przeszkadza mi w cieszeniu się życiem, ale przecież ostatecznie i tak nic nie ma znaczenia. Zarówno ten, co miał szczęśliwe życie, jak i ten co miał nieszczęśliwe, zarówno biedny jak i bogaty, zarówno mądry jak
@ArthasMenethil: Też się tym pocieszam... Staram się sobie wyobrażać, że to taki nieskończenie długi sen, a przecież spanie jest spoko. Spanie daje taką namiastkę wykluczenia z egzystencji, szczególnie jak się nie pamięta snów. Zasypiasz, znikasz całkowicie na kilka godzin, budzisz się, i nie wiesz co się działo przez ten czas. Może cię okradli, może ktoś dzwonił, może ktoś umarł - ale cię to nie obchodziło, bo spałeś i praktycznie nie istniałeś
@Hedage: Na tej liście obaw związanych ze śmiercią brakuje jeszcze strachu przed byciem zapomnianym. Świadomość tego, że wszystkie nasze osiągnięcia przepadną, a po nas zostanie jedynie rekord w księdze cmentarnej i napis wyryty na płycie pomnika, potrafi być strasznie dołująca. Jak się nad tym zastanowić, to całe rzesze ludzi umierają de facto anonimowo, niczym mrówki, a pamięć o nich zachowuje tylko najbliższa rodzina - i to też nie na zawsze, bo
@polduan: Może znalazłeś sobie jakiś cel w życiu? Jakieś hobby, jakieś wciągające zajęcie. Może znalazłeś miłość? Jak się ma co robić, to się nie ma czasu na zastanawianie nad egzystencją...
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Hedage: najbardziej się boję tego czy coś jest po śmierci, mam wątpliwości. Reszta mnie nie interesuje. Jestem człowiekiem od urodzenia skazanym na porażkę. Bez pasji, zainteresowań i ambicji. Moje zdanie i osoba dla nikogo nie ma znaczenia, jakbym zniknął to niczego dla innych by to nie zmieniło, kiedyś o śmierci myślałem codziennie, teraz trochę mniej, w cięższych chwilach.

Jakby ktoś przyszedł I powiedział mi, że niedługo umrę to może nawet poczułbym
@Hedage: @MuojemuKuotu: @przegryw_wykopu: Ja zaznaczyłem 3. Jestem generalnie ateistą, ale to cholerne wychowanie mnie przez rodziców 18 lat na katolika niestety nigdy nie wyryje mi się z łba. Jestem przekonany, i wszystkie naukowe fakty za tym przemawiają, że po śmierci jest to samo, co przed narodzinami - nic. Ale jest ta obawa, ten mały jeden procent, że rzeczywiście jest tak jak w religii katolickiej, a ja jako niewierzący pójdę