Wpis z mikrobloga

Śmierć 6-letniego Daniela
(Historia opublikowana na o2 12.12.2019)

Historia kobiety, która zabiła swojego 6-letniego pasierba wstrząsnęła w 1981 roku całą Warszawą. Kobieta za swoje czyny została ukarana więzieniem, jednak po odbyciu wyroku nadal uczyła w szkole. Sprawę nagłośnił w 2013 roku dziennikarz Dużego Formatu, co zelektryzowało całą Polskę.

Renata K. urodziła się w 1954 roku i była surowo wychowywaną jedynaczką z katolickiego domu. Z Janem L. poznała się na drugim roku studiów. Mężczyzna pochodził z Białorusi, był prawosławny, a w domu w Jakubowie pozostawił żonę z rocznym synem. W styczniu 1976 roku urodziła mu się córka, jednak Jan nie interesował się zbytnio rodzinom i już dwa miesiące później sąd rejonowy zobowiązał go do płacenia alimentów w wysokości 350 zł na każde dziecko.

Jesienią 1987 roku mężczyzna przyjechał do akademika ze swoim synkiem, Danielem. Rozwodził się z żoną, ona miała opiekować się córką, a on synem. Jan i Renata zostali parą.

Z pozoru mogło wydawać się, że Renata dobrze opiekuje się Danielem. Chłopiec miał anemię, więc tarła mu marchewkę. Miał też lekkiego zeza, więc zaprowadziła go do okulisty i kupiła okulary. Mimo, że parze nie przelewało się, kupowali chłopcu wątróbkę i cielęcinę na bazarze.

Z drugiej jednak strony na ścianie ich pokoju w akademiku wisiał regulamin mówiący o tym jak Daniel powinien się zachowywać. Każdemu wykroczeniu przypisana była ilość uderzeń pasem. Najsurowsze kary przewidziane były za kłamstwo. Za każdym razem, gdy wymierzana była mu kara musiał rozebrać się do naga i leżeć na brzuchu. Podobne praktyki miała stosować wobec Renaty jej matka. Podczas bicia Daniel nie mógł nawet pisnąć, ponieważ gdyby zaczął krzyczeć lub płakać wymierzone razy wyzerowałyby się i zaczęły by liczyć się od nowa.

W przedszkolu, do którego chodził chłopiec zaczęto zauważać, że Daniel często ma na ciele siniaki i rany. Czasem podczas leżakowania nie mógł z bólu położyć się na plecach, więc zasypiał na brzuchu. Zawsze zjadał wszystko z talerza, nawet gdy mu nie smakowało. Za każdym razem ubierał się również samodzielnie, mimo że nie wychodziło mu to najlepiej. Przedszkolanki zwracały uwagę ojca na siniaki chłopca, na co Jan stwierdzał, że chce go wychować na prawdziwego mężczyznę, a nie mazgaja.

Gdy chłopiec miał pięć lat musiał sam ścielić sobie łóżko i koc wypadł z poszewki. Renata kazała mu powlec koc z powrotem, jednak dziecko nie umiało sobie z tym poradzić. Za karę ojciec i macocha bili go całą noc. Czasem Daniel nie dostawał kolacji za jakieś przewinienie. Innym razem nikt nie odprowadzał go do przedszkola, ponieważ za długo się ubierał, więc musiał iść sam.

Pewnego popołudnia nikt nie przyszedł po niego do przedszkola, więc pani Teresa, która pracowała jako woźna wzięła go do swojego mieszkania. Oczywiście zostawiła na drzwiach kartę ze swoim adresem. Renata i Jan przyszli po Daniela dopiero przed 23.00, gdy chłopiec już spał. Kobieta była podpita i zaczęła awanturować się, gdy pani Teresa odmówiła wydania im chłopca. Rano wrócili po dziecko, a gdy ten tylko usłyszał głos macochy schował się za fotel i nie chciał wyjść. Później w przedszkolu błagał woźną, aby pozwoliła mu z nią zamieszkać.

Pewnego razu Daniel przyszedł do przedszkola tak mocno pobity, że nauczycielki zadzwoniły na milicję. Tam kazano im zadzwonić do prokuratora, a prokurator skierował je do kuratora sądowego. Kurator sądowy kazał im zrobić obdukcję. Po tym kuratorka jeszcze raz zadzwoniła do przedszkola i powiedziała, że zajmie się sprawą.

Kilka dni później Daniel przestał przychodzić do przedszkola. Niedługo później Renata otrzymała po swoich dziadkach mieszkanie na Żoliborzu, gdzie się przeprowadzili. Daniel został zapisany do nowego przedszkola. Gdy na ciele miał ślady pobicia nie przychodził na zajęcia, aby w nowej placówce nie było problemów. Nikogo nie zaniepokoiło, że opuszczał nawet kilkanaście dni w miesiącu.

Renata i Jan torturowali syna przez dwa i pół roku. 17 lutego 1981 roku Daniel zgubił w przedszkolu sznurowadło. Chłopiec nie kupił sobie nowej sznurówki, więc za karę macocha zabroniła mu iść następnego dnia do przedszkola.

