Wpis z mikrobloga

A propos mojego ostatniego wpisu, z ciekawą ofertą pracy dla programistów w Tesli. Tutaj ciekawy artykuł BusinessInsider'a jak wygląda rekrutacja do Tesli (aczkolwiek inne stanowiska)

Nowi pracownicy Tesli zdradzają kulisy procesu rekrutacji. Oto dlaczego rezygnują z innych firm

Dotychczas zatrudniony u Daimlera, niemieckiego producenta samochodów, inżynier miał dobrze płatną posadę, dzięki której rocznie inkasował około 100 tysięcy euro. Oprócz pensji mógł także liczyć na szereg benefitów pozapłacowych. Mimo komfortowych warunków życia postanowił zmienić otoczenie i wybrał Teslę.

Zatrudnieni w ostatnim czasie pracownicy nowej fabryki Tesli w Niemczech opowiadają o swoich doświadczeniach z procesem rekrutacyjnym. Chociaż przyszli pracownicy firmy Elona Muska mogliby zarabiać więcej u takich gigantów jak Volkswagen, BMW czy Daimler, to przekonuje ich pakiet rekompensat kapitałowych. Zatrudnieni mówią także o klauzulach poufności, rzadko pojawiających się w niemieckich kontraktach miedzy pracownikami a pracodawcami

Wszystko zaczęło się, gdy przyjął propozycję, jaką otrzymał od prezesa Daimlera Ola Kalleniusa. Program, określany mianem "złotego uścisku dłoni”, jest elementem polityki odpraw Daimlera, chcącego w sprawiedliwy dla wszystkich stron sposób ograniczyć nadpodaż swoich pracowników, których role coraz częściej przejmują maszyny.

Mający 40 lat inżynier Randolf Schnittmann (imię i nazwisko zostało zmienione) otrzyma od swojego dotychczasowego pracodawcy pakiet odpraw warty około 250 tys. euro.

Daimler oddaje Tesli swoich najlepszych pracowników

Schnitmann wspomina, że podanie o pracę dla Tesli złożył w połowie zeszłego roku. Tak jak większość jego kolegów z branży szybko otrzymał pozytywną odpowiedź.

Dynamiczne działania kierownictwa Tesli wynikają z faktu, iż w związku ze swoją nową inwestycją firma poszukuje doświadczonej, wysoko wykwalifikowanej kadry inżynierskiej. - Redukcja zatrudnienia przez firmę Daimler spadła Amerykanom z nieba - tłumaczy były pracownik niemieckiej firmy motoryzacyjnej. - Jeśli spojrzymy na to z boku, to niemiecki producent samochodów pozbywa się na rzecz konkurencji swoich najlepszych pracowników. Zastanawia mnie tylko, jaki sens widzą w tym osoby kierujące firmą - dodaje.

Niemiecki inżynier w wielu aspektach codziennego życia stosuje nowoczesne rozwiązania proekologiczne. Jego rodzina posiada dwa samochody elektryczne, a ich dom, zasilany przez panele słoneczne, posiada system gromadzenia deszczówki. Skrupulatna segregacja śmieci jest istotnym punktem codziennego życia każdego z domowników.

Jednakże ani kwestie zarobkowe, ani deklaracja Tesli, że zamierza budować pojazdy przyjazne środowisku, nie były głównym czynnikiem, który przekonał Schnittmanna do podjęcia pracy w tej amerykańskiej firmie. Jak sam wskazuje, najbardziej kluczowa z jego punktu widzenia była możliwość zarządzania w przyszłości własnym zespołem projektowym, za którego decyzje będzie odpowiadał.

Brak przywiązania do kwestii zarobków jest o tyle istotna, że w nowym miejscu pracy nasz rozmówca będzie miał o jedną czwartą mniejszą pensję i przez długi czas nie będzie mógł liczyć na dodatkowe bonusy finansowe. - To tylko pieniądze-n kwituje Schnitmann.

Z drugiej strony jednym z pozapłacowych argumentów, przemawiających za pracą dla Tesli, jest oferowany pracownikom pakiet udziałów firmy, który może zostać przez nich sprzedany po czterech latach pracy dla firmy Elona Muska. Inżynier dodaje, że na chwilę obecną wartość zaoferowanych mu udziałów "można wyrazić pięciocyfrową kwotą". Ma to niewątpliwie związek z astronomicznym wzrostem wartości Tesli, który w zeszłym roku wyniósł 700 proc. wyceny giełdowej ze stycznia 2020 roku.

"Niestandardowa” rekrutacja

Jak niemal każdy pracownik na świecie Schnitmann musiał wziąć udział w procesie rekrutacyjnym. Kilka tygodni po wypełnieniu formularza aplikacyjnego inżynier otrzymał zaproszenie na wstępną rozmowę z przedstawicielem działu HR. - W trakcie naszego spotkania zauważyłem, że Tesla szuka przede wszystkim osób o określonym sposobie myślenia - wspomina Schnittmann.

- Prowadząca rozmowę nie była zbytnio zainteresowana moim wykształceniem czy osiągnięciami akademickimi. Rekruterka chciała się raczej dowiedzieć, z jakich powodów chciałbym dołączyć do zespołu Tesli. Odniosłem wrażenie, że firma oczekuje od swoich przyszłych pracowników podzielania sposobu myślenia Elona Muska i utożsamiania się z misją przedsiębiorstwa - dodaje.

Deja vu

Kolejne etapy rekrutacji do firmy miały ten sam schemat. Spotkanie trwające pół godziny, jeden przedstawiciel firmy, każda ze stron miała pięć minut na przedstawienie się. Pozostały czas upływał na odpowiadaniu na pytania rekruterów. Na każdym spotkaniu najbardziej interesowało ich to, z którego osiągnięcia zawodowego czy zrealizowanego projektu Schnittmann jest najbardziej dumny.

Pierwsza z rozmów była prowadzona przez członka personelu, zatrudnionego w dziale, do którego aplikował nasz rozmówca. Na drugim spotkaniu inżynier odpowiadał na pytania zadawane przez pracownika wyższego szczebla. Właśnie wtedy po raz pierwszy został zapytany o to, jak rozwiązałby konkretny problem techniczny, związany z procesem budowy pojazdu. Trzecia rozmowa, prowadzona przez menadżera pracującego w oddziale firmy w San Francisco, dotyczyła tego, jak Schnittmann poradziłby sobie w przedstawionych mu przez rozmówcę niecodziennych sytuacjach.

Finalnym etapem było spotkanie z osobą odpowiedzialną za sprawy kadrowe w powstającej na terenie Niemiec fabryce Tesli. - W tym momencie wiedziałem, że jeśli w poprzednich etapach nie powinęła mi się noga, to mam tę posadę w kieszeni – wspomina Schnittmann.

Po otrzymaniu listu akceptacyjnego z inżynierem skontaktował się pierwszy z jego rozmówców, tym razem w celu omówienia kwestii płacowych.

Nasz informator zauważył, że jego kontrakt zawierał zapis, określający wynagrodzenie za nadgodziny w formie płatnego urlopu lub rekompensaty finansowej. Było to pozytywne zaskoczenie, bo spodziewał się, że dodatkowe godziny spędzane w pracy nie będą wynagradzane. Co więcej, w kontraktach jego kolegów z pracy Schnittmanna kwestia rozliczania się za nadgodziny ujęta jest zdaniem: "Za pracę poza standardowymi godzinami pracownik otrzymuje rekompensatę ujętą w ramach ustalonego wynagrodzenia”.

Rekrutacja do Tesli odbywa się "szybko i profesjonalnie"

Robert König (nazwisko zmienione), ma podobne doświadczenia z procesem rekrutacji do Tesli i warunkami finansowymi swojego angażu u amerykańskiego producenta samochodów. Posiadający doświadczenie w pracy w roli inżyniera w fabryce samochodów König zdecydował się złożyć podanie o pracę w Tesli w roli menadżera departamentu montażu.

W porównaniu z naszym drugim rozmówcom König odbył o dwie rozmowy więcej, które dotyczyły przede wszystkim jego sposobu zarządzania zespołem. Jego interlokutorzy przedstawili mu scenariusze problemów związanych z pracą grupy osób, oczekując w odpowiedzi podania przez Königa sposobów na ich rozwiązanie.

