Wpis z mikrobloga

Będzie długo, w tl;dr niestety nie jestem w stanie tego streścić. Tak, wiem, że nikogo nie obchodzą żale anonka z wykopu, ale mam potrzebę się publicznie rozpisać.

W wieku 11 lat nauczyłem się HTML-a z czasopisma o grach o nazwie "Click!". W czwartej klasie podstawówki miałem już własną stronę internetową - oczywiście o grach - gdzie pisałem krótkie recenzje gierek dodawanych do czasopism. Wrzucałem ją do internetu raz w tygodniu, wydając krocie z kieszonkowego na kafejkę internetową, bo nie mieliśmy wtedy internetu w domu.

W wieku 12 lat uprosiłem mamę, żeby kupiła mi książeczkę KomputerŚwiata o podstawach C++ - pic rel. W ten sposób poznałem podstawy programowania oraz składni nowoczesnego języka, oraz udało mi się przynajmniej zobaczyć, jak to mniej-więcej wygląda w rzeczywistości.

W wieku 13 lat - już w gimnazjum - rodzice założyli nam internet w domu. Wtedy dowiedziałem się z czasopisma CD-Action o przeglądarkowych grach RPG i w którymś momencie postanowiłem, że fajnie byłoby stworzyć coś takiego samemu. Bawiłem się więc, próbując kodować klony gierek takich jak i-rpg.net czy inne, wówczas popularne gry, tworzone głównie na silniku Vallheru, jak Redoran, Bruinena itp. W ten sposób praktycznie nieświadomie szlifowałem swoje umiejętności programistyczne.

W wieku 15 lat trafiłem do technikum informatycznego, które zgniotło mnie praktycznie na starcie - w końcówce pierwszego semestru 7 zagrożeń, i tylko z przedmiotów stricte informatycznych oraz angielskiego miałem piątki. Nigdy nie byłem dobry w nauce, gimnazjum skończyłem w zasadzie na ocenach dopuszczających i dostatecznych. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że to #adhd sprawiało i sprawia nadal, że nie umiem skupiać się na rzeczach które mnie nie interesują, z lekcji nie zapamiętywałem kompletnie niczego, a próby nauki czegokolwiek w domu były skrajnie nieefektywne.

Od rodziny słyszałem oczywiście, że jestem zwykły leń śmierdzący, i "gdybym tylko chciał, to bym zdał".

W wieku 16 lat mój ojciec, ku uciesze wujka-kamieniarza ze Śląska, wymyślili sobie, że poślą mnie do zawodówki na kamieniarstwo, a po szkole otworzę biznes i będę sprzedawał nagrobkową chińszczyznę. Pierwsze 3 lata były nawet spoko, bo chodziłem sobie do pracy 3 dni w tygodniu, gdzie w 90% czasu szlifowałem sobie płyty i słuchałem podcastów, a 2 dni w tygodniu była szkoła, a o oceny nikt nie dawał je*ania, bo to w końcu zawodówka.

Niestety, kolejne 3 lata były zwyczajnym koszmarem.
Oczywiście wzięliśmy wtedy dotację od państwa na moją działalność, 20k zł zostało przepalone na zupełnie zbędny, 200-litrowy włoski kompresor za 13.000 zł, który przez 2 lata stał w garażu i ojciec używał go do malowania natryskowego swojego samochodu. Pozostały hajs poszedł w towar (chińskie nagrobki) i jakieś podstawowe narzędzia do montażu na cmentarzach.
Oczywiście genialny pomysł wujka o sprzedawaniu chińszczyzny średnio wypalił. Reklamacje leciały na potęgę i trudno było cokolwiek zarobić, ba, często byłem nawet byłem stratny. Jeśli pod koniec miesiąca zostawało mi 600-800 zł dla siebie, to czułem się bogaty. Ojciec sprzedawał wtedy drewno opałowe, więc "podpiął się" pod moją jednoosobową działalność, ale i tak obowiązek opłacania ZUS-u leżał w 100% na mnie. Wtedy preferencyjna składka wynosiła jakieś 400-450 zł, ale przy moich znikomych zarobkach było to bardzo dużo pieniędzy. Ojciec miał całą kasę ze sprzedaży drewna dla siebie.

