Wpis z mikrobloga

Jeździcie coś jeszcze na #rower czy brak motywacji lub inne obowiązki? Kiedyś nie było wymówki, żeby w weekend pojechać na dłuższy trip, niezależnie od pogody, nawet przy -15°C, a celem było utrzymanie formy na kolejny sezon. W tym roku zupełnie odpuściłem trening, czasem się gdzieś w weekend ruszyłem dalej niż wkoło komina, czasem na trasie wywiązała się jakaś rywalizacja, a teraz w zimie po prostu nic mnie już nie motywuje i mam poczucie straty czasu (jazda to nie tylko czas na samą jazdę, ale trzeba też się przygotować i więcej czasu poświęcać na posiłki). Problemy zdrowotne po jazdach też swoje zrobiły. Podczas pandemii dodatkowym motywatorem był antyPiS. Natomiast w tygodniu już wczesną jesienią na ulicach ilość rowerzystów można było policzyć na palcach jednej dłoni, a korki coraz większe. I tak sobie myślę, czy rower przestał być atrakcyjny, czy teraz znów jeżdżąc w zimie (a nawet w lecie, bo na rowerach jeździło się raczej rekreacyjnie, a do komunikacji dalej samochód) narażasz się na śmieszność lub zostajesz biedakiem, czy jest problem np. z przechowywaniem roweru (zwłaszcza u tych, co wynajmują mieszkanie). U tych, co obserwuję na social media, część osób przerzuciła się na inne formy aktywności (np. wędrówki), część osób wcale już nie jeździ, niektórzy tylko na trenażerze. Ktoś ma jakieś statystyki, jak jest z jazdą i popytem na rowery w tym roku?
  • 2
@SendMeAnAngel: Ja mam inne spostrzeżenia - wydaje mi się że teraz jest nieporównywalnie więcej rowerzystów niż przy takiej samej pogodzie rok czy dwa lata temu. Co do samej jazdy to ja osobiście robię sobie teraz przerwę czyli pojeżdzę ze 4h w tygodniu i wystarczy. Nie ma sensu teraz cisnąć bo ani formy nie ma do czego budować ani to jeżdzenie w takiej pogodzie przyjemne.

Jak dobrze pójdzie to wznowię normalne jeżdzenie
@SendMeAnAngel: rowerzystów aktywnych jest ogólnie więcej niż 2 lata temu ale teraz następuje odsiew tych z "mody", trendu rowerowego który powstał podczas pandemii i masowej promocji graveli, naturalnie część się wykrusza i wracają do dreptania po okolicy czy tam siłowni, zostają w pewnym sensie pasjonaci, hobbyści roweru. Przełom listopada i grudnia jest chyba najgorsza rowerowa porą, w głowie jeszcze traski z lata a pogoda robi co może żeby przeszkodzić, po nowym