Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mam prawie 30 lat na karku. Zmarnowane na wsi w Polsce B, a nawet C. Głównie przez starych. Ojciec alkoholik (nie żyje już). Matka zawsze trzymała mnie pod kloszem.

- Nie mogłem nikogo zaprosić bo ona sobie nie życzyła nikogo w swoim domu.
- Nie mogłem iść na żadną imprezę bo alkohol i narkotyki.
- Z każdego wyjścia, nawet na głupie zakupy musiałem sie spowiadać, gdzie i po co idę, na jak długo itd.
- Studniówka? Chyba cie poj$%bało. Za 350zł (tak, tylko tyle wtedy kosztowało) to ty będziesz miał jedzenia na cały miesiąc.
- Hajs z komunii? Zapomnij. Poszedł na opłaty a przecież mieszkasz też w tym domu. Tak ku$%wa masz pier$%olone 10 lat to przecież powinieneś sie dokładać. Najlepiej to do pracy iść ulotki roznosić.
- Kieszonkowe zbierane całe życie od wujków i ciotek (lekko ponad 3k co na tamte czasy było sporo) - zaje$%any podstępnie.
- Wycieczka do kina za 10zł? Nie, nie to za dużo. Film można obejrzeć w TV (a nie... czekaj.. nie wolno marnować prądu na głupoty. Oglądamy tylko wiadomości o 19:30 i prognozę pogody)
- Zakupy z allegro wszystkie kitrane w ukryciu bo byłaby awantura że wydaję na głupoty. Niestety nie było paczkomatów wtedy więc trzeba było pilnować listonosza. Teraz też mało lepiej. Nie mogę pochwalić się nowym ciuchem czy telefonem bo wiem że będzie 20 pytań i dogadywanie: ale żeś głupi..
- Oczywiście nie muszę wspominać że nie byłem ani razu na wakacjach czy feriach. Nawet na żadnej kolonii mimo że mi przysługiwała za darmo.
- Wspieranie lvl100 - nie wychylaj się, nie uda się, dobrze jest jak jest itp. itd.

Długo by tu wymieniać ale nie to jest głównym tematem tego postu.

Otóż planuję za miesiąc wyjechać za granicę do pracy. Generalnie wszystko załatwione łącznie z transportem. Czy sobie poradzę? Pewnie nie. Nie ważne. Chcę po prostu spróbować innego życia. Zaryzykować niz gnić w tej norze.

Matka mi próbuje wjechać na sumienie. Twierdzi że nie mogę jej zostawić bo ona sobie nie poradzi. Nie ma auta, nawet na rowerze nie umie jeździć a do miasta daleko. Do pierwszego sklepu ze 4 kilometry. Oczywiście żadnych koleżanek nie ma bo "pewnie będą coś chciały w zamian". Izolacja społeczna mocno.. Ja twardo stoję przy swoim ale boli mnie naprawdę to że ona już nawet nie kryje się z tym że BARDZO CHCE ŻEBY MI TAM NIE WYSZŁO. Ona będzie się modlić za to żebym nie dał rady. Serio.

Tak dokładnie powiedziała dziś. Powiedziała że ma nadzieję że tam będzie mi źle i wrócę z podkulonym ogonem do niej bo jak twierdzi tu mi niczego nie brakuje. Mam dach nad głową, jedzenie. No i tyle by wymieniać.

A czego nie mam?

- ani jednego znajomego (samotność mnie zżera)
- dziewczyny nigdy nie miałem. Zresztą nie wyobrażam sobie sprowadzić jej tu do domu. Zawsze relacje d-m były tematem tabu. Słowo seks nie padło nigdy w tym domu. Zresztą tu nie ma żadnych kobiet. Na tinderze ze 2 w promieniu 15km.
- pracy za godne pieniądze
- pierd$%lonej ciepłej wody do mycia bo oszczędzamy na ogrzewaniu i jest letnia woda że ciężko się w tym myć.

Nie mam tu żadnych perspektyw. Nawet na jednego znajomego. Równe 0%. Nawet nie 0,01% tylko 0%. Wiem to. W szkole byłem lubiany. Nie jestem jakimś aspołecznym dzikusem (chociaż tak będzie niedługo najwyraźniej). Nie mam też jakichś defektów w wyglądzie. Ale mentalnie siedzę na glebie i nie potrafię się z tego wydostać.