Wtedy imałem się różnych rzeczy, żeby dodatkowo zarobić. Jeździłem ze swoim najstarszym bratem (różnica 16 lat) na montaże drzwi (100 zł dniówki), przez jakiś czas pisałem newsy i recenzje dla serwisu Gamedot.pl (200-400 zł miesięcznie).

Później znalazłem zakład kamieniarski, który zgodził się współpracować i sprzedawać "porządne" nagrobki po cenie hurtowej do późniejszego montażu przez nas, więc liczba reklamacji spadła, ale dalej nie dało się jakoś dobrze zarobić, bo kiepska renoma zrobiła swoje.

Starałem się mimo wszystko jakoś wypromować w internecie, zrobiłem stronkę którą kolega z zaprzyjaźnionego zakładu określił jako "najładniejszą jaką widział". Przygotowywałem projekty nagrobków, napisów w CorelDraw, nauczyłem się modelowania 3D w Blenderze, żeby móc przedstawiać bardziej atrakcyjne i "realistyczne" wizualizacje, żeby zachęcić ludzi do kupowania u nas.

Cały wolny czas poświęcałem oczywiście na webdev jako moje hobby. Najstarszemu bratu zrobiłem nawet całkiem profesjonalną stronę do jego drzwiowego biznesu praktycznie za darmo. Ale oczywiście później nie potrafił się powstrzymać od komentarzy, że siedzę na garnuszku rodziców, zamiast pomagać staremu w lesie, i siedzę tylko przy tych kąkuterach, i "mamusia robi, tatuś robi, to patryczek nie musi". Nie obyło się też oczywiście przez te lata bez innych docinek ze strony różnych osób z rodziny, że jestem "pia", i inne takie.

W wieku 23 lat trafiłem na YT materiał od Damiania Wielgosika - w niektórych polskich kręgach webdevowych to jeden z guru - który powiedział, że wcale nie trzeba mieć wyższego wykształcenia, żeby móc pracować w tej branży, o ile ma się samozaparcie, umiejętności i krztynę talentu. Wtedy postanowiłem, że mam w dupie to wszystko i postanowiłem przekuć swoje hobby w coś, co pozwoli mi w końcu znaleźć pracę w tym, co lubię.

Latem 2016 roku wykupiłem 2-miesięczny dostęp do jednej z większych platform edukacyjnych na temat webdevu, doszlifowałem swoje umiejętności, uzupełniłem braki w wiedzy i w marcu 2017 dostałem pierwszą pracę jako Junior JavaScript Developer. Pensja - 3200 zł na umowę o dzieło. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy niż wtedy.

Ojciec oczywiście nie mógł przyjąć do wiadomości, że synek będzie dalej siedział przy kąkuterach i nie będzie mu potrzebne #!$%@? przy nagrobkach, więc dalej radośnie przyjmował zlecenia od ludzi. Musiałem zrobić kilka wojen w domu, żeby dotarło do wszystkich, że nie chcę mieć już nigdy nic do czynienia z pier
*nymi nagrobkami, a i tak kilka razy byłem uznany za najgorszego, zwyrodniałego synalka, któremu "się nie chce robić".

Ale w końcu mi się udało. Zdjąłem ogłoszenia o nagrobkach ze wszystkich miejsc, o których pamiętałem, wyczyściłem ślady z internetu o tym biznesie jak tylko się dało, a resztę nagrobków, które mieliśmy na stanie, sprzedałem na OLX z zastrzeżeniem, że trzeba sobie po nie przyjechać, odebrać i ewentualnie zorganizować montaż na cmentarzu samemu. Byłem zaskoczony tym, jak szybko znaleźli się ludzie, którzy przystali na te warunki. Wszystko oczywiście na legalu, spisane zostały zwykłe umowy sprzedaży, wystawiłem na wszystko rachunki (wtedy jeszcze JDG mogły wystawiać rachunki zamiast faktur) i tak się skończyła moja przygoda z nagrobkami.

