Taka poranna refleksja, bo lubie narzekac: jak to jest, ze mimo, ze sesja juz sie skonczyla, ja nadal nie mam ochoty na to, by zrobic sobie normalne jedzenie? Wczesniej nie bylo z tym problemu, a teraz... teraz przepuszczam pieniadze na krokiety z supermarketu i eksperymenty z kuchnia wloska (notabene makaron i przecier pomidorowy - przepyszne!). Moja kieszen sie wstydzi, a sumienie 'biednego' studenta az skwierczy pod czupryna. Mam moralniaka z powodu tak