Załóżmy, że Rosja aktualnie wywołuje lokalny konflikt, który z obwodu kaliningradzkiego rozszerza się na Polskę? Sojusznicy, podobnie jak w przeszłości, nie ruszają nam na pomoc, wydając wyłącznie apele o nie eskalowanie walk i wysyłając swoich emisariuszy do zbadania sytuacji lub mediacji. Bić się zatem? Czy przyjąć taktykę "na Czechów"? Jakie macie zdanie?
@kamzikowy2: Nie dopuścić do konfliktu zbrojnego w pierwszej kolejności. Zagonić wywiad i dyplomację do roboty, jeśli doniosą, że Zachód w razie W się nie ruszy, to spełniać wszystkie żądania FR, byle by nie wprowadzali wojsk. Jeśli to nie pomoże - kapitulacja. Szkoda ludzi, a szans na wygraną z Rosją 1v1 brak.
Edit: Warto byłoby się uciec nie tylko do Zachodu, ale też do Chińczyków. Ciężko określić jak oni się zapatrują na
Załóżmy, że Rosja aktualnie wywołuje lokalny konflikt, który z obwodu kaliningradzkiego rozszerza się na Polskę? Sojusznicy, podobnie jak w przeszłości, nie ruszają nam na pomoc, wydając wyłącznie apele o nie eskalowanie walk i wysyłając swoich emisariuszy do zbadania sytuacji lub mediacji. Bić się zatem? Czy przyjąć taktykę "na Czechów"? Jakie macie zdanie?
Edit: Warto byłoby się uciec nie tylko do Zachodu, ale też do Chińczyków. Ciężko określić jak oni się zapatrują na
Wojna ma swoje przyczyny. Każda ze stron konfliktu ma swoje cele. Bez analizy politycznej pytanie nie ma większego sensu