Dzisiaj, po niespełna 5 latach w branży, pracuję już jako Senior JavaScript Developer, udało mi się przekroczyć mityczną barierę #programista15k. Ojciec nie żyje od lutego. Wyprowadziliśmy się z różową do wynajmowanego mieszkania, ale przyjeżdżanie do mamy kilka razy w tygodniu, żeby pomóc jej lub babci z różnymi rzeczami, było bardzo uciążliwe i w efekcie wróciliśmy tutaj mieszkać, z założeniem że będziemy odkładać hajs i za jakiś czas zbudujemy własny dom gdzieś w okolicy.

Wczoraj była #wigilia, którą spędziliśmy z moim "środkowym" bratem (14 lat różnicy między nami, on całe życie mocno #alkoholizm i trochę #narkotyki), który nie omieszkał wspomnieć, jak to bardzo się ojciec zawsze na mnie #!$%@?ł, bo "HURR, DAREK (ojciec) CAŁE ŻYCIE ROBIŁ, #!$%@?Ł, CHOCIOŻ NAWET NIE MUSIOŁ!!! A PATRYŚ SE INO SIEDZIOŁ W SWOIM POKOJU I MIOŁ WYJE*ANE!!!". Strasznie mnie to #!$%@?ło, ale już nie miałem siły się kłócić z 43-latkiem, naje*anym od Tyskich i wódki marki Bocian.

Leczę się od niedawna na wspomniane wcześniej ADHD, a od dłuższego czasu na niedoczynność tarczycy, podwyższony cholesterol i zepsute zęby - średnio w miesiącu idzie ok. 2 tys. zł na psychiatrę, stomatologa, endokrynologa i wszystkie leki. Chyba do tego wszystkiego dojdzie jakaś intensywna terapia behawioralna, bo nie mogę sobie poradzić z tym jak wciąż po takim czasie moi krewni mnie traktują.

Teraz to i tak jest jeszcze pół biedy, bo jestem na lekach osłabiających ADHD, obecnie dawka Medikinetu 40 miligramów, ale wcześniej denerwowałem się o wszystko o wiele bardziej. ADHD wpływa nie tylko na koncentrację uwagi, ale na całą pracę kory przedczołowej mózgu, a ta odpowiada za zachowania i emocje, które ludzie z ADHD odczuwają 100x bardziej i mocniej niż "normalni" ludzie. Zatem każdy przytyk, głupi komentarz czy kłótnia z rodziną powodowała u mnie coraz większe zamknięcie się w sobie, tłumienie emocji i totalne rozwalenie pewności siebie, z których zbieram się już bardzo długo. Jak w końcu parę razy coś pękło i próbowałem się odezwać, że mi się nie podobają te docinki i mają zamknąć ryje, to oczywiście wyskakiwali z tekstami, że przesadzam i chyba jestem jakiś je*nięty.

Mama chciałaby, żebyśmy sobie dali spokój z budowaniem domu, bo chciałaby zapisać mi w całości dom w którym teraz mieszkamy: ok. 110 metrów kwadratowych z działką ok. 508 metrów. Ale jakoś nie mam ochoty spędzić tutaj reszty życia, musząc wysłuchiwać przekłamanych opinii rodziny na mój temat i innych kpin. W tej chwili nie bardzo wiem co robić ze swoim życiem, poza stopniowym naprawianiem samego siebie.

#gorzkiezale #rodzina #zalesie #swieta
enslavedeagle - Będzie długo, w tl;dr niestety nie jestem w stanie tego streścić. Tak...

