Wpis z mikrobloga

Kiedy patrzę w lustro to wydaje mi się że nie jest ze mną tak źle, ale kiedy widzę siebie na zdjeciach, albo sam sobie mam zrobić zdjęcie to chce mi się wyć. Jestem raczej brzydki, i chyba nigdy nie powinienem sie urodzić. Natura mnie nie lubi. Geny i ewolucja najwyraźniej też. Ludzie nigdy nie byli dla mnie mili (mam na myśli rówieśników, jedyni sympatyczni to ci po 70-tce), a każda grupa od podstawówki po studia do której próbowałem się "wbić" albo szybko mnie olewala,

Rodzice - wbili mi do glowy ze mam się dobrze uczyc, mam byc grzeczny, posłuszny, nie wychylać się to wszyscy bedą mnie lubić i osiągne sukces. Oczywiscie do teraz sie zastanawiają co poszło nie tak (sami mi tak mówią co jakiś czas).

Czasy podstawówki - brat często wychodził pograć w piłkę z kumplami (dzieciństwo spędziliśmy na wsi) to jego znajomi gdy nie było go w pobliżu często mnie przedrzeźniali i wyśmiewali - brat słysząc to twierdził że to moja wina, bo się dziwnie zachowuję, bo nie mam żadnym kolegów z którymi bym gdzieś wyszedł pograć czy się pobawić. Koleżanki siostry podobnie - przy niej były spoko, ale kilka razy śmiały się ze jestem brzydki pewnie żadna mnie nie zechce (i nie wyglądało to na żarty). Brat i siostra też po części się mnie wstydzili i tłumaczyli że wśród rodzeństwa jest tak, że każdy powinien mieć swoich osobnych znajomych i głupio by wyglądało żeby mnie wyciągali samego na imprezy razem z nimi i ich grupkami znajomych. W szkole z innymi dzieciakami miałem niestety podobnie. Mnie jedynie ignorowali, ewentualnie zaczepiali, wyśmiewali na przerwach albo poszturchiwali gdy przechodzilem obok.

Mialem jedynie "kolegę" i "koleżankę" - sąsiedzi z podwórka, którzy chetnie ze mną pogadali, ale jak przychodzili do nich znajomi to szybko o mnie zapominali. W czasach nastoletnich podobnie, sami wychodzili na imprezy, siedząc gdzieś ze znajomymi udawali ze mnie nie znają.

Pamietam że ok 13 roku życia dostałem mocnego doła (zmiana środowiska, gdzie obiecalem sobie ze znajde fajne towarzystwo i to towarzystwo szybko zaczęł mnie gnębic i poniżać). Bylem bardzo apatyczny i nieobecny z tego co pamiętam. Trwało to około roku. Później kolejny dół pod koniec gimnazjum, mialem ok 15-16 lat gdy zakochalem sie w pewnej bardzo ladnej dziewczynie, i zorientowalem ze nie mam nic ciekawego do zaoferowania - ona byla stale zapraszana na imprezy, ogniska, wyjazdy, a ze mna nikt nie chcial nawet popisać na gg (poza nią, bo chyba nie znała mnie za dobrze). Bardzo się z nią zżyłem emocjonalnie a ona cały czas sugerowala ze to tylko przyjaźń. Kolejne "związki" i "nadzieje" kończyły się podobnie, a do 20 roku życia mialem ich z sześć, poźniej sobie odpuściłem.

Wszelkie sylwestry od 14 do 18 roku życia spędzałem siedząc w domu z psem (brat na impreze, siostra na impreze, rodzice wychodzili na zabawy do znajomych, a ja siedziałem przed kompem a kolo północy zazwyczaj leżałem zwinięty na łózku i ryczałem jak głupi w poduszkę, życząc sobie poprawy w następnym roku). Przez ten okres czasu pies był chyba moim jedynym przyjacielem.

W liceum obiecałem sobie że zmienie sie i będę towarzyski, bede mieć duzo znajomych, przyjaciół, fajną dziewczynę - oczywiście udalo mi się w znajomosciach wytrwać 2 miesiące. Później ludzie szybko mnie unikali albo wręcz wyśmiewali, oczywiście każdą porażkę mocno przeżywałem. Częste sytuacje za czasów liceum, na przerwach, stoimy w grupkach, i ludzie wręcz przy mnie umawiali się na imprezę/ wyjście (wiedząc że stoję przy nich i ich słucham, ale nie padła żadna propozycja z ich strony typu "idziesz z nami"), jak kilka razy wspominałem przy nich że mam wolne popołudnie i czy ktoś gdzieś idzie to się głupio uśmiechali między sobą. Okolice osiemnastek - "kumpel" z ławki rozdając zaproszenia na swoja osiemnastke przeszedł kolo mnie bez echa, a później na lekcji stwierdził że on ma specyficznych znajomych i tak źle bym się czuł w ich towarzystwie (,)

Studia - wylądowałem w akademiku - mialem wiele "koleżanek" z którymi do niczego nie dochodzilo, grupki znajomych w które udawało mi się wbić szybko mnie olewały, a nieliczni kolesie z którymi udawało się dogadywać twierdzili że jestem spoko, mega inteligentny itp, jednoczesnie pisali do mnie raz w miesiącu gdy nie wypaliła im impreza z kimś innym, często urywali kontakt bez większego wytłumaczenia. Udało mi się wyjśc na pare spotkań i imprez z grupy studenckiej - pierwsze dwie imprezy w miarę spoko, trzecia - gdy robilismy wspólne zdjęcia to na drugi dzień na forum grupy wrzucali tylko te zdjęcia gdzie mnie nie bylo, i przestali mnie oznaczać na wspólnych wyjściach. W grupie na uczelni byla laska która na drugim roku otwarcie mnie wyśmiewała, aż pewnego dnia nie wytrzymałem i napisałem wprost co o niej sądzę - oczywiście cała grupa mnie wyśmiała i ostatni rok licencjatu spędziłem nie odzywając sie do nikogo.

