Wpis z mikrobloga

Wiecie co jest najgorsze w fobii społecznej?
Czas który przelatuje przez ręce.

Nie pójdziesz zapytać sąsiada o coś, bo musisz być w odpowiedniej fazie na to, jak akurat nie jesteś, to musisz wymyśleć co będziesz mówić, jak, przeanalizować czy akurat nikt Ci nie #!$%@? w drodze do drugich drzwi z klatki a pewnie zejdzie na tym tydzień lub dwa gdzie inaczej po prostu to w 5min o pomyśleniu o tym załatwiasz.

Jak idziesz do punktów usługowych aby o siebie zadbać, to nie idziesz bo obawa Ci na to nie pozwala bo chyba musieli by cię tam nie pobić, no przydałoby się żeby cię nikt tam nie wyśmiał, twój kortyzol za bardzo nie może przecież tam skoczyć więc musisz rozeznać temat co na co się stosuje, co wiedzieć jak się robi i o czym mówić gdy jeszcze nic nie wiesz, i najważniejsze - no przecież musisz dobrze wyglądać bo nie możesz iść zaniedbany.

A najlepsze jest jeśli chodzi o pracę i partnera. Zarobek i satysfakcję. Wątpisz raczej w siebie, więc boisz się iść po podwyżkę. Nie jesteś jej warty. Niby w głowie układasz plany konfrontacji, argumentowania swoich zdań tylko szkoda że to nie działa telepatycznie bo jeszcze by trzeba uznać że masz już wystarczająco doświadczenia i jestem wystarczająco odpowiednim pracownikiem by być na takim miejscu, aha no i przydałby się jakiś projekt który rozwijałby firmę, wtedy miałbyś podkładkę, najlepiej jakbyś stał się dyrektorem, to wtedy mógłbyś iść po 6k, no ewentualnie 7k.

Jak chciałbyś się z kimś umówić to niby możesz ale praktycznie nie bardzo możesz, bo żeby to zrobić to trzeba umieść zawiązywać bliskość emocjonalną czyli mówić o swoich emocjach a Ty się tego boisz. Nie możesz tego robić. Znaczy możesz, gdy czujesz się w bezpiecznej przestrzeni, ale nikt nie daje ci tej bezpiecznej przestrzeni bo jej jesteś atrakcyjnym partnerem przecież. A jak coś do kogoś czujesz, to żeby tylko to się nie wydało, tego najbardziej się boisz. Nie może wydać to się, no bo przecież chyba byś takiego ataku na Ciebie ludzi nie przeżył, trzeba by było znowu się chować.

Ciekawe jest też przebywanie w skupiskach ludzi takie jak rynki, galerie, kina, kluby gdzie będąc w grupie, w ogóle nie czujesz presji i lęków za bardzo dopóki nie jesteś sam, gdzie trzeba pokazać rzeczy nabyte samodzielnie. Tyczy się to też rodziny i z nią spotkań. Tak to przybierasz kamienną twarz, i starasz się jakoś to przetrwać. Nie czujesz się w takich miejscach samodzielnie swobodnie, bo trzeba by prowadzić ekspresję siebie, no a Ty przecież boisz się to robić no nie. W sumie to jesteś przerażony, bo czujesz się totalnie nic nie wart i porownujesz siłą rzeczy się. W głowie myślisz o sobie dobrze i wiesz że tak naprawdę jesteś zdrowy tylko sekwencje sytuacyjno-losowe zrobiły Ci taki myk no i najważniejsze, musisz jeszcze raz spróbować zebrać się i iść na terapię. Ludzie właśnie tak z tego wychodzą. W sumie nie wiadomo jak, ale podobno jak bierzesz tabsy to stajesz się innym człowiekiem takim co to jeszcze nigdy nie byłeś, bo wiele osób lepiej radzących sobie w życiu od ciebie mówi ci tak, przecież nie kłamią co nie. Wyglądają jakby z głębi serca mowili

Najbardziej to przepraszasz że żyjesz. No i jesteś wiecznie zdenerwowany. Nerwy to Twoje drugie imię, takich których na pierwszy rzut oka nie widać. Na zewnątrz to w zasadzie możesz i prowadzić ekstrawertyczny tryb życia, w pewnym tylko momencie słyszysz że ludzie o Tobie mówią że od pewnego momentu to jakiś zamknięty jest. No patrz, jak to ktoś może do siebie nie dopuszczać. To jego wina jest.

(,,)
Wesołych świąt wszystkim.
#zalesie #fobiaspoleczna #nerwica #depresja #psychologia #ptsd ##!$%@? #samotnosc
  • 2