Wbijam wczoraj z różowym do osiedlowego marketu po flachę i zaczepia mnie jakaś pani i wręcza ulotkę, że dzieci i żeby coś kupić (słodycze, jedzenie itp.). Złapałem ulotkę i wcisnąłem różowemu. Myślałem, że zbierają dla domów dziecka a słodycze i inne jedzenie dla domów dziecka to pomyłka. Mają ich po uszy od różnych "sponsorów" i fundacji. Więc olałem. Po chwili dopiero różowy mi pokazała kartkę, że są tam też wymienione szampony, proszki
- Jefrey
- seikii
- Henry14
- konto usunięte
- konto usunięte
- +1 innych
Czuję dobre, Mirki. Bardzo się polubiliśmy z moimi ukraińskimi uczniami, dobrze się bawimy na zajęciach, po lekcjach podchodzą i wypytują o wiele rzeczy. Wszystko chcą wiedzieć już. Czują się bardzo swobodnie (czasem zbyt). Wychodzę z lekcji mniej zmęczona, niż na nie idę.
Urzekający jest ich respekt dla nauczycieli. To są ludzie niekiedy 2x starsi ode mnie. Donoszą kawę, herbatę, ciasteczka, zapraszają na obiady, dbają, żebym nie marzła, oferują oprowadzanie