Wpis z mikrobloga

(dodaję 2 raz, bo zalał mnie spam z tagu przegryw, że jestem oski i wykorzystuję ich tag)

Wiecie za kim najbardziej tęsknię? Za samym sobą, bo już nim nie jestem. 1,5 roku wyjechaliśmy z różową do dużego miasta. Strasznie mnie to zmieniło. Tęsknię za przyjaciółmi, rodziną i w sumie wszystkim. Jak wyjeżdżałem, byłem dumny jak paw. Osiągnąłem sufit finansowy w mojej robocie, zarabiałęm fajnie jak na wówczas 25/26 latka. Miałem czas na swoje pasje, żyłem jak młody człowiek, oszczędzałem i wydawałem jednocześnie

A teraz? Życie mnie brutalnie zweryfikowało. Na start odrzuciłem mega fajną ofertę pracy z dobrej firmy (od tamtego czasu nie opublikowali oferty na moje stanowisko xd), bo zbajerowali mnie na start up. I dupa. Kasy dużej z tego nie było, idei też nie. Straciłem przez ten okres dużo kasy, bo szef nas okłamał i okłamywał na każdym kroku. Dokładałem z oszczędności, na wakacje też pojechałem biorąc z nich kasę. Druga robota - kasa już spoko, ale hermetyczne środowisko nerdów, a na moje stanowisko firma nie ma zupełnie pomysłu. I kolejny raz, jak w start upie, kopię się po czole i "próbuję", sprawdzam, wdrażam, uczę się na błędach, weryfikuję kłamstwa, obietnice i to, w jaki lekkomyślny sposób podjęli decyzję o rozwijaniu nowego działu, nie mając narzędzi i pomysłu.

Moja pewność siebie i testosteron zaliczyły zjazd. Na dużo rzeczy nie mam czasu. Zdrowotnie przeżyłem zawirowania i dalej nie dźwignąłem się w 100 %, przez PiSowską inflację straciłem sporo oszczędnośći (opróćz tego kupiłem auto itd, niewiele teraz mam). Mam tu jednego ziomka i znajomych poznanych w byłej robocie. Różowa nie ma prawie nikogo. Też ma dość, ale też nie chce się poddawać, jak już zmusiła się do przyjazdu, to nie na darmo.

A ja mam dość, bo nie czuję się sobą. Nienawidzę tego stylu życia, jaki tu ludzie prowadzą. Nie mam już motywacji dalej przebierać przez jakieś gówniane roboty nasiąknięte kitem i tych wszystkich sztuczno-kolorowych ludzi. Teraz w ogóle nie marzę o kasie. Jedyne o czym marzę, to wrócić do swojego dawnego życia i ciężko pracować w czymś, co mi wychodzi i sprawia frajdę. Pieniądze jeszcze przyjdą.

Różowa nalegała, byśmy nie wyjeżdżali, ale miałem sprany łeb tym rozwojowo-karierowymi bzdurami oraz czułem, że wynagrodzę sobie pieniędzmi to czego będzie mi brakowało. I wiecie co? Nawet gdybym miał 3x tyle co teraz, to bym sobie nie wynagrodził. Bo nie da się kupić szczęścia.

Przez ostatnie pół roku odbyłem szczere rozmowy z ludźmi, których tu poznałem i sporo osó powiedziało mi, że czuje to samo, ale jest w sytuacji bez wyjścia i chętnie wróciliby w rodzinne strony lub wyjechali gdzieś daleko i zaczęli wszystko od nowa.

Wiecie po co tutaj ludzie mają parcie na rozrywkę? Bo tu kupuje się emocje i przeżycia. Ludzie chcą doświadczać i przeżywać. Jedzenie nie ma być tylko jedzeniem, ale przeżyciem, celebracją. Podobnie wszystkie inne atrakcje.

A ja? Ja nie musiałem tego robić, bo ja doświadczałem, przeżywałem i czułem szczęście za pół darmo. Wychodząc z kolegami na browara na skwer nad rzeką, jeżdżąc z nimi na treningi, jakieś tam mecze, spędzając czas z różową w naszych ulubionych miejscach. Na dodatek moja różowa jest tak super, że moich kumpli zna prawie tyle co mnie i traktuje jak swoich przyjaciół, tak samo jak ja jej koleżąnki i ich chłopaków, bo spędzamy wielokrotnie czas dużą ekipą (jak zjedziemy).

Gdybym został tu jeszcze 10 lat i szedł zawodowo w górę, przy jednoczesnym pogłębianiu mentalnego niewolnictwa to wiecie co bym powiedział za te 10 lat? Że mam 37 lat, dobrze zarabiam, mam fajny samochód i jestem nikim. Zwykłym biednym człowiekiem, który nie ma nic, a wszystko co przeżył, było "w tamtym życiu".

Moje największe marzenia to wrócić do swoich ludzi, urządzić się w jakimś gniazdku (ceny ze 3x mniejsze niz tu XD), czerpać znów radość z moich pasji i założyć rodzinę. Nie muszę być milionerem.

#zycieismierc #zalesie #gownowpis #depresja #psychologia #niebieskiepaski #logikaniebieskichpaskow #zwiazki #rozwojosobisty
  • 5
  • Odpowiedz
@Kopyto96: ale w czym problem? przez 1,5 roku to nawet dobrze korzeni nie zapuściliście w tym mieście, to nawet krócej niż ludzie którzy wyjeżdżają studiować + twoja różowa też chce slow life więc co za problem wrócić do punktu z którego starowaliście? na kasie ci nie zależy to obniż wymagania finansowe, a w zamian może jakaś praca zdalna albo coś bliżej.

poza tym trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie.
  • Odpowiedz
  • 0
@czescmampytanie: W ogóle nie chcę tu korzeni zapuszczać. Chciałęm przyjechać na 4-5 lat i wrócić lub spróbować jednak tu się ułożyć jak będzie fajnie (pewnie też nie na całe życie, ale tak powiedzmy z 10 lat, ale teraz wiem, że oba scenariusze są nierealne.

Co mnei trzyma? Tam nie ma pracy w tej chwili żadnej i rzadko jest. Chyba, że gównorobta za słabą kasę. Tylko to nas trzyma przed powrotem.
  • Odpowiedz
Tam nie ma pracy w tej chwili żadnej i rzadko jest


@Kopyto96: no jeśli uważasz że tam nie ma szans na prace, nawet taką z dojazdem lub zdalną, to znaczy że nie ma szans na powrót i powinieneś próbować zaakceptować obecną sytuację. zawsze możecie zwiększyć częstotliwość odwiedzin stron rodzinnych, spędzać urlopy ze znajomymi itp.
  • Odpowiedz