Wpis z mikrobloga

#bekazpisu #patologiazmiasta
sprawa zamordowanego dziecka z Częstochowy przypomniała mi pewną historię z okolicy, znaną mi osobiście. Historia z powiatu #piaseczno
Pewna różowa dostała srogi łomot od męża. Łomot na tyle srogi, że sikała krwią. Pracodawcy stanęli na wysokości zadania i 3h po ujawnieniu tego faktu w pracy - opowiedziała co się stało - była już po zeznaniach na policji, a pani doktor z lokalnej przychodni założyła rodzinie niebieską kartę.
Od tego czasu system nie zawodzi, mops, dzielnicowy, poinformowana szkoła (przy okazji dzieci dodały, że stary je również leje), kuratorzy i sam już nie pamiętam kto jeszcze. Przez pierwszych pare tygodni po ujawnieniu tego zdarzenia to drzwi im się w domu nie zamykały.
Sprawcę system dość mocno wziął za ryja. Narazie zachowuje się ok, ale jak dla mnie to tylko dlatego, że jakiekolwiek ukaranie oznacza z automatu stratę pracy. Jak dla mnie typ jest chory, ale ja nie o tym.

Czy w #chlewobsranygownem to istnieją jakieś dwa systemy? Dlaczego po jednym łomocie pod #warszawa wszystko działa naprawdę dobrze, a tego dzieciaka katowano długo, bezwględnie i wszyscy tam mieli to w dupie?
  • 2
@mitatuyo w systemie pracują ludzie.
Moja różowa, gdy jeszcze pracowała w tym syfie, sama #!$%@?ła się do rodziny na interwencję bo wiedziała że stary #!$%@? zajmuje się dzieckiem.
Ale jej się chciało. Za to ewidentnie nie chciało się ani policji, ani ludziom z ops (a ci mieli ledwie kilometr), bo czekała godzinę na "wsparcie".