Wpis z mikrobloga

Eh, doszukuję się u każdego chorób, a u siebie nawet nie zwracam uwagi czy mi coś jest.
Od dłuższego czasu pożeram dziennie 4 paracetamole na ból głowy (bardziej z tyłu), wymiotuję średnio co drugi dzień (raz dwa razy dziennie, raz nic przez 3 dni), mam zawroty głowy, powoli też robię regres na siłowi (i w cardio, i w siłowych. Brałam 90kg na hipsy, teraz przy 75 robi się ciężko) - ale to wszystko chyba przez Arketis (2x dziennie). Oprócz tego Egzysta 5x75mg dziennie. Widziałam, że ktoś sobie nawet zrobił nick od tego leku @egzysta - trzymaj się w tym smutnym jak #!$%@? świecie.
Ktoś kaszle? Pewnie ma raka. Zaczynam obsesyjnie potajemnie sprawdzać, czy nie zostawia kropelek krwi z kaszlu.
Ktoś ma ból głowy? Pewnie guz mózgu.
Ktoś ma zawroty głowy? Szukam objawów udaru.
Boję się, że ode mnie zależy życie wszystkich ludzi, że jak czegoś nie dostrzegę, to przeze mnie ktoś umrze. Znowu.
Jestem tym już tak zmęczona.

Chcę nie wiem, zniknąć, odciąć się od wszystkich i wszystkiego, no po prostu zapaść się pod ziemię.
Dopijam Capitaina Jacka Blue Lagoon z promki biedry 12+12. Niedobry.

Mam ochotę odmóżdżyć się przy jakimś serwerze Minecrafta, ale nie mam znajomych, którzy by też chcieli :((

#depresja #smierc #psychologia #psychiatria #leki #minecraft
  • 7
@luz_arbuz98 nie wolisz czasem sobie odpuścić i pójść w stronę zdrowego egoizmu? użyte słowo znów brzmi jakbyś była odpowiedzialna za czyjąś śmierć, ale przypuszczam że to też nadinterpretacja która sobie wkręciłas i się obwiniasz. zbyt duży altruizm. próbowałaś odstawić?
@luz_arbuz98: ja #!$%@?ę po pierwsze nie pij do leków które bierzesz, bo to może się źle skończyć po drugie paroksetyne czyli ssri się bierze raz dziennie więc zmień lekarza a po trzecie ja na paro też miałem jakieś takie dziwne myśli na temat wszystkiego dookoła więc tu może być przeczyna na innych ssri nie miałem takich paranoi.
@ziiemniiak: Zanim poszłam do psychiatry była tragedia. Wracałam z pracy, to płakałam aż nie zasnęłam. Czułam się jak zło najgorsze tego świata, na każdym kroku liczyłam na śmierć, ale nie chciałam sama sobie nic zrobić, bo tata by tego nie wytrzymał. Poszłam jakoś pół roku po śmierci mamy, najpierw do pani psycholog. Powiedziała, że każdy odczuwa jakiś lęki i stres - just przestań się stresować. Powiedziała, że nie pogodziłam się ze
@luz_arbuz98 czyli jak dobrze rozumiem to trauma która nie została przepracowana. Nie mówię że to łatwe bo świat nie działa binarnie, a samego mnie to czeka więc nie wypowiem się w tej kwestii bo się tego boję podświadomie. Tutaj mam wrażenie że potrzeba czasu, dużo czasu, nawet nie po to żeby żyć dobrze, ale chociaż poprawnie funkcjonować. O ile można zapytać, czesto o tym myślisz? (przypuszczam że za często, ale wolę dopytać)
@ziiemniiak: O samych rodzicach staram się nie myśleć praktycznie w ogóle. Sami do mnie "przychodzą" (tj. w snach, albo mam zwidy że ich widzę czy słyszę). A ten ogólny lęk, że wszyscy dookoła są chorzy, albo że odpowiadam za wszystkich, albo że jestem winna choroby każdego człowieka jakiego mijam, to jest niezależne ode mnie, to jak ból zęba, po prostu się pojawia i jest. Nieważne o czym będę myśleć czy jak