Wpis z mikrobloga

Światowa Wieśniaczka
Część I: Bogini Erasmusa

#harlekinydlaprzegrywow


* * *

-No i jesteśmy!

Zapiszczałam na płycie lotniska – pierwszy raz w życiu byłam za granicą. Wraz z moim bratem bliźniakiem dostaliśmy się na program Erasmus+ do Walencji w Hiszpanii. Byliśmy z ubogiej rodziny z małej wioski, mieliśmy dobre oceny więc pojechaliśmy z „góry” listy – teraz tylko musimy odpowiednio wykorzystać to, że byliśmy w tak pięknym miejscu tak daleko od domu: rodziców, przyjaciół, znajomych…

-Hello my friends! I will take you to…

Wiele się nasłuchałam od kuzynki o tym, co się działo na takich wyjazdach – imprezy od samego rana, na zajęcia nie trzeba było nawet chodzić a i tak na koniec semestru wpisywali 4 albo 5… oraz dużo seksu. Moja kuzynka przez cztery miesiące spała z 15 facetami z całego świata – jeden był lepszy od drugiego! Wstydziłam się o tym myśleć, ale w głębi siebie też chciałam tego spróbować… Ale czy się odważę?

Jako że dotarliśmy późnym wieczorem, to pierwszego dnia tylko rozpakowaliśmy walizki i poszliśmy się spać – wypiliśmy jedynie po symbolicznym drinku. Drugiego dnia, gdy już załatwiliśmy formalności, poszliśmy na naszą pierwszą imprezę. Mój brat nie był chętny – on studiuje coś trudnego i rzeczywiście musi się uczyć, a nie tylko być na liście, więc nie chciał iść na pierwsze zajęcia niewyspany i na kacu. No ale przekonałam go, żeby ten jeden raz odpuścił – w Polsce nie raz chodził na uczelnię w stanie mocno wczorajszym, więc niech nie przesadza…

Ubrałam się w najlepsze ciuchy – dziękuję ci Panie za lumpeksy – wymalowałam lepiej niż na studniówkę i uderzyłam… Sama nawet nie wiem, gdzie – ważne, że było dużo ludzi oraz darmowy alkohol i jedzenie.

Od razu stałam się gwiazdą!

Miejscowe dziewczyny oraz te z innych krajów, nie miały przy mnie żadnych szans – byłam od nich wyższa, szczuplejsza, miałam ładniejsze cycki eksponowane przez największy na imprezie dekolt, a moja skóra była niemal biała, podczas gdy tamte były od „mocno opalonych” do „czarnych jak noc”. Prawie same niskie, ciemnoskóre, utyte brunetki o czarnych oczach - brzydkie, aseksualne, całkowicie nijakie i ja, wręcz świecąca wśród nich zielonooka, cycata blondynka o długich nogach i głębokim wcięciu w talii.

Stałam się Boginią – niektórzy wręcz dzwonili po swoich kolegów, aby „przyjechali na imprezę i zobaczyli najpiękniejszą kobietę na świecie”. Nim wybiła północ, w mieszkaniu znajdowali się niemal sami młodzi, przystojni i wysportowani mężczyźni z całego świata.

Podziwiali mnie – byłam prawdziwą gwiazdą, a moim numerem popisowym było to, ile mogłam wypić. Większość z nich miała bardzo słabe głowy i nikt nie mógł uwierzyć, że taka „chuda dziewczyna” może sama wypić butelkę wódki – dosłownie po każdym drinku bili mi brawo! Cóż za cudowni ludzie…

To nie był inny świat, a wręcz inna galaktyka. Jeszcze rok temu „impreza” oznaczała picie bimbru z plastikowych kubeczków, siedząc na rampie opuszczonego magazynu na obrzeżach byłego PGR-u, sikanie po krzakach i zajadanie się tym, co akurat wyniosło się z domu. Popijawa z ludźmi, których znało się lepiej niż własną rodzinę, gdzie wszyscy byli poubierani w przechodzone jeansy, rozciągnięte koszulki i rozpadające się buty…

A tutaj? Wszyscy piękni, młodzi, światowi… No i to miejsce! Nie piłam patrząc na pole, za sobą mając krzaki – piłam z widokiem na ciepłe morze, za sobą mając Koloseum…

Czułam się jak w bajce, a każda bajka potrzebuje nie tylko księżniczki, ale i księcia.