źródło: comment_1640436013zO8GpexHqWm69cg3ioSSkq.jpg

Pobierz
  • 43
czy swietujesz dzień zdechnięcia starego?


@nitrochaser: Nie. Mimo wszystko był dobrym człowiekiem i dużo pomagał mnie i wszystkim naokoło, po prostu miał bzika na punkcie pracy i zarabiania hajsu na wszelkie możliwe sposoby, a jak już dotarło do niego, że nie będę robił całe życie tylko tego co on uważa za słuszne i zobaczył, że sam potrafię zarobić dobry pieniądz, to potrafił mnie wspierać w moich decyzjach.

Witam w klubie (
Wątpię żeby to była prawda ale skoro dałeś sam radę w takich #!$%@? czasach to po co Ci teraz terapia która tak napraede nic Ci nie da?


@Wogybogy: Po prostu chciałbym wyrzucić ze swojej głowy to przejmowanie się tym, co myślą o mnie moi krewni, z którymi chcąc czy nie chcąc, będę musiał spędzić jeszcze trochę życia przy wspólnym stole.

Ty już wygrałeś.


Do tej myśli też cały czas trudno mi
@Wogybogy: No wiem to, i na poziomie rozumowym wiem że masz rację i na tym poziomie odczuwam dumę. Ale nie przekłada się to w żaden sposób na realne profity i pozytywne emocje: pewność siebie, spokój ducha, ogólnie pojęte szczęście. Te negatywne rzeczy które opisałem cały czas ciążą mi w głowie i chciałbym się ich pozbyć, albo przynajmniej stłumić, ale nie potrafię, dlatego pomyślałem o kolejnej psychoterapii, chociaż w to też już
Współczuje, wiem co czujesz, aczkolwiek z tą różnicą, ze moim rodzicom udało się przetłumaczyć ze klikanie w kąkuter to tez praca :)


@Rabusek: Do mamy dotarło to dość szybko, kiedy się okazało że na konto wlatuje prawdziwa wypłata i jestem w końcu sam w stanie dokładać się do rachunków i życia :) ojciec całe życie tkwił w kulcie #!$%@?, więc było trochę ciężej, ale koniec końców też zrozumiał że to jest
Rób jak uważasz za słuszne ale ja na Twoim miejscu hajs wydany na terapię wydałbym na wakacje dla Twoich bliskich.


Dla mnie w #!$%@? osiągnąłeś.


@Wogybogy: dzięki. Pewnie masz rację. Dobre wakacje też mogą mieć terapeutyczne właściwości ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@enslavedeagle: fajnie ze sobie poradziłeś. Też jarałem się komputerami i dopiero 3 lata temu postanowiłem że wrócę do mojego hobby zamiast męczyć się w geologii. (hobby super ale praca nieciekawa)

Każdy powinien robić coś co go ciekawi. Decyzję o zmianie branży też uważam za jedną z lepszych w życiu
@enslavedeagle: u mnie w sumie względnie szybko dotarło, że siedzę przed kompem i zarabiam kasę, aczkolwiek ojciec miał w pewnym momencie przytyki, że "robię w IT i gówno zarabiam, mniej niż dzieci co w logistyce siedzą" - wtedy byłem na początku kariery gdzie zajmowałem się szeroko rozumianym "helpdeskiem". Dopiero ok. 5 latach wszedłem w programowanie - fartem, bo zwolniło się stanowisko w firmie gdzie pracowałem.

Teraz jestem w trzeciej firmie, jest
widać że naczytał się blackpillowych bredni i będzie odradzał terapię mimo że nie ma o tym pojęcia.


@dac_oficjal: Niestety też nie mam dobrych doświadczeń z terapią, nawet miałem psychoterapeutów których polecano na jakichś grupkach facebookowych dla ludzi w temacie. Chyba mega ciężko znaleźć odpowiedniego terapeutę dla siebie