Wpis z mikrobloga

bardzo ciężko będzie dociągnąć do 40-tki, dzieciństwo przetrwałam chociaż było okropne, czasy nastoletnie i studenckie mało pamiętam bo wszystko zachlałam, jakoś tak zleciało do tej 30-tki i teraz bagno tak wybiło, że #!$%@? mnie samo istnienie, nie mogę już wytrzymać ze sobą, to wszystko we mnie kipi i kotłuje się a ja z całych sił staram się nie wybuchnąć i nie zapaskudzić wszystkiego wokół i to jest takie męczące, że nawet nie mam siły chodzić, wychodząc z gabinetu terapeuty już bym chciała tam wrócić później odliczam każdy dzień do następnej wizyty a one mijają jak 5 min nawet nie pamiętam co mówiłam i co na nich było, musiałby chyba ktoś ze mną siedzieć 24/7 przecież te 50 min w tygodniu jak się tyle dźwiga to jak jedna kropla deszczu nie zmyje to tego całego gówna jakim jestem oblepiona, to wszystko jest takie męczące, zaczynam zazdrościć ludziom, którzy mieli lepiej, ostatnio się popłakałam przez jeden drobny dobry gest od obcej osoby, jestem tak zniszczona, że jak ktoś mi przytrzyma drzwi na klatce schodowej to dostaję taki wyrzut wdzięczności i miłości do tej osoby, że to jest chore, jestem wiecznie głodna, jak zombie, nienakarmiona emocjonalnie, ten brak tkwi we mnie jak wypalona dziura po papierosie, gdzieś podświadomie wzięłam te koty w opiekę by nie iść na tory, mam wrażenie, że wszyscy to mają w dupie i nie mam na myśli was wykopków bo wy powinniście wręcz mieć #!$%@? na mnie bo kim ja dla was jestem nikim ale są jacyś ludzie obok mnie jak rodzina czy chłop co zdecydowali się być a nawet oni nie dają mi nic pozytywnego
musiałam się wyżalić :c
#zalesie #depresja #terapia #dda
  • 35
@naksu trzymaj się tam. #!$%@? dzieciństwo snuje się za nami jak brzydki cień, znam to uczucie przeciążenia wszystkim, kiedy ledwie mała iskierka wystarczy, żeby chcieć spopielić wszystko dookoła.
Mi pomagało nazywanie swoich emocji. Zamiast rzucać talerzami, mówiłam "Jestem zła, wściekła", pamiętaj, że inni nie czytają w Twoich myślach. Musisz mówić, pozbywać się tego z głowy, może pisać, bo widzę, że fajnie Ci to wychodzi i potrafisz opisywać swój nastrój, będzie trochę lżej.
@naksu: Jak się skupiasz na odliczaniu dni do kolejnej terapii zamiast na tym by być refleksyjną na swój temat to się nie dziw że jest jak jest.
A jak chodzisz i nie pamiętasz co na nich mówiłaś to jeszcze lepiej. W ten sposób to „będziesz dźwigać” to w nieskończoność.
Sama Sobie nie potrafisz zapewnić wsparcia czy miłości więc nie oczekuj że ktoś- partner, czy rodzina Cię z tego wyciągnie. Brutalne ale
@Kluskadolnoslaska: zabawne jest to, kiedy gotuje się w tobie w środku, ale dzieciństwo nauczyło, że wyrażanie emocji nic nie daje, są i tak tłamszone, więc na zewnątrz nie widać aż tak wielkich nerwów, jednak kompensacyjnie komunikujesz to otoczeniu werbalnie i wprost oznajmiasz swoją (bez przesady) wręcz wściekłość - jednak otoczenie ma wówczas dysonans poznawczy, bo się wściekasz, a na zewnątrz raptem lekki nerw, więc bagatelizują ciebie tak długo dopóki zniszczenie i
@otto13 nie znam na to recepty, sama często się z tym zmagam. Jedynym czego się nauczyłam jest mówienie, mówienie, jeszcze raz mówienie. Nazywanie tego gówna, które ma się w głowie faktycznie zabiera temu kilka gramów, pamiętaj, że tłamszone emocje i unieważnianie Twoich uczuć w dzieciństwie (kiedy na nic nie ma się wpływu, bo jest się dzieckiem) nie dają prawa nikomu do robienia tego teraz. Jesteś dorosły, mów na bieżąco o tym co
@naksu: facet z którym się zwiazalas, nie daje Ci żadnych pieniędzy, wsparcia emocjonalnego, czy jakiś zaręczyn, obietnicy założenia rodziny. Jesteś z nim chyba z braku laku, albo on płaci za was oboje rachunki i jedzenie. Zrób jakiś kurs zawodowy, i idź do normalnej pracy. W wieku 40 lat facet może od Ciebie odejść dla młodszej, a Ty nie będziesz miała nic. Może idź na jakieś studia zaoczne. Powinnas usiąść przy stole,
@naksu: Mówię o samowsparciu i miłości do Siebie samego w kontekście terapii. I nie porównuj miłości do popędu seksualnego bo to dwie różne rzeczy a na rozmnażanie ma wpływ tylko jedna rzecz z tych dwóch.
Napisałem co sądzę o Twoim podejściu do terapii, filozoficzne dylematy w tym wątku odłóż na bok.
  • 3
@Squanto przerabiałam wewnętrzne dziecko ale ogółem chodzi mi o to, że ludzie nie są samowystarczalni, od zawsze jesteśmy społeczni, zakładaliśmy osady, plemienia później miasteczka czy gminy, społeczności, nie bez przyczyny się mówi, że aby dobrze wychować dziecko potrzebna jest cała wioska
możesz siebie kochać a nadal cierpieć, być samotnym, mieć dziurę w środku
@naksu: Mnie pomogło zrozumienie, że nic nie znaczę. Żadna kariera, talent, zdolności, wygląd nic nie jest idealne. Jest co najwyżej przejściowe. Trzeba przeżyć to życie, cieszyć się i umrzeć. Nie myśleć o niczym wielkim z perspektywy 1 osoby. Wtedy jest lepiej. Stoicyzm to protip.
@naksu: Poczytaj o Davidzie Hilbercie. Zachorował i już nigdy nie był taki sam. Jego rozum okazał się przejściowy. Żyj swoim życiem, olewaj resztę. Pożyjesz i umrzesz. Dopóki życie nie jest nieskończonym cierpieniem, coś zawsze skorzystasz. Dla mnie zrozumienie, że nie jestem postacią z bajki było ważnym oczyszczeniem. Jesteś niedoskonala istota, która może skorzystać trochę z życia. I to wszystko. Patrz na siebie jak na proces, zmienna, a nie na stały, nieruchomy