Skomentowałem dzisiaj jakiś wpis o piciu wódki i przypomniało mi się, że zrobiłem kiedyś taki tag, #salieriniepije. Jako że długo nic pod nim nie wrzucałem, a na ten moment ma dokładnie 37 obserwujących - co jest moją liczbą, bo prześladuje mnie ona przez całe moje życie - to pomyślałem, że najwyższa pora zrobić w końcu ten wpis, bo tym, którzy z jakichś powodów nadal ten tag obserwują, należy się chyba parę
No więc powoli, acz nieubłaganie, zbliża się ta rocznica. Trochę ponad 9 miesięcy temu przestałem pić.

Pamiętam, jak podejmowałem tę decyzję. Trochę się bałem, jak to będzie. Wiecie, imprezy bez alkoholu, rozmowy bez alkoholu, smutki bez alkoholu, sukcesy i porażki bez alkoholu. Jednak tak naprawdę, to czułem głównie ekscytację. Podchodziłem do tego jak do wyzwania, jarałem się tym niepiciem. Uśmiechałem się na myśl o wszystkich trudnych momentach jakie będą mnie czekać. O
@Salieri_: Miałem podobnie parę lat temu. Co weekend urywał mi się film na imprezach mimo iż zawsze obiecywałem sobie pić na spokojnie. Zacząłem się obawiać, że wpadam w alkoholizm, zwłaszcza że mam taką tendencje w rodzinie. Postanowiłem to rzucić i nie piłem 7 miesięcy. Bez najmniejszego wysiłku. Żadnych delirek, żadnych głodów jedynie co to poczucie nudy na imprezach. W końcu odpuściłem z powodów społecznych właśnie ale teraz udaje mi się pić
No i tak siedzimy. Ja i ona. Ja i ona. Ona i ja. Patrzę na nią. Niedawno minęło nam 8 miesięcy bez kontaktu. Często widuję ją w różnych miejscach, ale unikam jakichkolwiek zbliżeń. Razem spędziliśmy 7 lat. Dzieliłem z nią przez ten czas wszystkie porażki i sukcesy. Przychodziłem do niej, gdy potrzebowałem wsparcia, pocieszenia, bądź gdy brakowało mi odwagi, a ona zawsze była dla mnie. Zawsze, gdy tylko jej potrzebowałem.

Wiecie jak
@Sieloo: No niestety, porównanie alkoholu do kobiety nie jest aż tak oryginalną zagrywką :P W zasadzie to tylko kwestia tego, kto jak to zrobi. Sam się trochę zainspirowałem cytatem z Chandlera:

Alkohol jest jak miłość. Pierwszy pocałunek to magia, drugi jest intymny, a trzeci trochę odruchowy. Potem dziewczynę się po prostu rozbiera.
Pierwszy raz nawaliłem się w wieku 13 lat. Kradzioną wódą, na pobliskiej działce, na którą się właściwie zwyczajnie włamaliśmy. Historia w sumie dość zwyczajna, bez jakichś emocjonujących zwrotów akcji, ale powinna dać wam pewien obraz okoliczności, w których przyszło mi spędzić młodość.

Historię można zacząć około 10 rano, za garażami na dziedzińcu mojego gimnazjum. Podobnie jak co dzień, zamiast być na lekcjach, stałem tam z kumplami paląc najtańsze fajki, jakie można było
Kolejna część #salieriniepije, czyli zaczynam myśleć, że się pomyliłem.

Bo widzicie, co jakiś czas śni mi się, że piję.

Sny są różne - czasem jestem ze znajomymi w jakiejś knajpie. Czasem są tam ludzie, których nie znam. Wszyscy piją, ja nie. Po pewnym czasie ktoś proponuje mi, żebym wziął łyka, a ja się zgadzam. Czasem kończę na tym łyku, a czasem piję dalej. W końcu dociera do mnie, co właśnie #!$%@?łem.
Kolejna część, czyli jakoś się trzymam. Pierwszą można znaleźć tutaj, a drugą tutaj.

Tym razem więcej gadania niż konkretów, więc bez tl;dr bo byłoby to i tak bez sensu. Będzie trochę depresyjnie.

Przeczytałem w końcu “a million little pieces”. Nie polecam rzucającym picie. Po kilkudziesięciu stronach myślałem, że nie dam rady, bo to było tak, jakby to wszystko się znowu działo. Jakbym tam był i przeżywał to jeszcze raz.

Each
@Salieri_: Od początku śledzę twoją walkę z nałogiem i muszę przyznać, że zazdroszczę Ci samozaparcia. Ja piję już ponad 22 lata, piję tylko w weekendy i na urlopie ale do oporu. W tym tygodniu miałem badania okresowe i dodatkowo zrobiłem sobie próby wątrobowe, nie jest dobrze: stan przedcukrzycowy na krawędzi cukrzycy w zasadzie i wątroba też uszkodzona, dodam że na nadciśnienie leczę się już 6 lat. Teraz będę robił USG, zobaczymy
@Jorgu: Myślę że twoja sytuacja jest znacznie trudniejsza niż moja i nie czuję się odpowiednią osobą do dawania ci jakichkolwiek rad, więc powiem tylko, że mam nadzieję że sobie poradzisz, bo głupio by było zmarnować sobie życie przez takie gówno. Znam historie wielu różnych ludzi i jedną rzeczą która powtarza się we wszystkich jest to, że nigdy nie jest za późno żeby się ogarnąć.