Wpis z mikrobloga

#!$%@?, od 5 lat mieszkam w Berlinie i nie wiem - może się już odzwyczaiłem, ale takiego chamstwa to #!$%@? dawno nie widziałem. byłem dzisiaj w Lidlu po rzeczy na obiad i w kolejce do kasy stanęła przede mną grupka polaków z jakimiś browarami, lodami i kilkoma bagietkami. i tak stoją, rzucają #!$%@? co drugie słowo, rechoczą na cały #!$%@? sklep i na głos, po polsku, komentują i oceniają pozostałe osoby w kolejce bo przecież hehe nie ma opcji żeby ktoś ich rozumiał. po skasowaniu po kolei podchodzili do tego parapetu gdzie można sobie zakupy postawić i zaczęli jeść te swoje bułki - nie dość że kruszyli wszędzie dookoła to jeszcze jednemu typowi jak się śmiał wyleciał z mordy kawałek chleba i przykleił się do szyby. robiło się co raz weselej. kiedy już przyszła moja kolej w kasie oni tam dalej stali przez chwilę. i uwaga. nagle z kibla w sklepie wychodzi okrakiem jeden z nich i mówi że #!$%@? przypał papier się skończył i do końca dupy nie podtarł. po krótkiej naradzie typ wszedł do damskiej i wyszedł z rolką papieru pod pachą. ciekawość wzięła górę - wszedłem do tego kibla. no i oczywiście że zastałem cały zasrany, śmierdzący kibel z niespuszczoną zawartością. na parkingu stali dwa miejsca obok mnie i pakowali zakupy do swojej starej rdzewiejącej bety. na sam koniec ruszyli z piskiem opon zostawiając po sobie niebieską chmurę i pływające w świeżutkiej plamie oleju okruchy bagietki. a to wszystko przy akompaniamencie całkiem dobrze brzmiącego basu. widzę, że w ojczyźnie bez zmian.

#niemcy #emigracja #gorzkiezale
  • 67