Wpis z mikrobloga

Mirki & Mirabelki,

Od czasu do czasu pojawiają się tu wpisy o DDA. Czasami jakaś anonimowa historia, czasem nie anonimowe przemyślenia. Sama jestem DDA i ten temat od dawna mnie fascynuje i zajmuje, dlatego, mam nadzieję z korzyścią dla niektórych z was, postanowiłam dziś rozpocząć serię poświęconą DDA. Może zainspiruje ona kogoś z was do refleksji, podzielenia się doświadczeniem, porozmawiania z drugą połówką (hehe, w sensie tę partnerska połowa, a nie jako drugie pół litra alko) i zrozumienia jej/jego.
Najbardziej ciekawi mnie jak DDA dają sobie radę w pracy. Jest to temat bardzo mało zbadany. Sądząc po tym jak ja sama walę co chwile głową w jakiś niewidoczny mur, temat ten pewnie dotyczy także innych DDA.
Dojdziemy do tego powoli. Najpierw chciałabym przedstawić wam kilka ogólnych aspektów, bazując na mojej osobistej historii. Jak to sobie wyobrażam? Mój eksperyment pisarski chciałabym zamknąć w 12 wpisach, 1 wpis/tydzień. Czasem będzie bardziej, czasem mniej naukowo. Przy każdym temacie uwzględnię znane mi badania lub odniesienia do wartych przeczytania książek. Oto lista wybranych przeze mnie tematów:

1. Czy DDA istnieje?
2. Kim jest DDA - czyli moja historia.
3. Kim jest alkoholik - historia mojego ojca.
4. Kim jest osoba współuzależniona - historia mojej matki.
5. Na kogo wyrastają DDA (role)?
6. Cechy charakterystyczne DDA (Laundry List).
7. Jakim partnerem/partnerka jest DDA?
8. DDA a praca zawodowa
9. Jakim managerem jest DDA?
10. Jakim rodzicem jest DDA?

Na wpis 11 i 12 nie mam jeszcze konkretnego pomysłu, ale jestem pewna że on się pojawi po drodze.
O tym, czego życzę wam czytając moje wpisy, już wspomniałam powyżej. Jaką korzyść oczekuje dla siebie? Sądzę, że w pierwszej linii przyjdzie mi się zmierzyć z waszym odzewem (lub jego brakiem), a to dla DDA jest trudne. Po drugie, mam nadzieję nauczyć się od was tego, czego sama nie wiem - jak radzicie sobie jako DDA w pracy i poza nią, jakie strategie wam pomogą? A po trzecie, ciekawi mnie czy to jak pisze, jest ciekawe dla innych.
Aha, każdy wpis będę tagować #dda, dzieje się na nim tak mało, że myślę, że bez problemu znajdziecie moje wpisy. Dodam też własny tag #podgorke. W kolejnych wpisach, będę również dodawać odnośniki do poprzednich.

No to gotowi? Zaczynamy!
Zanim pojawią się głosy ekspertów, że o czym to ja chcę pisać, skoro DDA nie istnieje, spieszę wyjaśnić jak to z tym DDA jest.

Niejednokrotnie już słyszałam ten postulat na mirko, a część znawców tematu odwoływała się do tego wpisu dobrze znanego niektórym z was coacha. I ma on sporo racji, wylewając niestety przy okazji przysłowiowe dziecko z kąpielą. A dlaczego, odpowiem w skrócie:

- W Polsce żyje pięć milionów DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików, alkoholiczek.
- Nie ma czegoś takiego jak klinicznie zdiagnozowany syndrom DDA.
- Istnieje zespół cech charakterystycznych dla grupy DDA, który jest dość obszerny, a sprawę komplikuje (lub nie) fakt, że podobne cechy obserwuje się u dzieci osób z innym uzależnieniem, depresją lub przemocą werbalna i fizyczną.
- DDA to po angielsku ACA (lub ACOA) , czyli Adult children of Alcoholics, organizacji założonej w 1973 w Stanach Zjednoczonych i istniejącej do dnia dzisiejszego.
- DDA/ ACA to “łatka”, która czasem pomaga (jeśli dzięki identyfikacji z określeniem, zaczynam proces pracy nad sobą, wiedząc że nie jest to nic strasznego i nie jestem sam/a) a czasem nie (jeśli służy stygmatyzacji).

Niedawno zmarł prof. Jerzy Mellibruda, nazywany bohaterem walki z alkoholizmem w Polsce. To jemu zawdzięczamy popularyzację zjawiska DDA. On sam napisał:

Określenie „syndrom DDA” sugeruje, że jeżeli ktoś jest dorosłym dzieckiem alkoholika, to występuje u niego określony zbiór specyficznych cech lub zaburzeń emocjonalnych. Ta sugestia jest często nieprawdziwa. DDA to nie jest nazwa zaburzenia, tylko stwierdzenie faktu, że ktoś w dzieciństwie wychowywał się w rodzinie, której życie było zaburzone przez patologiczne picie rodzica lub innych opiekunów.
Obserwacje kliniczne profesjonalnych psychoterapeutów oraz solidne badania naukowe pokazują, że wiele zjawisk zaliczanych do syndromu DDA u wielu DDA nie występuje, natomiast zjawiska te nieraz występują u osób, które nie wychowały się w rodzinie alkoholowej. Muszę się jednak przyznać, że pod koniec lat 80. i później sam bardzo przyczyniłem się do popularyzacji nazwy „syndrom DDA” w Polsce. Nie żałuję tego i sądzę, że było to kiedyś bardzo pożyteczne, bo po pierwsze, pomogło upowszechnić różne formy pomocy dla DDA oraz pozyskać publiczne środki na finansowanie tej pomocy. Po drugie, u DDA rozwinęło się poczucie przynależności do wspólnoty obejmującej w Polsce i na świecie ogromną rzeszę ludzi, także osób znaczących społecznie – ze świata kultury, polityki i biznesu. Po trzecie, DDA uwolniły się od deprecjonujących skojarzeń z „marginesem społecznym”.
Link do artykułu

- Pan coach ma rację pisząc, że “niezbędne jest, by taka terapia dotyczyła REALNYCH problemów danej osoby, a nie prób wyleczenia wyimaginowanego syndromu”, ale jest to truizm, bo wsparcie terapeuty zawsze powinno odnosić się do realnych problemów pacjenta, niezależnie od przyczyny szukania wsparcia.

Podsumowując zatem: Jeśli jedno, lub oboje moich rodziców było/jest uzależnionych od alkoholu, jestem DDA, ale nie cierpię na syndrom DDA (bo takiego nie ma), co najwyżej doświadczam niektórych trudności w dorosłym życiu, które są charakterystyczne dla tej grupy dorosłych.

A ponieważ mnie bardzo ciekawi z jakimi trudnościami w pracy (i nie tylko) borykają się inne DDA, rozpoczynam niniejszą serię wpisów.
Jak do tego dotrzemy i kim jestem ja, to już temat na kolejny wpis :)

#dda #podgorke #psychologia #gruparatowaniapoziomu #alkoholizm

Czy tym postem zachęciłam cię, do przeczytania następnego odcinka?

  • Tak 79.6% (43)
  • Nie 20.4% (11)

Oddanych głosów: 54

  • 6
Pisz dalej bo jest to dla mnie jak najbardziej interesujące, a z tego co widzę na liście tematów masz kilka o których bym szerzej podyskutował, więc nie mogę się doczekać. ( ͡ ͜ʖ ͡)