Wpis z mikrobloga

Czy tylko ja tak mam, że mając 23 lata na karku, czuję się po prostu stary? Najgorsze, że nie potrafię się z tym pogodzić i nie wiem czym to jest spowodowane. Podejrzewam, że to przez zmarnowane dzieciństwo, bo nie oszukujmy się, nie przeżyje się już w swoim takiej beztroski jak obecni nastolatkowie.

Oczywiście, każde pokolenie miało swoje "5 minut beztroski", tylko patrzenie na to z perspektywy człowieka, który jeszcze chwilę temu był w wieku tych nastolatków i nie zaznał tego nigdy bardzo boli. Mam wrażenie, że staję się z roku na rok tym zgorzkniałym dziadem z memów, któremu wszystko przeszkadza, a szczególnie dobrze bawiące się młodziaki. I myślę, że większość osób, które postępują jak ten zgorzkniały dziad, działają tak z tego samego powodu, co ja, czyli z zazdrości, bo doskonale wiemy, że to już minęło i nie wróci, a ci młodzi przeżywają najwspanialsze chwile w swoim życiu i kształtują swoje poczucie wartości, pewność siebie, które zaowocują w przyszłości.

Mi bardzo brakuję tych chwil i wiadomo, rozsądek podpowiada, by nie patrzeć wstecz, ale tak się nie da. Jasne, można się czemuś poświęcić w 100%, np. pasji, albo pracy, ale nie da się non stop tego robić, przychodzi taki moment odpoczynku, gdzie człowiek zastanawia się nad tym wszystkim i te myśli znowu wracają. Znowu wraca poczucie winy do samego siebie; "czemu tak to wygląda? Czemu robiąc coś co lubisz nie odczuwasz pełni szczęścia? Dlaczego nie masz przyjaciół? Co robiłeś w młodości?" i wiele podobnych pytań bez odpowiedzi. Być może nie jestem w tym jedynym i nie tylko ja wyrzucam sobie co jakiś czas takie rzeczy. Oczywiście, gdy człowiek się jakoś odizoluje od świata zewnętrznego i ma kontakt z ludźmi jedynie w pracy lub w markecie to jest ok - nie myślisz o tym. Jednak gdy wyjdziesz gdzieś dalej i zauważysz te gromady beztrosko żyjących dzieci to już wszystko wraca. Przynajmniej u mnie.

W czasach szkolnych uległem szkolnej propagandzie, że bycie grzecznym się opłaca. Nic bardziej mylnego. Wierzyłem, że dobre oceny, wzorowe wychowanie na świadectwie i bycie pokornym uczniem jest jakimś przepisem na sukces, że to mi się kiedyś odpłaci. Wierzyłem również, że dzieciaki, które mnie prześladowały, w dorosłym życiu zamienią się rolami z takimi jak ja, i to my będziemy dyktować im warunki, np. w pracy. GÓWNO PRAWDA, tak się stało może w jednym przypadku na milion, a reszta to jest wyimaginowany świat z filmów i bajek. Gdy patrzę teraz na tych wszystkich moich rówieśników, którzy w czasach szkolnych mieli #!$%@? na wzorowe zachowanie, czy na tych którzy mnie prześladowali, to widzę po prostu szczęśliwych ludzi, szczęśliwszych ode mnie, którzy wiedzą jak sobie radzić w życiu. Mają swoje grupki utarte od czasów szkolnych i wspominają czasy beztroski.

Na moją sytuację składa się wiele składowych, #!$%@? środowisko, bieda, brak ojca w wychowaniu, słaby wygląd (który skutkował tym, że stałem się ofiarą prześladowań). Tylko co pozostało zrobić? Najbardziej to mi brakuje takiej grupki znajomych z którymi mógłbym coś porobić, jakiś grill, wspólny wypad gdziekolwiek. A tak człowiek musi szukać randomów na grupkach, aby pojechali z nim pochodzić po górach, a i tak w tym roku nie udało się znaleźć nikogo. Aktualnie mam miesiąc przerwy od jakiejkolwiek pracy i niby to jest ten czas beztroski, mam odłożone trochę grosza, ale co z tego, to nie jest to, człowiek i tak się martwi jak głupi, że nie starczy, że za dużo wydał... Obiektywnie to 23 lata to nie jest dużo, to wciąż młody człowiek, ale wewnątrz, to czuję jakbym miał z 50. Czy jestem z tym sam?

PS. Jak zwykle, miało być parę zdań, a wyszło opowiadanie, ale może chociaż ktoś to przeczyta do końca :)
#feels #samotnosc #depresja #przemyslenia #psychologia
  • 6
Imo 23 lata to JEST starość - od tego momentu twoje życie się już wgl nie zmieni. Straconego dzieciństwa nigdy nie odzyskasz i wiem po sobie, że już na zawsze to będzie się na tobie odciskało.