Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Jak wkręcić się w nowe towarzystwo?

Zwykle gdy stoję z boku i próbuję dołączyć do rozmowy - to albo nie wiem, co powiedzieć; albo jestem ignorowany, gdy już się odezwę. Tak było od zawsze - czy to nowa szkoła, studia, praca, jakieś grupy hobbystyczne. Jak ludzie to robią, że potrafią przyjść totalnie z zewnątrz i od razu gadać ze wszystkim jak ze starymi znajomymi?

Gdy sięgnę pamięcią, to tylko w podstawówce miałem paczkę znajomych, potem dwa razy zmieniałem miejsce zamieszkania i nigdy nie zintegrowałem się z nową klasą. Myślałem, że zmieni się to na studiach; nawet poznałem paru fajnych ludzi na pierwszym roku, ale potem (z powodów niezależnych ode mnie) musiałem zrobić przerwę od edukacji . Po powrocie kontynuowałem naukę z młodszym rocznikiem - który był już dobrze zgrany. Nawet znalezienie zespołu do realizacji laborki czy projektu to był nie lada problem - bo każdy miał już swoich ziomków.

Niby w pracy powinno być lepiej - bo w końcu dostajesz na start jakiegoś "opiekuna"; starszego pracownika, który ma pomóc Ci się wdrożyć. W praktyce zwykle wyglądało to tak, że typ ograniczał się do wskazania biurka, podrzuceniu linka do poradnika dla nowozatrudnionych w firmie i ew. jakiegoś banalnego zadania na początek. Wiem, że pierwsze dni w nowej robocie zwykle tak wyglądają (w końcu nikogo tam się nie zna) - z tymże ja pozostawałem "tym nowym", anonimowym człowiekiem jeszcze przez wiele miesięcy po rozpoczęciu pracy, Nigdy nie potrafiłem potrafiłem powiedzieć niczego ciekawego, jakoś zainteresować grupę swoją osobą. W jednej robocie przesiedziałem rok i myślę, że, gdy odchodziłem, to większość współpracowników nawet nie wiedziała jak się nazywam.

Raz miałem taką sytuację - mój zespół (sześć osób) ewidentnie planował jakieś spotkanie poza pracą. Rozmawiali dość głośno; próbowałem się włączyć i zapytałem, co planują na piątek. I nagle cisza. Paru osób wymieniło miedzy sobą spojrzenia, ale nikt nie odezwał się słowem.
W piątek wszyscy wzięli urlop, w openspejsie zostałem tylko ja i mój manager (sporo starszy od nas facet).
W następnym tygodniu wszyscy żartowali z tego piątkowego wypadu, ktoś wysłał do całego zespołu jakieś memy nawiązujące do ostatnich wydarzeń (jako jedyny nie wiedziałem, o co chodzi). Miałem te osoby w znajomych na fejsie; widziałem, że paru z nich wrzuciło fotki z tego weekendu.
To było parę lat temu, ale nadal jest mi przykro, gdy o tym pomyślę. W sumie w żadnej innej pracy nie miałem drugiej takiej sytuacji, ale i tak zawsze stałem na uboczu. Potem była pandemia i od tego czasu pracuję zdalnie.

Kiedyś słyszałem radę, że warto dodać ludzi z nowego środowiska do znajomych na FB. Ale to nic nie zmienia, przecież nie będę do nich zagadywał "co słychać", gdy tylko zaakceptują zaproszenie. Nawet nie wiem, o czym miałbym gadać. Zresztą i tak nikt nie ma czasu, by gadać z jakimś randomem na necie, to nie czasy gadu-gadu...

#samotnosc #przegryw #zwiazki



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: mkarweta
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 3
@mirko_anonim: Co do akcji w pracy to #!$%@?, ale no możliwe że oni są już dość zgraną ekipą i nie chcieli osoby, z którą za bardzo nie gadają.

Co do dołączania do rozmowy w grupie - myślę, że to kwestia czegoś w stylu charyzmy, sposobu wypowiedzi itd. Jeżeli ktoś mówi głośno, pewnie siebie, płynnie i 'walczy' o to żeby go słuchano to będzie słuchany. Jeżeli inna osoba będzie gadać cicho, monotonnie
@mirko_anonim moim zdaniem w cywilizacji słowiańskiej nic nie zbliża tak do siebie ludzi jak wspólne narzekanie. Wrażenie dynamiczności wywołuje narzekanie zabawne, stand-upowe i bez kija w d. Jest to najchętniej podejmowany i nie konczący się temat w przypadkowych towarzystwach. Co do przebijania się i walki o bycie wysłuchanym najlepiej działają cięte riposty. Czasem jedno słowo wystarczy
@mirko_anonim a do czego ci potrzebne znajomości z pracy? Same problemy i zobowiązania z tego tylko wychodzą. W dodatku musiałbyś słuchać o ich bombelkach, partnerach, wrzodach na dupie itd, co jest bardzo męczące. Lepiej być indywidualistą i iść swoją drogą, a oni niech dalej obgadują dupy innym i śmieją się z grażynowych dowcipów. Postaraj się lepiej o dobry kontakt z rodzinom, bo takie więzi warto pielęgnować.