Wpis z mikrobloga

Podsumowanie czterech lat z siłownią i naturalnością - świadectwo “anty-genetyka” po 30tce.

Cześć, większość z Was pewnie kojarzy mnie z tagów, gdzie udzielam się od niemalże 5 lat na tematy dietetyki oraz treningu. Chciałbym zrobić moje podsumowanie 4 letniej przygody z siłownią i rozliczyć pewien okres, który zamykam.

Zawsze byłem raczej bardziej szczupłym chłopakiem o wątłej budowie kostnej - mój nadgarstek ma 14.5 cm. W domu rodzinnym lubiłem dużo jeść, kilogramy mięsa, ryżu, chleb z serem, właściwie żywiłem się stosunkowo zdrowo, szczególnie jak na ówczesną wiedzę; jako dzieciak lubiłem, pograć w piłkę, pobiegać, ale nic specjalnego na wiekszą skalę (jedynie epizod z bieganiem na średnie dystanse). Jednakże w wieku około 23-25 pojawił się w moim życiu ogromny zapieprz - jednocześnie studiowałem, pracowałem na etat oraz otwierałem własne firmy, które jednocześnie rozwijałem a dodatkowo zakładem rodzinę. Nawyk jedzenia dużo pozostał, jednak aktywność moja spadła niemalże do zera z racji pracy często 7 dni w tygodniu 14-16 godzin na dobę. Przytyłem z 70 do 120 kg. Dosłownie 50 kg tłuszczu. Gdy żona zaszła w ciąże dostałem moralniaka, że słabo by było jakby moje przyszłe dziecko zobaczyło zawał ojca.

https://i.imgur.com/VQFS6zL.jpg
https://i.imgur.com/Z0sV9GO.jpg

Postanowiłam więc zabrać się za siebie. Wiedzę o żywieniu miałem dobrą z racji studiów (technologia żywienia) i zainteresowań z poprzednich lat (olimpiady medyczne/biologiczne w gimnazjum i szkole średniej). Rozpocząłem od biegania, przebiegłem półmaraton z zleciało mi z 5-8 kg, jednak mimo, że mam jakieś predyspozycje do wytrzymałości stwierdziłem, że to nie to. Po prostu nudził mnie ten typ treningu. Aby zoptymalizować swoje efekty zgłosiłem się do Arkadiusza Czerwa (pozdrawiam Cię Arku!) i rozpocząłem przygodę z siłownią. Rozpoczęliśmy od badań, w których był dramat! Rozjechana tarczyca, insulinooporność, lekka anemia, testosteron w glebie, estrogen w ogóle nawet nie wykrywalny. Cała kartka właściwie z wynikami badań była na czerwono.

Na początku trenowałem systemem FBW opartym o wyciskania, przysiady i martwe ciągi, co na ówczesne czasy jeszcze nie było takie oczywiste. Oczywiście w tle postępowała redukcja, w której udało mi się zrzucić 40 kg i wyglądałam średnio, jednak sadło zrzuciłem

https://i.imgur.com/vc2Ss3S.jpg

Później była chwila przerwy na plus kaloryczny i ponowna redukcja tym razem do 69 kg. Udało mi się bardzo wyciać sylwetkę do żył na plecach i separacji większości mięśni i zaczęło jakoś to wyglądać.

https://i.imgur.com/vrugjXS.jpg
https://i.imgur.com/tcqLQzm.jpg
https://i.imgur.com/AKTkgOC.jpg
https://i.imgur.com/etGqMqT.jpg

Jednak szczerze mówiąc miałem lekki niedosyt, chciałem być o wiele bardziej silny i szybciej - miałem już inną wizję treningową; jednak brakowało mi kilku elementów w ukłądance. Zgłosiłem się więc o pomoc do @IntruderXXL , który wdrożył mnie w metodę 5/3/1 i poukładał w głowie jak powinno się trenować. Szczerze myślałem, że trenuje ciężko, no bo każdy tam myśli; ale okazało się, ze da się trenować jeszcze ciężej! A dodatkowo siła zawsze okresach plusu kalorycznego szła że co trening mogłem bić nowe rekordy. W 2018 roku udało mi się w 5 msc udało mi się sprogesować:

Przysiad - 170 -> 200 kg
Martwy ciąg - 180-> 212,5 kg
Wyciskanie - pozostało bez zmian z racji bardzo złych poprzednich nawyków i nauki tego boju od nowa

Później znowu zająłem się redukcją, gdzie skończyłem na 82-85 kg. Podczas redukcji stosowałem antagonistów receptorów beta/alfa jak spalacze, nadal bez dopingu androgennego

https://i.imgur.com/fJtxnyl.jpg
https://i.imgur.com/JC1vwpq.jpg
https://i.imgur.com/HlF43rA.jpg
https://i.imgur.com/oXlCiIG.jpg

Po redukcji nadszedł czas na dalszy progres siłowy

Przysiad - 200 -> 250 kg knee wraps (232,5 kg knee sleeves)
Martwy ciąg - 212,5 -> 250 kg
Wyciskanie - 130 kg
Podciąganie nachwytem 12x BW @105 kg
OHP - 90 kg x 2

