niecałe 3 lata temu, to była piękna słoneczna niedziela, byliśmy z bratem na burgarach na mieście. Żarliśmy, smialiśmy się i planowaliśmy imprezę urodzinową dla naszej mamy w przyszłym miesiącu. We wtorek odebrałem telefon, policja chciała się ze mną zobaczyć. Powiedzieli mi, że mój brat wynajął pokój w hotelu i w wannie podciął sobie żyły. Do teraz nie mogę się po tym pozbierać.
@Tutaj-wpisz-haslo: Też to zauważyłem... masakra. Być może dlatego większość z nich udawała takich, być może dlatego, że dalej w społeczeństwie nie ma przyzwolenia na słabość mężczyzn.
Ta faza depresji, w której ktoś siedzi smutny, obojętny i wycofany jest wbrew pozorom najbezpieczniejsza w całym jej przebiegu. Najbardziej krytyczny moment to ten, w którym człowiek odczuwa początkową poprawę, np. zaczyna leczenie - jeszcze ma depresję i już ma siłę na to, żeby targnąć się na swoje życie.
@Nowystaryziel: Mój kumpel niestety tak skończył. Nie zwracał uwagi na rozwijającego się czerniaka, bo miał depresję przez toksyczną rodzinę, która traktowała go gorzej przez jego problemy zdrowotne. Zmarł w wieku 23 lat.
@lujemujedzikieweze: w mojej opinii najlepszym rozwiązaniem byłoby właśnie zrezygnowanie ze stosowania terminu "depresja", który prowadzi do autonaznaczenia i nierzadko pogorszenia stanu samopoczucia. Dajmy na to ktoś ma obniżony nastrój, który może mieć wiele przyczyn. Ale zaczyna czytać o tej "konkretnej" depresji, która w opisach przebiega niemal tak samo u każdego na nią "chorego". I wtedy taki człowiek, w skutek autosytgmatyzacji zaczyna utożsamiać się z tym, co akurat o depresji przeczytał,
@srednibrat: To też, ale moim zdaniem należy zacząć od zrobienia czegoś ze stygmatyzacją leczenia psychiatrycznego czy psychoterapii. Ludzie często rezygnują z szukania pomocy bo boją się, że środowisko tego nie zaakceptuje, że zostaną odebrani jako słabi albo wrzuceni do jednego worka z jakimiś wariatami. W obliczu tego ludzie sami próbują sobie pomóc i nierzadko dzieje się to, o czym napisałeś.
Panowie nie bójcie się psychologów/psychiatrów. Od tego oni są żeby wam pomóc. Ja też kiedyś myślałem, że antydepresanty biorą tylko ludzie chorzy psychicznie, czuby, itp. To są zwykłe leki, tak samo jak boli Cię głowa i bierzesz coś przeciwbólowego, tak samo przy depresji bierzesz odpowiednie leki. Sam leczę się i widzę ogromną poprawę, ale to proces długotrwały. Stosowałem chyba z 5 różnych leków, zanim znalazłem coś co mi pomogło.
Nie wiem czemu ale po oczach poznaję kto jest w depresji. Nie ma tego blasku jest mrok i pustka. Znacie ten moment, kiedy oczy "się śmieją"? Mimo, że sie nie uśmiechasz. Wtedy widać, że człowiek jest szczęśliwy. Osoba w depresji będzie się maskować ale oczy zawsze powiedzą prawdę.
Niejednemu samobójcy otworzyłem w ten sposób oczy, uświadamiając mu to.
To co robsisz ludziom jest bardzo szkodliwe. Zasiewasz w nich strach przed śmiercią, który wynika tylko z tego, że boją się że śmierć to nie koniec. To jest jeden z najbardziej parszywych religijnych dogmatów. Po śmierci jest tak jak przed narodzinami - kogoś niepokoi myśl co z nim było jak go nie było na świecie? Nie, bo to nielogiczne
Komentarze (422)
najlepsze
Depresja to cichy i podstępny zabójca.
źródło: comment_1665836854ZOnNsA2Lr9HrutbtwYuDiE.jpg
PobierzTo co robsisz ludziom jest bardzo szkodliwe. Zasiewasz w nich strach przed śmiercią, który wynika tylko z tego, że boją się że śmierć to nie koniec. To jest jeden z najbardziej parszywych religijnych dogmatów. Po śmierci jest tak jak przed narodzinami - kogoś niepokoi myśl co z nim było jak go nie było na świecie? Nie, bo to nielogiczne
Po ustaniu procesów życiowych organizm staje się martwy, po czym następuje jego putrefakcja. Nic poza
źródło: comment_1665824443rK9MFHZvnYkOWfWzpg1OmP.jpg
Pobierz