Rankiem 18 lutego 27-letnia Renata wyszła do pracy. Była nauczycielką maszynopisania i matematyki, a także wychowawczynią jednej z pierwszych klas. Inni nauczyciele określali ją jako „skrytą i dość dziwną”. Około godziny 14:00 wróciła do domu i zajęła się przygotowywaniem obiadu. O 16:00 zapytała Daniela co ma zamiar zrobić w sprawie zgubionej sznurówki. Chłopiec nie wiedział. Za karę kobieta zaczęła go bić.

Godzinę później do mieszkania wrócił Jan. Daniel leżał wtedy na łóżku w zakrwawionym podkoszulku i kiwnął na ojca palcem. Ponownie został zbity za niewłaściwy sposób przywoływania rodzica. Chwilę później Jan wyszedł do dentysty, a po powrocie Renata wysłała go do Śródmieścia, aby kupił suszarkę. Przez cały ten czas mężczyzna nie reagował na widok zmasakrowanego syna.

Po kilku godzinach tortur Daniel powiedział, że aby dostać nowe sznurówki musi iść do kiosku i je kupić. Renata zapytała skąd weźmie pieniądze, na co odpowiedział, że ona mu da. Renata powiedziała, że nie da mu pieniędzy, więc chłopiec powiedział, że weźmie je ze swojej skarbonki. Kobieta krzyknęła „No nareszcie!”.

Był już wieczór, więc 6-latek przebrał się w piżamkę i położył spać. Chwilę później poszedł do łazienki i zwymiotował. Przechodząc przez przedpokój pogłaskał psa, więc dostał w twarz. Gdy ojciec wrócił do domu Daniel tracił już przytomność, jego ciało było zimne, a oddech płytki. Jan pobiegł do sąsiada, aby wezwać pogotowie.

Niestety chłopca nie udało się uratować. Sanitariusz, który przyjechał na miejsce zemdlał na widok storturowanego ciała Daniela. Lekarka, która przeprowadzała sekcję zwłok stwierdziła, że nigdy wcześniej nie spotkała się z przypadkiem takiego sadyzmu wobec dziecka.

Podczas rozprawy Renata przyznała, że nie tylko biła chłopca pasem, ale także kopała go i raz nawet rozbiła talerz na jego głowie, ponieważ źle go pozmywał. Sąsiedzi nigdy nie słyszeli żadnych hałasów ani krzyków. Przedszkolanki z drugiego przedszkola również niczego niepokojącego nie zauważyły. Chłopiec był zawsze pogodny, czysto ubrany, miał starannie przystrzyżone włosy i obcięte paznokcie. Renata została skazana na 15 lat więzienia za zabójstwo i wcześniejsze znęcanie się. Jan został skazany na 5 lat pozbawienia wolności.

Wyrok Renaty został skrócony za dobre sprawowanie do 10 lat. Po kolejnych 10 przedawnił się i został wykreślony z jej akt. Kobieta dwukrotnie wstępowała do zakonu, a także skończyła studia teologiczne, dzięki czemu mogła uczyć religii.

Jej historia została przypomniana w 2013 roku przez Duży Format, gdzie zmieniono jej personalia. Internauci w ciągu kilku godzin ustalili jednak jej prawdziwe imię i nazwisko, a także adres i numer telefonu. Okazało się, że kobieta od pięciu lat pracowała w zespole szkół nr 53 w Warszawie, gdzie przedstawiła zaświadczenie o niekaralności. Była również ekspertem MEN w komisji egzaminacyjnej i kwalifikacyjnej ds. awansu zawodowego.

Sprawa oburzyła internautów do tego stopnia, że dane Renaty udostępniane były za pomocą serwisu wykop.pl. Ludzie chcieli zniszczyć jej życie. Autor artykułu w Dużym Formacie napisał nawet list do minister edukacji, w którym wyraził swoje obawy o bezpieczeństwo Renaty. Dzień po publikacji reportażu kobieta zrezygnowała z pracy. Została również wykreślona z listy ekspertów MEN.

Źródła: newsweek.pl, gazetaprawna.pl, natemat.pl, wiadomosci.onet.pl, tvn24.pl, wkrainieteczy.wordpress.com

#historieriley
riley24 - Śmierć 6-letniego Daniela
(Historia opublikowana na o2 12.12.2019)

Hist...

źródło: comment_ylmK5sC3gYS3FJoZYycI5I6WasVaz53q.jpg

Pobierz
  • 118
Już wcześniej czytałem, jak była wrzucona zajawka. Strasznie to przeżyłem. Artykuł sprowadził mnie do czasów dzieciństwa gdzie jako dziecko byłem bity za każdą jedynkę w szkole, każdy zbity talerz lub szklankę. Jeden z najgorszych przypadków był kiedy oberwałem za to że miałem podejrzenie o Dysleksje, wtedy ojciec darł się na mnie że jestem podejrzany o debilizm i mnie tłukł (tylko dlatego że robiłem dużo błędów ortograficznych). Koniec końców dziś sam jestem tatą