Wpis z mikrobloga

#seriale
#houseofcards

Udalo mi sie, przemeczylem sie przez 6 sezon:)

Ostatnio odswiezylem sobie 1 i musze powiedziec, ze znowu sobie przypomnialem dlaczego kiedys to mnie tak wciagnelo. 1, 2 i czesciowo 3 sezon to bylo prawdziwe political-fiction, pozniej mamy juz prawie science-fiction polaczone z telenowela. Co bylo swietne w 1 sezonie, to fabula oparta na kuczkach prawnych, zakulisowych rozmowach, budowaniu intrygi. W wiekszosci przypadkow wygladalo to jednak bardzo realistycznie, sposob przepychania ustawy przez Senat, szukanie hakow na konkurentow politycznych(IMO spore nawiazanie do tego co Obama robil przed prezydentura). Natomiast im dalej w las, tym historie byly bardziej absurdalne, a koniec z jakas firma, ktora steruje wszystkim na swiecie, rzadem kobiet i zabawa w kody nuklearne, przeciez to juz jest jakis niesmieszny zart.

Szkoda, ze nie skonczyli na 3 sezonie, przynajmniej na 5, a byla taka mozliwosc.
  • 1
  • Odpowiedz
@miki4ever: Zgadzam się, trzeci sezon to była ostatnia szansa zakończyć sensownie (chociaż chyba raczej drugi bo w trzecim już były te absurdy o trójkącie pary prezydenckiej?). Tak czy inaczej zrobili świetną robotę, aby ostatecznie ten serial był uważany za gówno niewarte czasu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz