Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie mam już siły. Moje problemy zaczęły się jakoś na początku liceum. Oprócz samej zmiany otoczenia miałem jeszcze trochę innych „przygód" (zmiana szkoły na samym początku). Nie wiem czy to przez to czy coś innego było powodem ale wpadłem wtedy w jakąś depresję czy coś w tym rodzaju. Wciąż byłem smutny, zestresowany. Przychodziłem do domu i od razu kładłem się spać (nie chciało mi się nawet jeść obiadu). Praktycznie w ogóle nie potrafiłem odczuwać radości (miałem taką ciągłą pustkę w sobie, teraz nawet ciężko mi to opisać). To było nie do zniesienia. Doszło do tego, że straciłem zainteresowanie wszystkim nawet swoimi pasjami, którymi do tamtej pory zajmowałem się bardzo mocno i do których przywiązywałem ogromną wagę (nawet uczyłem się na własną rękę wykraczając poza szkolne programy, dzięki temu nigdy nie miałem większych problemów z nauką, a nawet byłem "w czołówce” osiągając dość znaczące sukcesy). Byłem załamany, nie wiedziałem jak sobie pomóc.
Z czasem (2 a szczególnie 3 klasa) trochę się to osłabiło. Sytuacja polepszyła się, powróciły zainteresowania, znów pojawiły się jakieś sukcesy. W 3 klasie miałem już dość dobre stosunki z "nowymi" kolegami (przed liceum prawie w ogóle nie miałem problemów z kontaktami, występowałem publicznie itp.), zarysowane plany na przyszłość itp. I choć wciąż miałem słabsze momenty, czasem dopadały mnie lęki, czarne myśli to nie było porównania do początku liceum. Myślałem, że już będzie dobrze, że z tego wyszedłem.
Obawy znów wróciły kiedy zacząłem myśleć o studiach jednak przez wakacje starałem się aż tak na tym nie skupiać. Od października zacząłem kierunek, na który chciałem i planowałem iść (obecnie rozważam jeszcze lekką zmianę ale "w tym samym obrębie" nauk). Wraz z wyjazdem z domu znów powróciły lęki, smutek, depresja. Przerażają mnie najdrobniejsze wyzwania od nauki na studiach przez lekkie niezrozumienie omawianych kwestii (chociaż pewnie dałbym sobie radę bo to moje zainteresowania od dawna, nawet czytałem podręczniki akademickie jeszcze w gimnazjum/liceum) aż po mieszkanie w innym miejscu i życie codzienne. Odczuwam, na zmianę, lepsze momenty i dołki kiedy to płaczę i mam ochotę to wszystko rzucić (choć to dopiero pierwsze tygodnie). Znów moje zainteresowania przestały być takie atrakcyjne. Ciągle myślę tylko o tym żeby wrócić do domu na weekend. Mam coraz większą chęć popełnić samobójstwo choć niczego takiego nie planuję (to niezgodne z moimi przekonaniami). Teraz mam wrażenie, że moje problemy tak naprawdę nigdy się nie skończyły tylko na pewien czas nieco ucichły. Nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam. Pomóżcie. Jak mam sobie z tym poradzić?

#depresja #psychologia #nerwica #pomocy #uczucia #szkola #studbaza

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 4
OP: @troloking: sorry, nie rozumiem do czego nawiązujesz. Po prostu chciałem powiedzieć, że przed liceum robiłem naprawdę dużo fajnych rzeczy i byłem, na ogół, szczęśliwy, a od 1 klasy liceum stało się ze mną coś okropnego. Nie miałem na nic ochoty, tylko spać i ewentualnie siedzieć w internecie. Telefonów od znajomych nie chciałem odbierać (jakoś się bałem tych rozmów) ani nigdzie wychodzić. Nie taki zwykły smutek tylko okropny brak chęci