Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania

Mam 28 lat. To będzie długa historia o życiu kobiety która nigdy tak naprawdę nie żyła.
Pierwsze moje wspomnienia z dzieciństwa to ciemny pokój, strach, dźwięk muzyki, śmiechów i szklanek obijających się o siebie, smród najtańszych papierosów. Bojąc się ciemności udawało mi się zasnąć tylko będąc wymęczoną płaczem, nie wołałam nikogo bo wiedziałam, że nikt nie przyjdzie.

Wczesna podstawówka, płacz, dzieci się śmieją. Chcę do domu, do mamy, tęskniłam za nią nawet jak była obok bo nigdy nie wchodziła ze mną w żadne interakcje. Smutek towarzyszy mi zawsze. Dom pełen ludzi, nie rozmawiam z nikim, życia uczę się z telewizji, książek, obserwacji, nigdy o nic nie pytam, zawsze szukam sama odpowiedzi.

Gimnazjum, udaje mi się w końcu z kimś zaprzyjaźnić. Należę do grupki ładnych, porządnych dziewczynek - co prawda jako ta brzydsza, biedniejsza, głupsza i nieśmiała ale i tak to dla mnie chwila oddechu, mogę w końcu z kimś pożartować, porozmawiać. Poznaję ich rodziny i oczom nie wierzę w to jak wygląda przeciętna rodzina, relacje, nie rozumiem dlaczego rodzice je pytają czy odrobiły lekcje, czy są głodne, czy jak minął dzień? Zapraszam je do siebie na urodziny, w bramie mijają moją matkę która zatacza się i nie może otworzyć furtki, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Od najmłodszych lat z ojcem piją na zmianę, raz on, raz ona, zawsze to jakiś plus, nie ma wielkich awantur, jest tylko głucha cisza i pustka.

Liceum. Zaczyna się etap "to wszystko twoja wina". W plecak do szkoły pakuję koc, prowiant, książki i zamiast do szkoły idę do lasu, znajduję polanę, moje ulubione drzewo, odsypiam nieprzespaną noc, czytam książki, odkrywam swoją wyobraźnię i zatapiam się w marzeniach. Sielanka nie trwa długo bo szkoła wydzwania i grozi moim rodzicom, że jeśli nie stawią się ze mną u psychologa to zgłoszą sprawę moich nieobecności dalej (obowiązek szkolny do 18 roku życia). Idę do psychologa. Robi jakieś dziwne testy, stara się ze mną porozumieć. Wysyła do psychiatry. Psychiatra z miejsca wysyła mnie do szpitala. Ulga dla rodziców, w szpitalu jest szkoła, problem solved.

Nie wiem co ja tu robię, z tymi wszystkimi dzieciakami na tym oddziale, kończę 18 lat i mogę się sama wypisać ale nie mam nawet siły. Poznaję historię ludzi, przecież nic mi nie jest, oni bardziej potrzebują pomocy, ja sobie przecież radzę, zawsze sobie radziłam sama. Zaprzyjaźniam się, kilka lat później te osoby już nie żyją, dlaczego ja nadal żyję? Wracam tam jeszcze kilka razy, dostaję się do najlepszych klinik w Polsce, przechodzę te wszystkie terapie ale cały czas czuję jak niewidzialna bańka wokół mnie zostaje nienaruszona.
Rzucam się w wir poznawania nowych ludzi. Mam ok. 20 lat. Pierwszy poważny związek, odkrywa mnie całkowicie, jestem bezradna i strzelam na oślep, nie wiem co jest dobre a co złe. Przyjmuję postawę uległą, boję się odrzucenia, jestem kłębkiem nerwów i depresji, dopiero do mnie dochodzi jak bardzo nie wiem czym jestem. 2 lata związku, 2 lata płakania dzień w dzień. Wybrałam osobę która nie potrafi kochać... ale czy ja potrafię?

Nie pozwalam sobie pomóc, wszystko staram się rozwiązać sama, bardzo potrzebuję pomocy ale nie potrafię o nią poprosić. Zaczynam sama pracować nad sobą, zaczynam wierzyć, że nie tak musi wygladać życie, że dam radę, że skoro to wszystko moja wina to i ja mogę to naprawić. Dochodzę do takiej wprawy, że sama zaczynam pomagać ludziom. Ignoruję siebie, poświęcam się dla innych, to mi daje radość. Koleżanka w pracy ma problem? Jestem na straży w dzień i noc by przynieść ulgę rozmową i podrzucić kilka książek. Znajomy ma problem z lękiem przed kobietami? Proszę bardzo, poćwicz na mnie, oswój się z lękiem. Po kilku latach czuję, że już niewiele mogę komukolwiek dać, nie ma we mnie już nic.

