Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ten wpis będzie dosyć emocjonalny, szczerzy, ale podejrzewam, że i długi. Myślę, że tematem przewodnim wpisu będzie dlaczego nie warto stosować przemocy wobec dzieci na moim przykładzie. Mam 23 lata, za 2 lata skończę studia. Czas leci nieubłagalnie szybko, jeszcze niedawno miałem przecież 18. 23 lata. Jakże poważnie to brzmi, mając 14 lat myślałem, że 23 lata to już starość. Spoglądam w lustro i nie widzę już dzieciaka a przynajmniej w ciele. Aktualnie moje życie wydaje się być spoko, choć to też podlega pewnym rozważaniom. Pomimo mojego wieku mam czasami takie dziwne chwile, kiedy jem rano płatki, kiedy oglądam film, kiedy jadę autem. Przypominają mi się wtedy czasy dzieciństwa, okres mniej więcej 6-14 lat. Dzieciństwo to wspaniała sprawa, piękne momenty, wspomnienia. Miałem ich w życiu dużo, lecz zdecydowanie częściej przychodzą do mnie te złe wspomnienia, których było nieco mniej. Podstawówka, to chyba był najgorszy okres pod tym względem. Matka nie miała do mnie cierpliwości. Nie potrafiłem zrozumieć jakiegoś zadania z matematyki, zapomniałem zrobić jakiegoś zadania i dostałem jedynkę. Wydzierała się na mnie, nie przebierała w słowach. Biła mnie otwartą ręką po twarzy. Zapłakany słaniałem się po ścianie, po łózku a ona nie przestawała. Wielokrotnie byłem bity po twarzy kablem, kapciem, pasem. Po dupie, po dłoniach. Ojciec próbował uspokajać rozwścieczoną matkę, ale na nic jego próby. Tak wyglądało praktycznie każde odrabianie zadań domowych z mamą. Ból, krzyk i łzy. Wiecznie kary na komputer, wychodzenie z pokoju. Najbardziej mi zapadło w pamięć jak próbowałem się wyrwać z rąk matki czołgając się po podłodze, łapiąc się dywanu. Krzyczałem "Co Ty mi robisz mamo?", a ona próbowała mnie przyciągnąć. Oczywiście wygrała z małym mną i dostałem klasycznie #!$%@?. Były przeraźliwe krzyki nad uchem, szarpanie mną. Co z Ojcem? Ojciec nie był w cale lepszy. Nie pamiętam za co już dostawałem, często za jakieś "złe odzywanie się" czy jak coś zepsułem w domu. Ojciec lał głównie pasem po dupie, a siły miał w #!$%@? do tego. Zwijałem się z bólu, ból był tak silny, że ściskał mi gardło, ciężko mi było złapać powietrze, wyrównać oddech, opanować się. Kiedyś pod nieobecność rodziców zrobiłem krzesłem dziurę w świeżo pomalowanej ścianie. Chciałem zrobić bazę, ale krzesło spadło ze stolika i zrobiło dziurę w ścianie. Wiedziałem, że jak przyjdzie ojciec to będę mieć #!$%@?. Gdy przyszedł to dostałem ataku paniki, dopiero teraz się zorientowałem. Przyspieszony oddech, nie mogłem złapać tchu. Oczywiście dostałem pasem. Ojciec mnie jeszcze popychał. Podchodził i popychał jedną ręką. Ja siłą rzeczy odchodziłem krok w tył a on krok do przodu i popychał krzycząc na mnie. Przez to wszystko miałem myśli samobójcze i moi rodzice o tym wiedzieli bo wchodzili na moje konto gadu- gadu i czytali wiadomości. Brakowało mi tak na prawdę sznura bo nie wiedziałem gdzie kupić i kasy swojej nie miałem. Noc była dla mnie ukojeniem w takich sytuacjach. Cisza, spokój, nikt nie krzyczy. Nie chciałem zasypiać, delektowałem się tym stanem, lecz i wiele nocy przepłakałem. Rodzice zawsze mi próbowali wmówić, że bicie dzieci jest normalne. "O, zobacz na tym filmie biją dziecko". Upokarzajacym również było jak dzień, dwa po biciu rodzice zdejmowali mi spodnie od strony pupy i zachwycali się jakie mam wspaniałe ślady od uderzeń pasa lub dłoni. Nie jestem w stanie opisać tego stanu psychicznego w którym się wtedy znajdowałem. Ten strach, ten okropny ból. Słowa od matki "Zabiję Cię #!