Wpis z mikrobloga

#violetevergarden - no pora na najnowsze dziecko KyoAni, które tym razem ma być adaptacją jakichś noweli w klimacie steam-punku i przypominające początek XX wieku w Europie. Jako, że to kolejny "nie-czysty-szkolny-romans" od nich, to jestem bardziej niż zaintrygowany tą serią. W zeszłym roku zwalili mnie z nóg prezentując fantastyczną komedię o życiu rodzinnym i smokach, a w tym ponownie uderzają z jeszcze czymś innym. Co prawda projekt postaci już na pierwszy rzut oka krzyczy jakie studio jest odpowiedzialne za to anime, ale tak czy siak - hej, to w końcu KyoAni z ich bardzo utalentowanymi animatorami, a materiały promocyjne się świetnie prezentowały. Pora więc zabrać się za Violet Evergarden.

Anime ma mieć 14 odcinków i jest dostępne u nas na Netflix, a kolejne odcinki mają być wypuszczane co tydzień. Co dziwniejsze, simulcast na VE nie jest dostępny w USA, a u nas już tak. Gdzie tu logika? Nie mam pojęcia.

Ok, już w pierwszej scenie widać, że KyoAni się nie będzie oszczędzało i wyciąga wszystkie swoje najcięższe działa - spodziewam się niemal kinowej jakości tutaj, skoro zwykła scena, gdzie obserwujemy dwójkę bohaterów po prostu idących gdzieś tak wygląda, to boję się co będzie dalej. Dodatkowo widzę, że mamy tutaj do czynienia z opowieścią, która będzie w jakiś sposób toczyła się wokół wojska. Czyżby ta pierwsza sekwencja była retrospekcją? W sumie kontekst tego co się dzieje po niej, gdy (prawdopodobnie) główna bohaterka budzi się i widać, że doświadczyła pewnego rodzaju obrażeń. Tymczasem trzeba przyznać, że nieźle tam wieje skoro taka głupia kartka papieru potrafi wyprzedzić lecący samolot, nawet jeżeli to tylko dwupłatowiec. Oczywiście wiadomo, że celem jest pokazanie świata z nieco szerszej perspektywy oraz nieco wrzucenie nas w klimat serii - mimo wszystko jest to ujęcie nieco cheesy. Tak jak myślałem - miejsce akcji będzie przypominać Europę z okolic pierwszej Wojny Światowej lub dwudziestolecia międzywojennego. Ogólnie, to w zeszłym roku też mieliśmy anime opowiadające o postaci, która utknęła w podobnym świecie, ale mam nadzieję, że tutaj będzie to o wiele ciekawsza historia, bo Youjo Senki było nudne jak cholera.

A więc wsł#!$%@?ąc się w te dialogi można wysnuć na początek tego typu przypuszczenia: nasza bohaterka albo jest jakiegoś rodzaju sztucznym człowiekiem, albo kimś o specjalnych zdolnościach wychowanym i przekutym na bezlitosną i efektywną broń. Do tego mamy chyba jednak właśnie okres powojenny, a akcja toczyć się będzie w jednym ze zwycięskich państw. Oprócz tego, nasza bohaterka jako żołnierz, wysoko wyspecjalizowany i wytrenowany w zabijaniu będzie musiała się dostosować do nowych warunków w jakich się właśnie znalazła, więc to będzie opowieść nieco w stylu fish out of water. Widzimy także, że MC była mocno związana w jakiś sposób emocjonalnie ze swoim przełożonym z czasów jej służby, a ten najprawdopodobniej już nie jest żywy, co flashback Violet tylko to przypuszczenie potwierdza.

Dowiadujemy się także jakie rany otrzymała główna bohaterka - no cóż utrata dłoni, do najprzyjemniejszych raczej nie należy, ale jednocześnie w tym świecie protetyka jest na o wiele wyższym poziomie niż nasza obecnie (chociaż może nie aż tak zaawansowana jak w Fullmetal Alchemist). Dodatkowo Violet ma być teraz członkinią dalszej rodziny swojego przełożonego i tutaj wyjaśnia się także sens tytułu serii. Widać także, że tutaj podobnie jak przy Mahoutsukai no Yome będzie to również opowieść o tym, że do tej pory znała tylko jeden sposób życia i realia, które ją prześladują, a ponad którymi będzie musiała w końcu stanąć, odnajdując nowy sens w życiu po wojnie. Ciekawe jak będzie ten temat ugryziony, bo powrót żołnierzy z pola walki i ich trudności ze zrozumienie, iż ich walka się skończyła to bardzo trudny wątek. I trzeba do niego podjeść odpowiednio.