24 lata. Znowu wchodzę w związek z człowiekiem który nie potrafi kochać. Jak ja ich do cholery wynajduję wśród tego całego tłumu? 3 lata pozornego bezpieczeństwa, wyrwanie się z domu, chwila oddechu. Pomyślałam, że to jest moja szansa, gdy tylko zorientowałam się po 2 latach na czym stoję zaczęłam ostrą walkę o samą siebie. O związek również, ale nie oszukiwałam się już, że moja miłość kogokolwiek "uleczy". Z małej bezradnej dziewczynki stałam się kobietą. Zaczęłam się otwierać, wchodzić w zdrowe relacje z ludźmi. Gdy opowiedziałam kilku osobom całą moją historię, bez złagodzenia, szczegółowo, ze wstydem ale i wielką potrzebą i pytaniem "czy ja jestem normalna?" - to reakcje zawsze były podobne. Usłyszałam mnóstwo miłych słów, że jestem niesamowicie silną i mądrą osobą, że startowałam ze straconej pozycji a potrafiłam przekuć to w coś dobrego, że nie mogą uwierzyć, że to prawda bo przecież jestem ciepłą i pozytywną osobą i daję mnóstwo radości innym i jestem najlepszą kandydatką na żonę jaką spotkali.

A ja nadal nie wiem które "ja" jest prawdziwe. Może to tylko kolejna warstwa radzenia sobie z samą sobą. Siedzę teraz sama w wynajętym pokoju, ledwo mi starcza na przeżycie ale daję radę, nigdy nie potrzebowałam wiele. Odczuwam lęk, samotność, smutek. Wracają myśli samobójcze. Nawet pierwszy raz w życiu pomodliłam się do Boga choć nawet nie wiem w co wierzę. Nie wiem czy ktokolwiek mnie kiedyś kochał. Dla mnie miłość to wybór dla innych te słynne motylki w brzuchu. Czuję, że niedługo wszystko "#!$%@?".

I tu, moi drodzy, jako wieloletnia użytkowniczka Wykopu... Ze wstydem i strachem proszę Was o pomoc. Nie daję już rady, potrzebuję jakiegoś drogowskazu, rozmowy, dobrej duszy która być może ma podobne problemy a być może jest zupełnie inna. Potrzebuję jakiegokolwiek wsparcia.
niematuniczego@gmail.com

#depresja #nerwica #dda #pomocy #rozowepaski #przyjazn #wsparcie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 10
WybitnyŻniwiarz: Dziecko drogie, wyszukaj w necie jak najszybciej miejsce spotkań dda w Twojej okolicy i pójdź na najbliższy miting. Tam znajdziesz ludzi z takimi problemami jak Twoje. Nikt Cię nie będzie ciągnął za język, ani tez jeśli będziesz chciała coś powiedzieć, nikt Cię nie oceni i nie będzie komentował.
Na przykładzie podobnych historii nauczysz się jak sobie radzić w życiu z koszmarem z dzieciństwa i krzywda jaka Ci wyrządzono.
Dowiesz się
Przemek, 30lat: kompletnie nie wiesz kim jesteś, zatraciłaś swoje prawdziwe JA, potrzebujesz zdrowego egoizmu czyli najpierw własne sprawy później sprawy innych
potrzebujesz wizyt u psychologa, im szybciej trafisz pod czyjąś opiekę tym lepiej, daj sobie pomóc, nie musisz nikomu mówić że tam chodzisz
polecam poczytać literaturę o DDA, m.in Zdradzony przez ojca - wojciech eichelberger, forward susan - toksyczni rodzice, rozwinąć skrzydła - ks. Grzegorz Polok
aha i jeszcze jedno, masz
niktSzczególny: Początek mojej historii na moje szczęście jest pozytywniejszy, ale w tych akapitach

Nie pozwalam sobie pomóc, wszystko staram się rozwiązać sama, bardzo potrzebuję pomocy ale nie potrafię o nią poprosić. Zaczynam sama pracować nad sobą, zaczynam wierzyć, że nie tak musi wygladać życie, że dam radę, że skoro to wszystko moja wina to i ja mogę to naprawić. Dochodzę do takiej wprawy, że sama zaczynam pomagać ludziom. Ignoruję siebie, poświęcam