- Cały proces rekrutacyjny był szybki i profesjonalny - podkreśla König. - Już cztery dni po wysłaniu przeze mnie CV miałem umówioną wstępną rozmowę z osobami z działu HR. Kolejne spotkania odbywały się co trzy, cztery dni. Moje wykształcenie prawie w ogóle ich nie interesowało, najważniejszymi z poruszonych kwestii było moje ostatnie doświadczenie zawodowe i moja motywacja do pracy w Tesli - wspomina.

Chociaż König odmówił podania dokładnej kwoty swoich rocznych zarobków, to dowiedzieliśmy się, że będą się one wahały między 100 a 120 tys. euro rocznie. Oprócz pensji menadżer otrzyma pakiet akcji firmy warty na chwilę obecną 61,3 tys. euro.

Kontrakt zawarty między firmą a jej pracownikiem obejmuje także odprawę przedemerytalną, pokrycie kosztów transportu publicznego oraz premię za wyniki jego zespołu.

Zakaz rozmów

Wspólnym mianownikiem kontraktów obydwu przyszłych pracowników Tesli jest "klauzula o zachowaniu poufności”. Innymi słowy, nie będą oni mogli rozmawiać o sprawach firmowych z mediami i innymi podmiotami trzecimi. Jest to o tyle niecodzienna kwestia, że takie zapiski są rzadkością w kontraktach niemieckich firm zawieranych ze swoimi pracownikami. Ich obecność może wskazywać na napięte stosunki między Teslą a niemiecką opinią publiczną oraz uzasadniać obawy naszych rozmówców dotyczące ujawnienia ich tożsamości.

Niecodzienność zapisów kontraktu nie wzbudza jednak obaw Schnittmanna, na którego czeka 30 dni urlopu, 40-godzinny tydzień pracy oraz perspektywa mieszkania w Berlinie w trakcie pracy dla czołowego światowego producenta samochodów.

Angaż w Tesli był de facto spełnieniem ambicji zawodowych inżyniera który - jak sam przyznaje - nie miałby możliwości dalszego rozwoju kariery zawodowej w strukturach Daimlera. Amerykańska firma z kolei zagwarantowała mu możliwość awansu na bardziej odpowiedzialne stanowisko, odpowiadając tym samym na potrzebę samorealizacji inżyniera.

Schnittmann wspomina, że udało mu się już znaleźć mieszkanie w Berlinie, do którego zamierza się w niedługim czasie przeprowadzić. Kolejnym krokiem, jaki zamierza uczynić, będzie odwiedzenie placu budowy nowej fabryki Tesli. - Nie mogę się doczekać aż zobaczę, co mnie tam czeka - mówi.

źródło: https://businessinsider.com.pl/firmy/strategie/nowi-pracownicy-tesli-ujawniaja-kulisy-procesu-rekrutacji-dlaczego-rezygnuja-z-innych/7cm9722

#tesla #programowanie #pracait #berlin
  • 7
@Hauleth: trochę to brzmi za mocno podkoloryzowane, ciągle problemy, nic nie działa, Tesle zabijają serwery w trakcie rush hour gdy 100 000 samochodów się łączy na raz

To gdzie narzekanie klientów na ciągle sypiący się soft?

Albo coś działa albo się non-stop sypie. Nie słyszałem o rutynowo brickowanych Teslach a z tego co pisze ten dev to powinno się dziać codziennie

Plus - kto normalny w codziennej pracy ma bliskie spotkanie
@gatineau: efekt skali i tego jak dużo użytkownik ostatecznie zobaczy. Bo jeśli np. nie zaktualizuje Ci się soft w samochodzie, ale dalej będzie jeździł, to nawet tego nie zauważysz. Więc większość z tego to może być "soft fail" gdzie coś nie działa, ale użytkownik nie doświadcza tego bezpośrednio.
Więc większość z tego to może być "soft fail" gdzie coś nie działa, ale użytkownik nie doświadcza tego bezpośrednio.


@Hauleth: no to jak nie widać różnicy to znaczy że działa :)

Ja nie wątpię że w tych historiach jest ziarno prawdy - ale pewnie tylko tyle, ziarno.

W sensie jeżeli pada jakiś podsystem którego padnięcia user nawet nie zauważy - no to co w tym dziwnego że jest niedofinansowany i trzyma