Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#psychiatryk #szpitalpsychiatryczny #depresja #narkotykizawszespoko #choroba #zdrowie #przegryw #wygryw

Tl:dr - trafiłem do psychiatryka i o dziwo wspominam ten pobyt całkiem nieźle. Do wpisu skłoniły mnie do tego wpisy paru użytkowników wykopu którzy opisywali swoje przeżycia

Piszę z anonimowych, ale mniejsza. W listopadzie 21 zostałem przyjęty do psychiatryka na równy miesiąc. Cztery tygodnie. Powód? Mocna depresja i myśli samobójcze które o mało co przerodziły się w próbę S.
Okropnie czarne myśli, chęć skoku pod pociąg, liny na szyi, pigułek w żołądku. Ale że najefektywniejsza jest broń której nie posiadałem, żadne z tych planów wyżej się nie spełniło. Z perspektywy czasu, cieszę się że zgłosiłem się po pomoc, chociaż wiem że wiele osób nie wytrzymuje psychicznie i próba Samobójcza przeradza się w czynność "udana", mówiąc delikatnie.

Na SORze z tego co pamiętam dyżurował jakiś młody ginekolog. Pamiętam na plakietce że miał napisane że ginekolog ale wydawało mi się że to jakiś lekarz jeszcze na specjalizacji aniżeli już po.
Czekałem na niego godzinę. Fartem było to że gdybym przyszedł właśnie później to by różowo nie było bo gdy SOR opuszczałem przyjechała karetka z dzieckiem z podejrzeniem chyba zapalenia opon mózgowych, bo pielęgniarki zerwały się jak na musztrę szukając antybiotyków dożylnie. Dziecka samego nie widziałem.
Dlaczego? Po krótkiej rozmowie z ginekologiem uznał że muszę się pakować do karetki i jazda do psychiatryka.
Sama rozmowa była krótka i treściwa.
Czy się leczę, od kiedy, jakie leki, jakie myśli, czy próbowałem to zrobić. Był wsm miły dla mnie i raczej nie miał otoczki myślenia "kurła debil z depresją mi zabiera czas na dyżurze" tylko faktycznie pogadał i stwierdził że do psychiatryka trzeba pojechać
Właśnie, słowo klucz, pojechać.
Jako że sam się zgłosiłem z myślami S, to transport wolną karetką sanitarna. I tutaj już było mniej miło.
Nosze, pasy i do limuzyny.
Sama jazda około 30miniut. Była noc więc puste ulice.
Gdy dojechałem do szpitala, wpakowano mnie do izby przyjęć. Czekałem w pasach na psychiatrę z 20minut.
W końcu słychać dźwięk windy. Wysiada pani Doktor na oko 45lat. Ratownicy mnie odczepiają od noszy, wstaję na nogi i maszeruje do gabinetu w izbie.
Nie ma tam drzwi, krzesło przykute do podłogi. Ściany w kolorze niebiesko białym. Po lewej stronie od biurka pani doktor chyba szybą wenecka dla sanitariuszy, w razie gdyby było nieciekawie z pacjentem.
Rozmowa z doktorka trwała dość długo.
Wypytała mnie o dosłownie wszystko. Leczenie, leki, kiedy się to zaczęło, przeszłość, dzieciństwo, rodzice, myśli S, jakieś terapię. Długo to trwało. Oficjalny werdykt - muszę być przyjęty na obserwację.
Telefon kontaktowy do rodziców, ale oni przeczuwali że ze mną jest coś nie tak, więc w rozmowie z nimi nie wydawało mi się aby czuli się zdziwieni że wylądowałem w "miejscowej Choroszczy".
Podpisałem zgodę. Jeszcze pomiar ciśnienia: 150/100, tętno 120mialem chyba. Nie czułem tego, byłem nadwyraz spokojny gdy trafiłem do szpitala.
Po ciśnieniu ukłucie w kciuk, cukru 90. Temperatura 36,4.

Po zbadaniu przyszedł sanitariusz, z wyglądu kark, ale głos miał potulny. Winda, piętro, drzwi się otwierają i zostaje powitany ogromną ciszą. Wychodzę z windy, podchodzi pielęgniarka i się pyta - to ten? Sanitariusz mówi że tak.Oprócz komórki i portfela nie miałem nic.
Pielęgniarka widzi że nie mam niczego i poszła po taki ubiór medyczny co chyba chirurdzy zakładają do operacji. Niebieski cienki materiał.
Moja sala to izolatka. Izolatek było 5, sal normalnych 7 po trzy łóżka. Tak więc oddział dosyć mały. Co było na moją korzyść ale o tym później.
Izolatka: kolor ścian biały. Obok łóżka toaleta z drzwiami bez klamek. Dwie kamery, jedną na łóżko, druga chyba na toaletę skierowana. Łóżko z PRL, ale wnętrze izolatki widać że po jakimś remoncie.
Kładę się na łóżko. Myślę co dalej.
Przychodzi pielęgniarka, daje nr depozytu w którym mam swoje ubrania ale mówi że pierwszy dzień muszę zostać w tym stroju chirurga.
Oprócz numerka dostaję dwie tabletki. Jeden to jakiś na ciśnienie, drugi to hydroksyzyna.
Ten pierwszy chyba podziałał, hydroksyzyna raczej nie bo do rana nie mogłem zasnąć.
Było cicho na oddziale, aż do 6:40.

Obudził mnie krzyk pacjentki. Na mój słuch z lat 60.
Wyjrzałem przez okienko drzwi. Pani wzrostu 165cm około, czarne intensywne krótkie włosy. Budowa ciała taka że człowiek nie mógł przestać się gapić na bebech.
Krzyczała cały czas o tym że nie może znaleźć swoich 20zl. Podchodziła do dyżurki pielęgniarek i cały czas im truła dupę. One potakiwaly głowa i mówiły cały czas że jak skończą pisać raport z nocy to tych 20zl poszukają.

No dobra. 7:40. Bateria w telefonie 39%.
Piszę SMS do ojca aby przywieźli mi parę rzeczy tutaj.
"Dobrze, przywieziemy", dostaję w odpowiedzi.

8:10 śniadanie. Śniadanie przyjeżdżało na ogromnym wózku które ledwo się mieściło w windzie. Drzwi otworzył mi sanitariusz. Powiedzmy że nazywał się Norbert. Był najmilszy ze wszystkich wsm. Ciepło go wspominam. rzucił żartem, przy rozdawaniu jedzenia podarował nie raz jakąś dodatkową porcję.
Śniadanie o dziwo przyzwoite. 4 kromki chleba, ser żółty, szynka, pomidor i ogórek. Do tego jogurt biały. Ofc na plastikowym talerzyku z plastikową łyżeczką
Stołówka była jednocześnie coś ala salą, świetlica, miejscem spotkań pacjentów. Obok niej palarnia. Na szczęście smród papierosów nie docierał do miejsca spożywania posiłków.
Co do obiadów i kolacji to były dobre. Zupki i drugie dania w okej porcjach. Gulasz, kotlet, indyk, leczo, makarony, ryż na słodko. Kolacja to takie śniadanie bis. Kanapki i biszkopty na deser.
Najgorsza była chyba tylko herbata. Smakowała jakby ktoś roczna torebkę Liptona wycisnął do granic możliwości.

Dzień szedł dalej. Moją doktorką została ta która dyżurowała w nocy. Miała 24h i ordynatorka przydzieliła mnie do niej.

Co dalej się działo? To już w drugiej części ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62875247c7bb693a3f25139c
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • Odpowiedz