Nawet gdy wrzuce głupie zdjecie na fb to dostaję max 10-15 lajków i to tylko od jakichś wujków/ ciotek mieszkających na drugim końcu kraju.

Teraz jeszcze dochodzi sylwester który najprawdopodobniej spedze z rodzicami w domu (wczesniej wynajmowalem pokój wielkim miescie, w mieszkaniu, (praca i studia w miedzyczasie) ale od czasów covid nie mam własnego miejsca), źle mi z tym :(((

Nie wiem w sumie czemu to piszę, zazwyczaj unikam takich tematów, dzisiaj wypiłem dzisiaj ze 3 piwa (a ogólnie unikam alkoholu) i jest mi smutno na duszy, tak mnie jakoś naszło

Nie wiem, isć z tym do psychologia? To moze być depresja?
Czasem mam dni kiedy jest ok...

(,) (,) (,)

#przegryw #zalesie #feels #smutnazaba #depresja #wies ##!$%@? #pomocy #niewiemcorobic #zycie
  • 39
@kocimietka_BB: skup się na sobie a nie na odbiorze ciebie prze otoczenie, ludzie podświadomie widzą że jesteś niepewny, niesprecyzowany i ciebie unikają, zajmij się siłownią, pracą, medytacją i praktyką uważności, polecam szczerze "Terapia poznawcza depresji oparta na uważności. Profilaktyka nawrotów" jak będe miał czas to wrzucę na torrenty, zacznij czytać książki psychologiczne i staraj sie rozumieć siebie - jak reagujesz i zachowujesz się w określonych sytuacjach, czego oczekuje otoczenie a czego
@kaszahoho: dlaczego przyjaźnie w dorosłym zyciu nie istnieja? mam 33 lata conajmniej trójke bliskich przyjacioł, z ktorymi dorastałem, znamy sie ponad 15 lat niczym rodzina i wieeeeelu znajomych blizszych lub dalszych z ktorymi utrzymuje kontakt
@kocimietka_BB Współczuję Ci tego, że czujesz potrzebę imprezowania, wychodzenia i zarazem doceniam swój introwertyzm. Mordo, ludzie to qurwy. Oszukują, zdradzają. Poeta kiedyś mawiał "jeśli chodzi o przyjaźń to wolę se z pieskiem chodzić na spacery" i miał rację. Doceniaj tę przestrzeń którą masz, jeśli mógłbyś być w tym szczęśliwy to z czasem zrozumiesz, że to jest lepsze. Jeśli jedna potrzebujesz socjalizacji to w sumie nie wiem co doradzić.
@kocimietka_BB Nie poddawaj się. Z tego co piszesz wyglądasz mi trochę na przegrywa, ale zawsze można coś poprawić. Idź do lekarza i zrób badanie na poziomy hormonów (skoro masz wysoki głos) i nie tylko. Pamiętaj żeby zrobić pełny profil i np. nie tylko testosteron całkowity ale też wolny itd. Na podstawie tego zdecyduj czy powinieneś zacząć coś brać czy nie. Co do zachowania to nie przejmuj się frajernią i odcinaj takie osoby
@kocimietka_BB: Tak, z pewnością 100% ludzi, na których trafiłeś to złe i samolubne potwory, a przez kilkadziesiąt lat na twojej drodze nie stanęła żadna normalna osoba. Obudź się, problem jest wyłącznie w tobie, przejdź się do psychologa i przepracuj swoje problemy i dziwaczne zachowania, bo to nimi odstraszasz ludzi, skoro po 2-3 spotkaniach mają cię dość. Mam znajomego z piskliwym głosem, który jest duszą towarzystwa, bo ludzie po prostu lubią z
@kocimietka_BB: @kocimietka_BB: znajdź sobie jakieś hobby które polubisz a znajdziesz sobie znajomych którzy nadają na tych samych falach, od siebie dodam że miałem masę kolegów masę imprez niemal non stop poza domem. Niestety po czasie zobaczysz że taki tryb życia do nikąd nie prowadzi. Oczywiście nie namawiam do izolacji od świata, ale ja prawdziwych kolegów\znajomych poznałem w pracy i podczas realizacji własnych zainteresowań.
@kocimietka_BB: Historia schematyczna, aż do bólu. Takich wiele na Wykopie. Z częścią Twojej też się utożsamiam. Nie daj się wciągnąć w cope pod nazwą samorozwój. Nie ma czegoś takiego. Skoro próbowałeś i na każdym etapie było coś nie tak, to już wiesz, że problem jest w Tobie. Nie w zachowaniu, ale w wyglądzie i głosie. Ludzie to bardziej zakamuflowane zwierzęta. Działają w nas te same instynkty.

Pozostaje Ci się pogodzić, bo