Wpis z mikrobloga

Byłem wczoraj na Dragon Ball Super: Superhero... matko kochana, jaki to był fabularny śmieć. Scenariusz tak pretekstowy oraz pozbawiony sensu, rąk i nóg. Pierwsze 20 minut filmu można by wyciąć, albo skompresować w jedną minutę, bo ten fragment był nudny i przeciągnięty. Plany Magenty i jego spotkanie z Hedonem, to najgorszy moment filmu. Na szczęście trochę całość ratowały postacie, a przede wszystkim Piccolo, który tutaj był w sumie centralnym bohaterem. I w ogóle by się chciało więcej relacji naszego zielonego aliena z Gohanem. Szatan Serduszko jest tutaj bardziej dla niego ojcem, dziadkiem dla Pan i teściem dla Videl niż Goku był kiedykolwiek xD

Serio - relacja między Gohanem z rodziną a Piccolo powinna być tutaj 100% focusem. I cameosy reszty wojowników totalnie zbędne: szczególnie fragment z Vegetą i Goku. Na cholerę to tutaj było, skoro nijak się z głównym wątkiem nie wiązało? Zamiast tego zobaczyłbym trening Gohana z Piccolo, podczas którego powinni odblokować swoje nowe moce, bo rozwiązanie power-upu tego drugiego w filmie było bardzo, bardzo meh.

Ogólnie bałem się tej animacji CG, ale ostatecznie nie było źle. Co prawda poza walkami bolała mnie w oczy, ale gdy wchodziło mordobicie, to się oglądało to bardzo dobrze. Chociaż potencjału kamery w trójwymiarowej przestrzeni nie udało się wykorzystać w pełni.

Mimo wszystko - wyszedłem całkiem zadowolony z seansu, ale nie przekonał mnie do tego, by znów zabrać się za DB Super (nie przepadam za tą odsłoną DB dość mocno). Ale może moje 20 zł na bilet dołoży cegiełkę, że dostaniemy One Piece RED lub nadchodzący film Shinkaia w szerokiej dystrybucji... ech, marzenia.

#anime #dragonball
#animedyskusja
jaqqu7 - Byłem wczoraj na Dragon Ball Super: Superhero... matko kochana, jaki to był ...

źródło: comment_1661235758qajRsT6AkUX8q6EJmrUaQS.jpg

Pobierz
  • 10
@kruzd: JJK0 jest w top15 pod względem box office w Japonii i ma prawie 200 milionów USD box office światowego. Sprzedało się lepiej niż którykolwiek Dragon Ball.
To że kojarzę istnienie czegoś takiego jak Dragon Ball, nie znaczy że pójdę na film, który jest kontynuacją 100-odcinkowej serii i filmu. Poza tym, jak ktokolwiek ogląda bajki z jakąkolwiek częstotliwością to zna JJK chociażby z nazwy.