Wpis z mikrobloga

@hellyea:

Nie przemawiają do mnie argumenty- nikt nikogo nie zmusza do mieszkania w takim miejscu, a mieszkańcom innych miejsc nie ma to w czym przeszkadzać.

Ale nikt nie podnosi w uzasadnieniu takich zapisów takich argumentów.

Tam padają inne argumenty:
-zatrzymanie procesu "gettoizacji" miasta, grodzenia nowych osiedli deweloperskich
- tworzenie przeszkód w przestrzeni, utrudniających komunikację, dojście na przystanek czy do szkoły

Zresztą -- to artykuł sprzed półtora roku -- można sobie zweryfikować
@hellyea:

właśnie te argumenty do mnie nie przemawiają.

Trudno. Grunt, że do socjologów i urbanistów przemawiają a zjawisko jest celem badań i opracowań naukowych.

Na przykład:
https://sklep.architekci.pl/gettoizacja-polskiej-przestrzeni-miejskiej.html
http://www.ejournals.eu/pliki/art/12432/pl
http://www.sse.geo.uni.lodz.pl/uploads/space10/tobiasz.pdf -- to nawet na podstawie Twojej Łodzi.

Ogólnie to negatywnych efektów społecznych wynikających z parcelizacji miast jest więcej niż pozytywnych, więc miasta zaczynają się przed tym bronić.
Patologia, przecież ogrodzone osiedle to jeden z największych plusów danego osiedla. Można puścić spokojnie dziecko do czystej piaskownicy, zamiast do ogólnodostępnych, gdzie ludzie szczają i piją + ogólnie jest bezpieczniej na takim osiedlu. Fakt, że gdyby na końcu osiedla byłaby mała bramka, to bym nie musiał tyrać prawie 10 min na około i wszędzie miałbym bliżej ale to nic w porównaniu z plusami takiego osiedla
@hellyea:
@pawelczixd: takie osiedla często wyglądają dużo lepiej ze względu na to, że są grodzone (brak wandalizmu, pomazanych ścian etc.). Lokale usługowe często funkcjonują w obrębie takich osiedli normalnie. Zresztą- często właśnie one szpecą toną januszowych reklam i szyldów każdy z innej parafii. Nawet jak nie ma usług w obrębie osiedla zamkniętego- są tuż obok. Nie wiem też co masz na myśli pisząc „utrudniony dostęp do wszystkiego”?
czym to się różni od grodzenia domów jednorodzinnych?


@hellyea:
Na przykład tym, że ogród dookoła domu rodzinnego nie pełni funkcji przestrzeni publicznej, jak chodniki wokół osiedla bloków. Ogradzając dom jednorodzinny nie odcinasz przestrzeni służącej ogółowi okolicznych mieszkańców, jak to się dzieje przy ogradzaniu osiedli z domów wielorodzinnych.

Ponownie -- negatywnych skutków społecznych jest więcej niż pozytywnych (które, rzecz jasna, też występują).
@Polinik: mam bardziej na myśli argumenty z przytoczonego przez Ciebie opracowania („getta biednych i bogatych”). Wg mnie osiedla domków jednorodzinnych też można by pod to podciągnąć w takim razie. A grodzone domy np. dwurodzinne ze wspólną przestrzenią „ogródkową”? (Obce rodziny)- tego też należy zabronić, żeby nie robić „getta” z przestrzenią wspólną na zewnątrz?
@szalony_baklazan: też sobie to cenię, jednak nigdy nie postrzegałam tego jako bycie lepszym poprzez mieszkanie tutaj (określenie „biedaki” jest żałosne). Mieszkanie na rakim osiedlu może być tańsze niż mieszkanie w topowej lokalizacji w miejscu nieogrodzonym albo tańsze niż dom, to nie ma nic do rzeczy. Chodzi o to, z czym ktoś się czuje komfortowo i jakie decyzje podejmie na miarę swoich potrzeb i możliwości.
@hellyea:
Ponownie ta sama odpowiedź -- przydomowy ogródek służący dwóm rodzinom to nie jest przestrzeń publiczna, grodzenie jej nie ma takiego oddziaływania jak odgrodzenie przestrzeni służącej dziesiątkom rodzin i setkom ludzi.

Nie chcesz wierzyć argumentom, które przemawiają przeciwko masowemu grodzeniu miast -- Twoja sprawa, grunt, że socjolodzy i urbaniści dostrzegają problem, badają go, wydają opracowania a osoby odpowiedzialne za rozwój miast biorą ich wnioski pod uwagę. ¯\_(ツ)_/¯
zawsze można budować z wewnętrznym dziedzincem i po i problemie


@kaaban: jeśli nie jest monitorowany przez ochronę to dopiero wtedy zejdzie się menelstwa. A jeśli jest monitorowany to czym innym jest jak nie ogrodzonym osiedlem. Dodatkowo ciemno w tym dziedzińcu jak cholera...
@kaaban: nie byłabym pierwsza za zmianami, bo uważam, że każdy sobie wybiera gdzie chce mieszkać, dlatego mamy przestrzenie o różnej charakterystyce i lokalizacji. Nie jestem za tym, żeby wszystko było grodzone, jestem tylko przeciwna temu, żeby zakazywać ogrodzonych osiedli, jeśli są ludzie, którym one odpowiadają (a jeszcze innym bloki/kamienice z dziedzińcem/domy w lesie/domy w mieście/nowoczesne wieżowce etc.).
@hellyea:
Zdajesz się nie zauważać, że grodzenie przestrzeni ma wpływ nie tylko na mieszkańców ogrodzonej przestrzeni ale też na ludzi mieszkających dookoła, więc argument "każdy ma wybór, nie musi się wprowadzać do ogrodzonego osiedla" pomija całkiem sytuację, że nie ma wyboru, jeżeli osiedla obok się odgrodzą i poszatkują przestrzeń publiczną.

A wpływ widać choćby na przykładzie dzieci, które nie lubią dzieci zza płota, tylko dlatego, że tamte są zza płota, więc