Aktywne Wpisy
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Darthal +65
Nie daje rady tak żyć. Nie mam rodziny, przyjaciół, dziewczyny, dobrego wykształcenia, samochodu. Jestem sam, zwykłym zerem. Małe miasteczko w którym żyje tętni życiem. Wskoczyłem na rower i jeździłem na nim przez kilka godzin obserwując jak ludzie normalnie żyją. Jak chodzą na spacery, jak w sklepie biorą piwa i przekąski na wieczór bo piątek, jakieś dziewczyny rozmawiały o tym że idą wieczorem do kina i będzie super. Obok matka z dwoma kilku
Wiecie za kim najbardziej tęsknię? Za samym sobą, bo już nim nie jestem. 1,5 roku wyjechaliśmy z różową do dużego miasta. Strasznie mnie to zmieniło. Tęsknię za przyjaciółmi, rodziną i w sumie wszystkim. Jak wyjeżdżałem, byłem dumny jak paw. Osiągnąłem sufit finansowy w mojej robocie, zarabiałęm fajnie jak na wówczas 25/26 latka. Miałem czas na swoje pasje, żyłem jak młody człowiek, oszczędzałem i wydawałem jednocześnie
A teraz? Życie mnie brutalnie zweryfikowało. Na start odrzuciłem mega fajną ofertę pracy z dobrej firmy (od tamtego czasu nie opublikowali oferty na moje stanowisko xd), bo zbajerowali mnie na start up. I dupa. Kasy dużej z tego nie było, idei też nie. Straciłem przez ten okres dużo kasy, bo szef nas okłamał i okłamywał na każdym kroku. Dokładałem z oszczędności, na wakacje też pojechałem biorąc z nich kasę. Druga robota - kasa już spoko, ale hermetyczne środowisko nerdów, a na moje stanowisko firma nie ma zupełnie pomysłu. I kolejny raz, jak w start upie, kopię się po czole i "próbuję", sprawdzam, wdrażam, uczę się na błędach, weryfikuję kłamstwa, obietnice i to, w jaki lekkomyślny sposób podjęli decyzję o rozwijaniu nowego działu, nie mając narzędzi i pomysłu.
Moja pewność siebie i testosteron zaliczyły zjazd. Na dużo rzeczy nie mam czasu. Zdrowotnie przeżyłem zawirowania i dalej nie dźwignąłem się w 100 %, przez PiSowską inflację straciłem sporo oszczędnośći (opróćz tego kupiłem auto itd, niewiele teraz mam). Mam tu jednego ziomka i znajomych poznanych w byłej robocie. Różowa nie ma prawie nikogo. Też ma dość, ale też nie chce się poddawać, jak już zmusiła się do przyjazdu, to nie na darmo.
A ja mam dość, bo nie czuję się sobą. Nienawidzę tego stylu życia, jaki tu ludzie prowadzą. Nie mam już motywacji dalej przebierać przez jakieś gówniane roboty nasiąknięte kitem i tych wszystkich sztuczno-kolorowych ludzi. Teraz w ogóle nie marzę o kasie. Jedyne o czym marzę, to wrócić do swojego dawnego życia i ciężko pracować w czymś, co mi wychodzi i sprawia frajdę. Pieniądze jeszcze przyjdą.
Różowa nalegała, byśmy nie wyjeżdżali, ale miałem sprany łeb tym rozwojowo-karierowymi bzdurami oraz czułem, że wynagrodzę sobie pieniędzmi to czego będzie mi brakowało. I wiecie co? Nawet gdybym miał 3x tyle co teraz, to bym sobie nie wynagrodził. Bo nie da się kupić szczęścia.
Przez ostatnie pół roku odbyłem szczere rozmowy z ludźmi, których tu poznałem i sporo osó powiedziało mi, że czuje to samo, ale jest w sytuacji bez wyjścia i chętnie wróciliby w rodzinne strony lub wyjechali gdzieś daleko i zaczęli wszystko od nowa.
Wiecie po co tutaj ludzie mają parcie na rozrywkę? Bo tu kupuje się emocje i przeżycia. Ludzie chcą doświadczać i przeżywać. Jedzenie nie ma być tylko jedzeniem, ale przeżyciem, celebracją. Podobnie wszystkie inne atrakcje.
A ja? Ja nie musiałem tego robić, bo ja doświadczałem, przeżywałem i czułem szczęście za pół darmo. Wychodząc z kolegami na browara na skwer nad rzeką, jeżdżąc z nimi na treningi, jakieś tam mecze, spędzając czas z różową w naszych ulubionych miejscach. Na dodatek moja różowa jest tak super, że moich kumpli zna prawie tyle co mnie i traktuje jak swoich przyjaciół, tak samo jak ja jej koleżąnki i ich chłopaków, bo spędzamy wielokrotnie czas dużą ekipą (jak zjedziemy).
Gdybym został tu jeszcze 10 lat i szedł zawodowo w górę, przy jednoczesnym pogłębianiu mentalnego niewolnictwa to wiecie co bym powiedział za te 10 lat? Że mam 37 lat, dobrze zarabiam, mam fajny samochód i jestem nikim. Zwykłym biednym człowiekiem, który nie ma nic, a wszystko co przeżył, było "w tamtym życiu".
Moje największe marzenia to wrócić do swoich ludzi, urządzić się w jakimś gniazdku (ceny ze 3x mniejsze niz tu XD), czerpać znów radość z moich pasji i założyć rodzinę. Nie muszę być milionerem.
#zycieismierc #zalesie #gownowpis #depresja #psychologia #niebieskiepaski #logikaniebieskichpaskow #zwiazki #rozwojosobisty
Komentarz usunięty przez autora Wpisu
poza tym trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie.
Co mnei trzyma? Tam nie ma pracy w tej chwili żadnej i rzadko jest. Chyba, że gównorobta za słabą kasę. Tylko to nas trzyma przed powrotem.
@Kopyto96: no jeśli uważasz że tam nie ma szans na prace, nawet taką z dojazdem lub zdalną, to znaczy że nie ma szans na powrót i powinieneś próbować zaakceptować obecną sytuację. zawsze możecie zwiększyć częstotliwość odwiedzin stron rodzinnych, spędzać urlopy ze znajomymi itp.
I tak robię. Ale nienawidzę dużego miasta i się w nim duszę.