Po północy byłam już mocno wstawiona – mój brat zacznie mniej, więc chcąc zgrywać „tego dobrego” wziął mnie pod pachę i próbował zanieść do akademika, w którym spaliśmy – jednak ja nie chciałam wracać, a moi nowi koledzy bardzo pomagali mi w tym, żeby tam zostać.

Koniec końców brat odpuścił i wrócił sam. No cóż – na jedną dziewczynę wypadało tam kilku chłopaków, a nie był ani najwyższy, ani najbardziej czarujący – nie mówiąc już o tym, że w porównaniu do innych był chudy jak patyk i blady jak ściana…

Ja zostałam dłużej – a wręcz do końca. Poderwał mnie Murat, wysoki, wysportowany prawie trzydziestoletni Turek… Nie wiem, co robił na studenckiej imprezie, ale to nie miało znaczenia. Wyszliśmy razem w okolicach czwartej rano, po czym zabrał mnie do mieszkania, które wynajmował wraz ze sowimi kuzynami.

To, co do mnie mówił, to jak pachniał, to jak wyglądał… Nigdy nie widziałam tak pięknej, gęstej brody, tak lśniących włosów, czy tak głębokich, namiętnie spoglądających na mnie oczu. On nie rozbierał mnie wzrokiem – on mnie nim wręcz penetrował.

Rozmawialiśmy tak długo, jak długo szliśmy do jego pokoju – tam słowa zamieniły się w pocałunki oraz czyny.

Kochaliśmy się wystawnie na skromnym łóżku pod oknem z widokiem na morze, a wschód słońca oświetlał nasze ciała. Nie pamiętam za dużo z tej zabawy – wiem, że było mi bardzo dobrze, że krew wręcz gotowała mi się w żyłach z pożądania a umysł rozpływał z rozkoszy…

Wstałam w okolicach obiadu – Murat chciał, abyśmy powtórzyli to, co połączyło nas przed snem, jednak na trzeźwo nie byłam aż tak otwarta i śmiała… Na szybko ubrałam się i lekko zawstydzona, na największym w życiu kacu, wróciłam do akademika w imprezowym stroju przez tętniące upalnym dniem miasto – na szczęście miałam zapisany jego adres oraz naładowany telefon. Umyłam się, zjadłam co było pod ręką i ponownie zasnęłam…

Obudził mnie brat po tym, jak wrócił z uczelni. Był „zły” ale tylko machnęłam ręką.

Czy miałam moralniaka? Nie. Miałam 19 lat i niejedną przygodę za sobą. Nawet chwilę porozmawiałam o tym przy wieczornym winie z moją współlokatorką – śmialiśmy się z tego, że swoje dziewictwo straciłam mając 16 lat z dziesięć lat starszym facetem, za kolację w McDonaldzie. Zjedliśmy po zestawie, na deser kupił mi McFlurry a potem rozdziewiczył w swojej starej BM-ce zaparkowanej w lesie pod miastem w środku letniej, bezchmurnej, gwieździstej nocy… Spotykałam się z nim do końca wakacji, bo tyle czasu siedziałam wtedy u babci w mieście, a potem wróciłam do siebie. W liceum miałam później dwóch chłopaków, dwa przelotne romanse i teraz jestem tutaj, już po swojej „inicjacji”.

Po długiej rozmowie, krótkim spacerze po okolicy i „butelce wina na głowę” znów poszłam spać – to dopiero początek mojej kilkumiesięcznej przygody, a już wydarzyło się tak wiele. Ciekawe, co przyniosą kolejne dni…?

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

* * *

Jeszcze nie mam szkicu na dalszą fabułę – jak ktoś ma jakieś ciekawe historie z Erazusa to miło, jeśli się podzieli – może coś mnie zainspiruje tak, aby druga część była bardzo mocna, ale też i w miarę realistyczna ( ͡° ͜ʖ ͡°)

* * *

Mało? Poprzednie opowiadania znajdziesz na tagu: #harlekinywq

Chcesz czegoś dłuższego? Kilka opowiadań z małą pomocą wydałem w wersji papierowej w 2022 roku
Tutaj można poczytać recenzje

Polecam bardzo, obiecuję, że całość swojej doli wydam na głupoty ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

* * *

#przegryw #blackpill #zwiazki #pasta #seks #polska #p0lka #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #sztukanowoczesna #tinder #erasmus #studbaza #podrywajzwykopem #chadowezycie #piszzwykopem #ksiazki
  • 9