Violet decyduje się pomóc były pułkownik, który odebrał ją ze szpitali i któremu jej przełożony powierzył opiekę nad nią. Ten zaprasza ją także do pracy w jego przedsiębiorstwie jakie otworzył po wojnie - prywatną spółkę świadczącą usługi pocztowe. Przy okazji zauważyłem też jedną ciekawą rzecz - zwróćcie uwagę, że końcówki włosów bohaterów potrafią lekko zmieniać kolory podczas gdy oni się obracają. Bardzo dziwny efekt i zastanawiam się, dlaczego użyli jego zamiast zwykłego cieniowania. Also - tła w tym odcinku są przepiękne i niesamowicie szczegółowe, naprawdę znakomicie sprawdzają się jako element budowy świata + wszystkie elementy związane ze światłem i oświetleniem scen są perfekt. Ech, czy we wszystkich seriach jakie oglądam wieczorem na stołach bohaterów musi być akurat smakowicie wyglądające, jak na coś narysowanego, jedzenie.

Natomiast sekwencja bitewna, która jest częścią wspomnień MC i którą przywołuje treść listu pisanego przy niej, no zapiera dech w piersiach i wgniata w fotel. Jej fragmenty i pewne informacje były publikowane jako materiały promocyjne i z takich ciekawostek dowiedziałem się, że jej wykonanie zajęło KyoAni całe trzy miesiące aby wyglądała tak jak to zostało ukazane w anime.

Całkiem przyjemny pierwszy odcinek, może odrobinę akcja rozwijała się zbyt wolno, ale to kwestia raczej moich preferencji niż wada serialu. Warto sprawdzić chociażby dla samych aspektów wizualnych. Muzyka jest ok, ale póki co raczej nie powala na kolana - ot, dobre uzupełnienie scen ale nic więcej. Also, stroje niektórych kobiet są nieco zbyt kuse jak na realia w jakich dzieje się akcja, ale ten fanservice póki co jest na tyle nieinwazyjny, że nie przeszkadza.

#anime #jaqqubizarrecontent
jaqqu7 - #violetevergarden - no pora na najnowsze dziecko KyoAni, które tym razem ma ...
  • 7
@jaqqu7: Pierwsze co mi się rzuciło po obejrzeniu tego odcinka to, że główna bohaterka to właściwie Mikasa z tytanów.
- Ta sama seiyuu
- Obie bez emocji
- Jedna to Eren, Eren, Eren a druga na razie Gilbert, Gilbert.
Mam nadzieję, że jej osobowość się rozwinie w ciekawszą stronę, bo za bardzo mi się kojarzy z tak płaską postacią, jak Mikasa.
@jaqqu7: Cała para poszła w gwizdek. Materiały promocyjne były bardzo ładne, ale końcowy produkt skapi tej dobrej animacji i nie pokazuje niczego szczególnie ciekawego. Tło muzyczne to jakieś nieporozumienie - połowa scen ma wyraźną nutę w tle dla podkreślenia ich wagi, jakby była to jakaś opera mydlana, tylko większość w ogóle nie pasuje.
@Agnaktor: Tzn. ogólnie ruch postaci, płynność i strona techniczna wypada więcej niż bardzo dobrze. Można się czepiać strony artystycznej, że większość serii KyoAni jest do siebie pod tym względem podobna etc. ale to już kwestia osobistych preferencji. Jedyne, do czego mógłbym się tak naprawdę przyczepić - to nadużycie efektu rozmycia w części scen. Co do muzyki muszę się poniekąd zgodzić, co prawda nie przeszkadzała mi aż tak bardzo, ale również nie
@jaqqu7: Mi się wyraźnie rzuciło w oczy, że poza sceną na końcu dostawaliśmy po 1-2 sekundy dobrej animacji, po których zaraz następowało cięcie/inne ujęcie i tak w kilku scenach. To nawet byłoby zgrabne posunięcie w zwykłym filmie/serialu z aktorami (np. najazd na buty gdy Violet wybiega za Gilbertem z domu Evergardenów i chce z nim dyskutować), ale tutaj miałem wrażenie, że muszą dawkować animację, bo przecież nie mają budżetu z gumy.