Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Schizofrenia paranoidalna - ośrodki terapeutyczne dla osób chorych na terenie Śląska/Małopolski

Mirki, stoję pod ścianą, jestem bezsilna. Od blisko 14 lat walczymy o moją siostrę chorą na schizofrenie. Przebrnęliśmy przez wielu specjalistów, którzy próbowali różnych leków. Siostra "zwiedziła" wiele oddziałów w okolicach Katowic przez to, że zdarzało jej się uciekać. Były lepsze i gorsze momenty - skoki z balkonu, cięcie żył, agresja wobec członków rodziny (pobicia).
Mimo leków i terapii środowiskowej widzę, że i tak jest tylko coraz gorzej. Mieszkam z siostra i mamą, żeby w razie czego zdążyć zareagować zanim komuś się coś stanie, ale nie mam już siły. Dwa lata temu zmarł mój tata, który nie dość że chorował na SM to jeszcze miał dwufazowe zaburzenia emocjonalne i też dawał nam popalić. Koszmar ciągnie się od lat i mimo, że staram się żyć jak normalniej, to jednak się spalam. Czuje, że jestem na krawędzi, niewiele już wytrzymam i w końcu zapłacę za to wszystko najwyższą cenę.

Wracając do siostry - czasem trafia na oddział w eskorcie policji po jakiejś akcji, ale szpital do którego "należy" jest po prostu fatalny. Wychodzi po 3 tygodniach za zgodą lekarki lub na żądanie w stanie podobnym w jakim tam trafiła. Rzadko udaje mi się ją przekonać aby odwieźć ją do jedynego szpitala, który jeszcze doprowadza ją do stanu zbilansowanej egzystencji. Jednakże nawet jeśli wychodzi w dobrym stanie to potem i tak jest walka o utrzymanie tego efektu -> leki + terapia. Gdy wraca do domu, wszystko zaczyna się od początku. Od dawna nie było remisji.

Od listopada prowadzimy terapie w domu wraz z dwoma psychologami, psychiatrą i kilkoma osobami po kryzysach psychicznych (głównie schizofrenicy). Jednakże nie ma żadnej poprawy, jest coraz gorzej. Poziom nienawiści, a tym samym agresji wobec mojej mamy jest coraz większy i boje się, że skończy się to tragedią.

Jedynym logicznym rozwiązaniem wydaje się dłuższy pobyt w ośrodku (1 rok +), który byłby dedykowany osobom chorym na schizofrenie paranoidalną. W najbliższy piątek będę rozmawiać na ten temat z lekarzami. Jednak i tak chciałam Was zapytać, czy znacie może takie miejsca?

#psychiatria #psychologia #schizofrenia #medycyna #szpitalpsychiatryczny #szpital #katowice #slask #krakow



Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 13
OP: @Azulana Rozumiem Twój punkt widzenia, wielu lekarzy sugerowało nam umieszczenie jej w jakimś DPS-ie czy coś, najlepiej na zawsze. Jednak to wszystko nie jest takie czarno-białe, dlatego próbujemy również inaczej. Ona naprawdę ma całkiem niezłe tygodnie czy nawet miesiące. Wiem, że to męczeństwo ale trudno jest podjąć taką decyzję wobec osoby którą się kocha i w którą się wierzy, mimo ze ta osoba coraz bardziej się poddaje. Poznaliśmy rodziny i
OP: @Ozdoba zależy nam na efektywnym leczeniu, a nie wyrwaniu chwasta i pozbyciu się problemu, który i tak nas będzie niszczył na odległość. Jak już wcześniej napisałam, poznałam ludzi po dużo cięższych przeżyciach, które wyszły z tego po wielu latach i które po spotkaniach z siostrą widzą szanse na to aby kiedyś mogła normalnie żyć. To młoda osoba, to moja siostra. Za wcześnie by skazywać ją na ostateczność, na dożywotnie przebywanie
@AnonimoweMirkoWyznania

Rozumiem ale być może takie coś pomoże w przyszłości skoro już wiesz, że trwa latami. Nie neguję waszych chęci ani poświęcenia bo to Wasza sprawa. Po prostu w przypadku kiedy sytuacja stanie się dużo gorsza będzie łatwiej podjąć przymusowe wtedy już leczenie. Schizofrenia to nie katar. Może w końcu dojść do targnięcia się na swoje lub kogoś życie.
Róbcie jak uważacie.
@AnonimoweMirkoWyznania: Niestety nie orientuję się, jak to teraz wygląda, ale moja mama też przez wiele lat zmagała się z chorobą. Były próby wysłania jej do szpitala. Dopiero jak byłam w podstawówce to przebywała około pół roku na oddziale zamkniętym. Potem wiele wiele lat pracowania, wymuszania i prob socjalizacji.Można powiedzieć, ze została wyleczona choć zawsze jest to ziarno niepewności czy to nie powroci.

Ja bym sugerowała wysłanie do szpitala na dłuższy czas.
CzarnyTygrys: Mój tato ma schozofrenię ale na szczęście jest o tyle dobrze, że nie musi brać leków. Nie jest w 100% normalny, ale pracuje, funkcjonuje normalnie. Czasem ma depresyjne fazy ale na szczęście przechodzą po jakimś czasie. Zachorował jak byłam malutka, więc tak naprawdę nie pamiętam najgorszych momentów, ale jest nadzieja. Ważne, że ma was i że staracie się jej pomóc. Mojemu tacie pomogło na pewno rzeźbienie i malowanie, wsparcie najbliższego