Żaluje bardzo, że nie udało mi się przetestować maksów z powodu koronowirusa, bo na podstawie AMRAPów obecnych wyniki byłyby jeszcze większe (a do tego by doszło 6 tygodni treningu). Dla ciekawostki podaję je ponizej

Przysiad - 215 kg x8 (+/- 269 kg - 1 RM)
Martwy ciąg - 232,5 kg x6 (+/- 273 kg - 1 RM)
Wyciskanie - 110 x8 (+/- 138 kg - 1 RM)

Czy by poszło? Cholera wie! Ale to już mniej istotne. Dodatkowo jeszcze fotka, gdy miałem około 102-105 kg w peaku masy - wiem, ze ktoś powie “zalanie” ale ja świadomie do tego dążyłem, bo umożliwiało mi realizację moich celów siłowych i zapewniało najlepsze samopoczucie no i sobie i żonie się tak najbardziej podobam :) #zdrowychlop

https://i.imgur.com/9IE0zLo.jpg

Co dalej? :) Zaczynamy redukcje jako enchanted athlete - gdzie myśle, że fajnie to będzie wyglądało. Nie zamierzam nigdy pisać, co, ile niestety nie widzę w tym sensu. Cieszę mnie jedynie, że robię to w momencie, gdy był/jest nadal szybki progres, a nie jako rozwiązanie stagnacji, do której jeszcze nie doszło podczas mojej przygody. To daje dobre prognozy na przyszłość

MINDSET!

Właściwie ten wpis by był bezdusznym raportem gdyby nie ta część, która tutaj będzie najbardziej istotna. Chodzi o nastawienie, które doprowadziło mnie do osobistego sukcesu; nie chodzi o to jak wyglądam względem innych czy ile w porównaniu do kogoś dźwigam - bo są x10 lepiej zbudowani i silniejsi. Dzięki podejściu ciągle nieustannie się rozwijam.

Widzę po prostu na wykopie wiele wątków “mam nadgarstek 16 cm bez sensu ćwiczyć”; “aaa chora tarczyca to nie schudnę”; “insulinooporność, ni nie da się!” lub “ojej testosteron tylko ⅔ normy, nie zbuduje mięsa” lub “mam 30 lat to się nie opłaca”. Ja sam byłem w dupie - hormony w rozsypce, niedoczynność tarczycy, testosteron w glebie, chwile przed 30stką start od totalnego zalania. Nie ma wymówek, szukania #!$%@? do dupy.

A tutaj wystarczy konsekwencja i mądre podejście do programowania treningowego, wkładanie serca w analizę tego co się robi, nagrywanie sie, pomyślenie dwa razy dlaczego robimy dane ćwiczenie i czemu nam służy.

Katowanie do wymiotów w dobrym dniu treningu, ale także autoregulacja i unikanie kontuzji, gdy coś nie idzie po naszej myśli; uwierzcie, że potrafiłem wyjść z siłowni po 1 ćwiczeniu mimo mojego ogromnego parcia, bo wiedziałem, że źle to może się skończyć. W ten sposób przetrenowałem 4 lata ciągle rozwijając się bez jakiegokolwiek urazu.

Podsumowując po prostu chcę zostawić tutaj taki wpis jako świadectwo, że da się nawet z poziomu gleby coś ze sobą zrobić zamiast narzekać.

Na koniec chciałbym podziękować w szczególności @IntruderXXL za pomoc oraz całemu tagowi, gdzie wielu z Was jest mi życzliwymi i obserwuje mój progres od X lat.

#mikrokoksy #mirkokoksy #silownia #fullborsukworkout #dieta #chudnijzwykopem
Kasahara - Podsumowanie czterech lat z siłownią i naturalnością - świadectwo “anty-ge...

źródło: comment_15841942623hN075gIHuhYY2RDyUhTEN.jpg

Pobierz
  • 93
@koroluk:

Tak i nie.

Według mnie lower body to nie genetyka - bo też mam bardzo mały staw kolanowy oraz skokowy cienkie kości nóg - jedynie mam faktycznie biodra/miednicę szerszą niż przeciętnie ludzie mają, co umożliwia mi szeroki komfortowy przysiad.

To, że tak wyszło z lower body nie nazwałbym genetyką a wcześniejszymi doświadczeniami życiowymi - że coś tymi nogami poruszałem jako nastolatek oprócz średnich dystansów lubiłem skakać, sprint, myślę że mogłem
@lukasz27: osobiście chyba się przyjadę, po prostu w 3-4 tygodnie spadną mi adaptacje i pewnie dodatkowe 3-4 tygodnie musiałbym wracać do punktu zero. A nie widze sensu trzymania takie % BF na sobie obecnie, wiec jak jest przerwa to już redukuje.
@Adrian00: U mnie pomogła nauka techniki od nowa i wyciskanie x2 w tygodniu jak i zmiana lawki do wyciskania, mysle, ze na teście maksów atakowałbym 140-150kg co by już dramatem nie było