Moje największe marzenie to USAMODZIELNIĆ SIĘ na tyle żeby nie musieć tutaj wracać. Nawet jakbym miał mieszkać w chatce z gówna (nie są mi straszne takie warunki bo całe życie w biedzie). Ale boje się że nie dam rady bo koszty życia cholernie duże. Boje się że wyląduję na ulicy bo mnie nie będzie stać na mieszkanie. Fizycznie też nie jestem jakimś koksem a praca za granicą na pewno lekka nie jest.

Nie wiem czego oczekuję po tym wpisie. Chyba zwyczajnego potwierdzenia że powinienem tak zrobić jak planuję. Może ktoś miał podobną sytuację. Zupełnie nie mam kogo się doradzić.

PS Nie jesteśmy żadną patologią. Na zewnątrz nic nie widać. Nie kłócimy się. Nie ma ani grama krzyku z jej i mojej strony. Po prostu czuję że matka przez te wszystkie lata wykastrowała mnie mentalnie tak że zacząłem wierzyć że nie mam szans na inne życie i przywyknąłem do tego. Czasem myślę że wolałbym nawet żeby były awantury bo mógłbym wyrzucić z siebie to co mi leży na sercu. Nawet bym chciał żeby sama mnie wyj#$ebała z domu. Wtedy zebrałbym jaja w garść i może bym zaczął żyć jak człowiek. Teraz już trochę za późno ale jeszcze wierzę w zmianę. Czuję że to taki ostatni moment. Ta psychologiczna granica 30 lat (urodziny w listopadzie) też robi swoje. Czuję że jak teraz sie poddam to już nigdy się nie uda i zostanie tak jak jest.. Dzięki za przeczytanie.

#przegryw #zalesie #niebieskiepaski #rozowepaski #logikaniebieskichpaskow #patologia #dda #depresja #samotnosc #tinder



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: razzor91
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 56
Twoja mama ma swoje życie a ty masz swoje i każdy ma jedno. Ona dokonała swoich wyborów a ty dokonujesz swoich. Za swoje wybory każdy jest odpowiedzialny indywidualnie ona za swoje a ty za swoje. Nie jesteś jej nic winny. Tak naprawdę to ona nie myśli o tym żeby Tobie było dobrze tylko żeby ona się czuła komfortowo. Ty trochę wyczuwam jakby masz moralniaka że się bierzesz za siebie a nie powinieneś
@mirko_anonim: Powodzenia Mirku, życzę ci, żeby ci się udało i żebyś nie musiał nigdy wracać do matki.

Podzielę się swoją historią, może zainspiruje cię żebyś spiął poślady bez względu na wszystko. Bo ja też miałem jedną taką "ostatnią" szansę żeby się wyrwać od rodziców przed 30 i byłem zdecydowany na amen, ale koniec końców gadanie matki zwyciężyło i się poddałem. Teraz wiem, że już nigdy nie uda mi się z tym
@mirko_anonim: uda Ci się spokojnie. Za granicą jedynie po jakimś czasie gdzie trudniej nawiązać relacje że względu na bariery językowe (chyba, ze bedziesz pracować tylko z Polakami), może być dołujące ( mi było ciężko i tęskniłem powrotem, a pracę miałem fajną biurową) to wtedy nastaw się, że to tylko zarobek, odłóż jakąś kupkę i wróć do PL ale tylko większego miasta. Na
zadupiu jak nie masz znajomych i perspektyw to się
@mirko_anonim Mirku, piszesz całkiem z sensem i trzymaj się planu bo sam wiesz najlepiej co jest dla ciebie dobre. Na pewno nie wszystko wyjdzie jak planowałeś bo nie jesteś nauczony normalnego, samodzielnego życia ale dopóki masz nadzieję na lepsze życie i chęci do nauki to dasz sobie radę, serio.
@mirko_anonim: Powodzenia! Na pewno dasz radę! Ogarnąłeś pracę i wyjazd, to już jest bardzo dużo. Rób to co jest najlepsze dla Ciebie, a nie dla innych. Każdy jest kowalem swojego losu.
A praca jak Ci sie nie spodoba, to się nie poddawaj i szukaj tam następnej, jak już wyjedziesz to zrób wszystko, żeby tam zostać. Pozdrawiam :)
@mirko_anonim: panie #!$%@? stamtąd i nawet się nie oglądaj. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaką ulgą odetchniesz za 2 miesiące jak będziesz siedział w pokoju z grzybem, współokatorami za ścianą i pił sobie piwo oglądając coś na świeżo kupionym telewizorze. Popłaczesz się ze szczęścia, a to będzie jeszcze syf a nie życie, dopiero początek.

Ja nie miałem aż tak źle i wyjechałem nieco wcześniej (25 lat) i nie bardzo już pamiętam