Aktywne Wpisy
TenXen47 +1202
Oto zdjęcie Bytomia z 2023 roku. Które równie dobrze mogłoby być z 2003. A gdyby nie auta i satelity to 1963.
#polska #bytom #slask #zalesie #fotografia
#polska #bytom #slask #zalesie #fotografia
stanleymorison +363
Dziś o dość rozpowszechnionym argumencie na temat tego, w co i dlaczego ludzie wierzą. Wiem, bardzo rozpowszechniony (każdy się z nim zetknął, a wielu z nas, w tym i ja, doszło do niego samodzielnie i odkryło go na nowo niezależnie od tego, ilu ludzi zrobiło to przedtem), wyświechtany potężnie, a jednak wierzących - jego użycie (podobnie jak kilku innych) od razu powoduje pewnego rodzaju agresję. Jego użycie to niemal proszenie się o agresję słowną ze strony katolików w postaci nazwania gimboateistą. Bo na rzeczową dyskusję rzadko można liczyć.
Dlaczego? Kilka powodów. Po pierwsze, argument jak rzekłem wielokrotnie w różnych miejscach powtarzany sprawiać może wrażenie, że oto gimbus odkrył, znalazł gdzieś w odmętach netu i triumfalnie rzucił, aby zatkać usta katolom. Jaki prymityw! Dlaczego nie odwołuje się do Kanta, czemu nie polemizuje ze świętymi Kościoła, gdzie tutaj dyskusje na temat odkryć naukowych, socjologicznych, wywiadów ze współczesnymi filozofami? A ten takim czymś rzuca!
Drugim powodem jest pewien dyzonans poznawczy. Rzeczone "gimboargumenty" (dorzucam kilka innych: jeżeli Bóg istnieje, dlaczego jest na świecie tyle zła? Dlaczego Bóg nie objawi się i nie zamknie mordy wszystkim niedowiarkom? Czy ludzie, którzy urodzili się w regionach, gdzie nie mają szansy poznać Jezusa pójdą do piekła? Dlaczego Jezus bardziej przejmuje się czyjąś masturbacją niż ratowaniem dzieci w Afryce? Czy Jezus faktycznie poświęcił życie, skoro i tak zmartwychwstał i siedzi sobie w niebie? Dlaczego nauka Kościoła w tak wielu miejscach rozchodzi się z Bilbią?) w ilości ledwie kilku w zasadzie dla myślącej sprawy zamiatają i orzą całą sprawę. Wierzącemu albo zamykają gębę, albo też spychają do pozycji obronnej "bo ty nic nie rozumiesz, to nie tak... (tu padają coraz bardziej absurdalne i sprzeczne argumenty)". Bardzo szybko pojawia się dysonans poznawczy - jeżeli fakty przeczą wierzeniom, to tym gorzej dla faktów. I trzeba szybko jakoś zasłonić, ukryć (nawet przed samym sobą) swoją hipokryzje. Najprościej - przez uznanie, że rozmówca jest bezmyślnym prowokatorem próbującym nieudolnie przesłonić prawdziwy obraz rzeczy. Słowem - jest gimboateistą.
wpis zainspirowany tym wpisem z blogu kwantowo.pl
Więcej o #gimboateizm - jutro
#wiara #religia #ateizm #racjonalizm
Większość polskich świadomych ateistów doszło do tego w wieku dojrzałym, świadomie odchodząc od wiary.
Ciekaw jestem jednak ilu dorosłych świadomych ateistów czeskich dało się przekabacić na katolicyzm czy inną religię. Wielu z nich miało wybór. Wybrało jak wybrało.
Nie ma co się oszukikwać, większość osób z danymi poglądami nie bardzo świadomie podejmowało decyzję i były to akty "na #!$%@? się", zarówno wśród gimbokatolików jak i gimboateistów. Świadomych wierzących i świadomych ateistów, to jest raczej mniej niż więcej.
@p0lybius: a to nie wystarczy mieć po prostu religię i całą jej otoczkę gdzieś? To chyba raczej religijni ludzie poświęcają swój czas rozmyślaniom o Bogu?
Śmiesznie
Co to znaczy świadomy? 16-letnia osoba która przestała chodzić do kościoła ze względu na bunt/subkultury/otoczenie( niepotrzebne skreślić) to także ateista. Nie trzeba rozdzielać tu ateistow na swisdomych i tych nieswiadomych. Podejrzewam, że najwięcej osób tak dochodzi do swojej niewiary, ale mało kto się przyzna że do swoich przemyśleń na temat wiary, Boga itp doszedł słuchając Behemota
Po pierwsze: wskazanie braku logiki w wierzeniach nie oznacza, że Bóg nie istnieje. To jest równie bezsensowne co "udowadnianie" Boga podobizną Jezusa na futerku kotka. Brak logiki w wierzeniach udowadnia jedynie słabość ludzi, nic więcej. Gimboatista to ktoś kto, tak jak Ty, ustalił, że skoro Biblia ma luki jedynym logicznym
@p0lybius: Lol. Jeśli ktoś odrzuca całą wiarę w Boga, bycie dzieckiem Bożym, życie wieczne, i resztę tej chrześcijańskiej kosmologii, niby z powodu tego, że jakiś obrządek wydaje mu się stratą czasu, to znaczy, że nigdy tak naprawdę w to nie wierzył. Jedynie zakomunikował to dopiero wtedy, gdy poziom upierdliwości
Zatem jeśli ktoś powinien uzasadniać cokolwiek to człowiek wierzący. I rzeczywiście - pewnie w przeważającej większości wypadków, to uzasadnienie tak naprawdę sprowadzi się do "mama kazała chodzić do kościoła", to chodzę i w coś tam wierzę. Co de facto nie jest takim złym uzasadnieniem.
Drugim rodzajem osoby, który powinien umieć
Najgłupszy argument ze wszystkich, poważnie.
Mnie ta łatka nie boli, bardziej śmieszy. Jest objawem bezsilności adwersarzy i świadectwem ich, a nie mojego poziom intelektualnego.
Nie jestem twardym ateistą, ale w Boga chrześcijańskiego (i chyba każdego innego, którego próbowano mi przestawić) nie wierzę, bo jest nielogiczny i nie widzę odzwierciedlenia jego istnienia w
@p0lybius: Jeśli teoria czy hipoteza jest naukowa, to wtedy jak najbardziej. Jeśli natomiast jest to konstrukt, który niczego nowego nie wnosi do zrozumienia i kontrolowania świata, to już nie. Teorie naukowe pozwalają rozumieć przyczynę działania zjawisk, sposób ich działania i dostarczają sposobów jak za pomocą tej wiedzy wpływać na
Nawet nie jest tak, że nie interesuje mnie ta sfera życia. Nie interesuje mnie np. malarstwo i za każdym razem, kiedy wycieczka idzie oglądać jakieś bohomazy, ja idę na piwo. Mam do tego prawo.
W przypadku, jak to ładnie ująłeś, spraw duchowych, idę jeszcze dalej. To nie jest tak, że mnie to nie interesuje. Dla mnie
@Handyman: Oczywiście, ze nie równa się. Wskazałem jedynie przykład, że nie trzeba czegoś znać dogłębnie aby to odrzucić.
@agondonter: tak samo niewiadomo czy istnieją smerfy. No bo jak udowodnić, że nie istnieją? Typowa zagrywka teistów. Szansa na to, że Bóg istnieje jest taka sama jak na istnienie czajniczka Russela. Jedynym argumentem na to, że Bóg może istnieć jest to, że