$%@?, rozumiesz?" niesamowicie mnie raniły. Z czasem ta przemoc ustała, mniej więcej w wieku 14 lat. Rodzice się opanowali, w szczególności matka, ale to pewnie też dlatego, że zacząłem mieć więcej siły i byłem w stanie jej trzymać ręce, żeby mnie nie biła. Oczywiście rodzina katolicka, a ja wkręcony w tą całą bajkę o Jezusie modliłem się godzinami po nocach, żeby matka mnie przestała lać. Po tym etapie zaczął się dosyć burzliwy okres między moimi rodzicami. Kilka razy w roku były ostrzejsze kłótnie, gdzie rodzice się szarpali. Matka biła ojca po twarzy, szarpała paznokciami nie wiem co tam dokładnie się działo. Ojciec nie pozostawał jej dłużny, widziałem ją później z rozciętą wargą. Potem jakoś nastał okres stabilizacji i tak mniej więcej jest do teraz. A wszystko to działo się z wyglądu w normalnej rodzinie. Duży dom, dobre samochody, dobrze ubrani. Nigdy mi niczego nie brakowało. Nie wiem szczerze czy obwiniać za to rodziców czy nie. Wiem, że nie jestem jedyny w takiej sytuacji. Oni zostali tak wychowani i było to dla nich normalne. Z drugiej strony nie mieli kogoś kto by im powiedział, że tak się nie robi. Brakowało mi też wsparcia od Ojca w życiu. Wszystko robiłem źle, on by coś robił inaczej. Nigdy we mnie nie wierzył, nigdy nie wierzył, że ukończę studia czy, że pojadę na Erasmusa do innego państwa. Kupiłem sobie kiedyś rower MTB. Ojciec twierdził, że to złom, że ja nie umiem jeździć i mam sprzedać to w #!$%@? bo to się non stop psuje. Nigdy zaś mi nie odmówił pomocy przy naprawy tego rowera. Angażował się, pomagał mi naprawiać ten rower. Ale szczerze zamiast jego pomocy fizycznej przy rowerze, wolałbym wsparcie. Żebym rozwijał swoje zaintersowanie, żebym się nie poddawał. Finalnie sprzedałem ten rower, ale mam tak z każdą pasją/ hobby. I tak do do mnie właśnie wszystko #!$%@? wraca a w ostatnim czasie jakoś szczególnie. Nie wiem co robić w przyszłości. Dobrze się dogaduje z rodzicami, studiuje sobię i zarabiam jakieś drobne pieniądze z dropshippingu w necie. Mam kochająca partnerkę od 2 lat, żyję sobie jak ponczek w maśle. Za 2 lata skończę studia i jeszcze ze dwa razy pojadę na Ersamusa do Chorwacji lub Włoch. A co po studiach? W spadku od dziadków dostałem ziemię, która jest aktualnie warta ~200k. Od zawsze chciałem otworzyć firmę, chciałbym uniknąć pracy na etacie dla kogoś. Chciałbym zasuwać dla siebie. Mam całkiem dużą wiedzę teoretyczną na temat prowadzenia firmy. Chciałbym się zajmować handlem, znaleźć niszę i handlować, sprzedawać, tworzyć firmy, inwestować. Wiem, że czeka mnie dużo pracy przy tym a wczesniej dużo pracy na etacie, żeby pozyskać kapitał. Może sprzedać ten grunt i kupić mieszkanie?Tylko czy ja za tą kasę kupię mieszkanie? A może #!$%@?ć za granicę i odciąć się od rodziny, od tego syfiatego kraju? Ale za granicą boję się, że skończę jako zwykły pracownik fizyczny. Boję się, że trudniej mi będzie rozpocząć własną działalność za granicą. Echh, nieźle się rozpisałem. W czasie pisania tego wpisu uroniłem kilka łez, ale czuję, że się wygadałem lub wypisałem. Będę wdzięczny za każde słowo otuchy, za każdą radę. Być może dałem komuś do myślenia zanim kolejny raz podniesie rękę na dziecko...

#feels #rodzina #przemoc #zalesie #przemyslenia #chcepogadac

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61c11336ddfc93000ae0b09a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 3